PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31908}

Królowa potępionych

Queen of the Damned
2002
6,3 39 tys. ocen
6,3 10 1 39065
4,8 10 krytyków
Królowa potępionych
powrót do forum filmu Królowa potępionych

Zauważyłam że wielu z was porównuje film do książki. Osobiście jestem wielką fanką twórczości Anne Rice jednak oglądając film starałam się spojrzeć na niego świeżym okiem.
Gdyby film skonfrontować z książką, skończyłoby się to klapą dla pierwszego z racji tego że każdy czytelnik ma w głowie własne wyobrażenie i żaden nawet najwybitniejszy reżyser nie byłby w stanie temu podołać.
Film jest naprawde dobry. Scenografia, charakteryzacja, aktorzy i oczywiście muzyka.
Zaliczam się do grona wielbiącego Lestata, którego tak cudownie zagrał Stuard. Nie bez wpływu był fakt że jest to bardzo przystojna osoba i myślę ż reżyser właśnie to chciał osiągnąć, aby miał w sobie charyzmę, przyciągał, sprawiał abyśmy nie mogli oderwać od niego wzroku i byśmy byli nim oczarowani nawet jeśli postać postępowałaby nie do końca słusznie.
Fenomenalnie zagrała również Aaliyah.. A może to złe słowo, ona nie grała, ona po prostu w tym filmie BYŁA Akashą. Zmysłowy sposób poruszania się, eteryczność wypowiadanych przez nią słów i nieziemski sposób patrzenia- to przyczyniło się do tego że została według mnie jedną z osób które najlepiej zagrało wampira.
W samym filmie niesamowicie irytowała mnie tylko postać Jesse. Przeciętnej urody nienajmłodsza kobieta, uganiająca się jak podlotek za swoim ulubionym piosenkarzem.
Było przy tym okropnie nachalna i denerwująca, przypominała mi jedną z wannbies czy groupies. Eh, myślę że wybór tej aktorki do tej roli nie należy do trafnych.
No i na miejscu Lestata wybrałabym Akashę ;)

użytkownik usunięty
Sinthexe

Hm. Jeżeli facet grający Lestata ma charyzmę, to co w takim razie ma Tom Cruise, który w Wywiadzie zagrał tegoż bohatera? Dla mnie nie ma porównania - Cruise jako Lestata chyba nikt nie przeskoczy!
Dla mnie Królowa potępionych to nędza, niestety.

ocenił(a) film na 10

Oczywiście, zgodzę się, że Cruise zagrał rewelacyjnie.
Ale pan Stuart też sobie nieźle poradził.
Przy mojej ocenie nie porównywałam "Królowej potępionych" z książką ani z "Wywiad z wampirem".
Poza tym uważam że Lestat w "Królowej.." niewiele ma wspólnego z Lestatem z "Wywiadu..", myślę o osobowości w wersjach filmowych.
Cuż w "Wywiadzie.." Lestat z pewnścią jest bardziej intrygujący, ale celowo nie chciałam porównywać filmów ;)

ocenił(a) film na 10
Sinthexe

Tak ale trzeba zauważyć, że Lestat w "Wywiadzie..."(ksiazka, filmu nie widziałam), a Lestat w "..Lestat" i "Królowej Potępionej" to zupełnie inna postać.
Rice zmieniła go nie do poznania, tu bezlitosny wampir (a mogliśmy go porównać tylko do Louis'a), a tam chce być "dobry" zabijając.
Dla mnie Townsend zagrał dobrze, pewnie dla tego, że najpierw widziałam film, a później przeczytałam książkę.
Pozdrawiam.

PS. Swego czasu też dałam "Królowej..." 10/10 :P

iwa7470

Zapraszam na moje forum:
http://wampiry.fora.pl [wampiry.fora.pl]

ocenił(a) film na 10
Sinthexe

Zgadzam się z Tobą Douvena - też uważam, że filmową Królową potępionych trzeba oceniać w zupełnym oderwaniu od książek Rice jak i od ekranizacji Wywiadu z wampirem. W zasadzie Królowa potępionych ma bardzo mało wspólnego z książką. Wywiad z wampirem jednak mocno 'starał się' odzwierciedlać książkę (choć mimo wielu scen żywcem wyjętych z książki nie ustrzegł się przed przekłamaniami - np. charakter Louisa w filmie jest zupełnie inny niż w książce i w filmie jest on aż naiwno-nudny czego w książce absolutnie nie ma - generalnie pobódki bohaterów są inne i w książce o wiele ciekawsze i głębsze).
Filmowa Królowa potępionych nie da się porównywać do książki bo widać, że twórca zaczerpnął tylko lekką inspirację z powieści, a reszte (w końcu prawie wszystko) zmienił według swojej fantazji, zmienił lub w ogóle po prostu wymyślił. I muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba, dlatego, że powstało coś nowego - jeszcze jeden ciekawy obraz na temat wampirów (nie powielenie, nie odzwierciedlenie historii z książki). Poza tym Stuart jest nieziemsko przystojny :)) i bardzo pasuje do filmowej postaci - jest idealnym rockowo gotyckim piosenkarzem. Oczywiście pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa (chyba wielu osobom) to Ville Valo :)) Generalnie ten film wygląda jak fantazja/wariacja na temat biografii Villego. I patrząc z tego punktu widzenia to trzeba przyznać, że pomysł jest świetny i bardzo świeży. Królowa potępionych jest o nowoczesnych wampirach (czy też wampirach w nowoczesnym świecie), Wywiad z wampirem był o wampirach w dawnym świecie - poruszał też inne zagadnienia - nie można tego porównywać, a gdyby w Królowej próbować obsadzić Toma Cruisa to by się raczej skończyło niepowodzeniem. Bardzo lubię Toma, ale tutaj trzeba było smukłego, wysokiego aktora z chłopięcym, anielskim uśmiechem Villego. Tom też jest zalotny, ale w inny sposób - już zbyt dorosły - nie chłopięcy.
Jeszcze tylko dodam, że też mnie wkurzała Jessie. Nie rozumiem jak oni mogli ją wybrać. Nie wiem ile ona ma lat - może i nie jest stara, ale ma takie prymitywne rysy. I głupio to wygląda jak ona stoi przy Stuarcie i on jest w porównaniu z nią taki subtelny i piękny, a do tego jeszcze on mówi, że niby ona jest taka delikatna - a człowiek patrzy i widzi prymitywną grubociosaną dziewuchę. No nie pasuje ona nijak. I faktycznie przypomina te nachalne laski typu groupies uganiające się za przystojniejszym od nich idolem.

Sinthexe

Najlepszy w roli Lestata byl Hugh Panaro;~)(zagral w musicalu "Lestat").

Sinthexe

A aktorka grająca Jesse byla świetna w tej roli.

ocenił(a) film na 10
Lirian

Znaczy aktorka ta w filmie 'Królwa potępionych' była świetna??

Sinthexe

bzdura ,ja nie czytałem ksiazki a ten film to dla mnie żałosna tandeta dla nastolatków po 13 lat. Ogólnie film nie ma żadnego klimatu poza punkowo gotyckim który jest charakterystyczny dla gówniarzy w londynie.
Szczerze mówiąc śmieszy mnie gdy akasha wchodzi i kiwa ręką i wampiry się palą . to kompletnie źle skonstruowane. A ten cały wampirek lestat w tym filmie wygląda jak pedał , typowy angielski fircyk. Nie mówcie tylko że ten gosciu ma charyzmę ....a piosenki które były śpiewane to te nie jego głos tylko kolesi z korna więc moge jedynie pochwalić Davisa za kilka piosenek ,które wg mnie nie nadają sie do filmu tego pokroju a raczej bardziej do filmu typu opowieści z krypty albo cos takiego. Przypomnij sobie Wywiad z wampirem ,sam poczatek kóry juz mrozi kre w żyłach , muzyka bardzo klimatyczna ,demonicna w pewnym sensie...nie potrzeba drzeć mordy jak KoRn , do takiego filmu właśnie pasuje muzyka z chórem lub coś co przypomina klasykę...a en film jest tego pozbawiony . Pozatym jest za krótki ,nie przedstawia zadnej szczególnej historii rodów wampirów ,nie wyjaśnia wielu rzeczy ,np chciałbym zobaczyć jak to wszystko sie zaczęło ,starożytnośc itd ,a tu sa tylko takie przebłyski ;/ , juz lepszy jest nawet underworld który jest klimatyczny w swoim rodzaju i ma jakiś swój wyodrębniony styl. moja ocena filmu 2/10 ( 2 tylko dlatego że muzyka mi sie podobała wiec to czynnik podwyższający z 1 do 2 ,reszta jest kompletnie beznadziejna )

ocenił(a) film na 10
john_rambo_2

No i właśnie bardzo dobrze, że ten film jest inny od pozostałych. Powielać można w nieskończoność, natomiast wymyślić coś nowego już nie tak łatwo. I dobrze też, że opisuje wampiry innego pokroju niż poprzednie filmy. Tak naprawdę choć ogólnie widać,że twórcy wcale nie mieli zamiaru trzymać się książki, to jednak uchwycili nastrój nowoczesnego wampira - który najpierw w grobie słucha dźwięków nowoczesnego świata, a przede wszystkim muzyki, a w końcu wstaje z grobu i z tą uroczą nonszalancją postanawia zostać idolem rockowym:) dlaczego? bo ma na to ochote - bo ma na to czas - na robienie czegokolwiek. Ma czas na śpiewanie, na spanie - na co tylko chce. Przemienia się/dostosowuje do zmieniającego się świata. Nie oczekuj że będzie taki jak był pare wieków wcześniej.
Co ciekawe mamy współcześnie trochę takich muzyków pozujących na wampiry więc jest to też wariacja na ten temat - jak by to mogło wyglądać, gdyby któryś faktycznie był wampirem (i to także raczej nie było dotychczas pokazane w kinie).
W tym filmie nastawiono się na oddanie głównie jednego aspektu wampirzej wiecznej egzystencji polegającego na tym, że żyjąc wiecznie taki wampir (zwłaszcza o charakterze Luisa) próbuje po kolei różnych rodzajów sztuki, różnych zajęć - poznaje, poznaje i jeszcze raz poznaje. Bawi się poznaniem bo ma na to czas - całą wieczność. Chyba nie było dotychczas żadnego filmu o wampirach, który skupiałby się na tym aspekcie - na tej możliwości wynikającej z życia wiecznego. Filmu, który pokazywałby, że wampir może się bawić, ale nie tylko tak jak zwykły człowiek, ale w kółko inaczej, w kółko od nowa, wykorzystując możliwości płynące z doświadczania wieczności.
Porównywać z 'Wywiadem z wampirem' nie ma sensu bo z założenia właśnie klimat filmu ma być skrajnie odmienny od tamtego. Życie w tym filmie ma być nowoczesne, muzyka ostra i nowoczesna - taka jaka jest w normalnym życiu, na ulicy - nie taka kościelna, nastrojowa, starodawna.
Przy czym trudno też wymagać, żeby w filmie była przedstawiona cała geneza powstania wampirów bo żaden film tyle nie pomieści. I tak naprawdę jak to zwykle bywa film ma na celu przedstawienie jedynie pewnych aspektów, nastrojów, fantazji - nie stara się i nie powinien być streszczeniem wydarzeń historycznych. Bez sensu by było gdyby uznać za obowiązek przedstawianie wampirzej genealogii w sytuacji kiedy z założenia chce się przedstawić co innego. Takie nakazy zabiłyby każdego twórce i zniekształciłyby dzieło (mam tu na myśli nie arcydzieło tylko dzieło jako produkt tworzenia). I w końcu taki film może bardziej były po Twojej myśli, ale już nie byłby po myśli tworzącego.

Natomiast to że dla Ciebie Stuart w tym filmie wygląda jak pedał to już bardzo dziwne:) ale może będąc mężczyzną nie zdajesz sobie sprawy z tego jakie męskie cechy (w tym też wyglądu) są dla kobiet pociągające i bardzo hetero.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Wiesz co, Eleonoro, ja bym sie i zgodzila, ale pomysł na wampira, ktory przyglada sie swiatu, aby potem moc sie uczyc i cieszyc jest zasluga samej Rice. W filmie nie doszukiwalabym sie jakiegos drugiego dna czy ukrytego znaczenia bo go tam po prostu nie ma. Film ten jest ewidentnie skrojony dla okreslonej widowni i w zalozeniu mial byc fajny, odlotowy i cool i co tam kto jeszcze wymysli. Tylko ze z tego zalozenia sprawdzila sie tylko muzyka, w efekcie caly film dokrecany jest pod muzyke, przez co struktura przypomina teledysk: poprzez montaz, zdjecia, aktorow w roli ozdobnikow i ogolne zmanierowanie.

Moze i 'Krolowa' bylaby strawna gdyby byla dobrze wykonana. Juz nie bede sie czepiac, ze jako adaptacja to lezy i nawet juz nie kwiczy, ale jako samodzielny film mialaby szanse, bo przyznam Ci racje: wyjsciowa historia, dla kogos kto nie zna ksiazki, jest conajmniej ciekawa, niespotykana. Tak tez pod wieloma wzgledami stereotp staromodnego wampira zostal przelamany, ale w fatalnym stylu i to jest zasadniczy problem z 'Krolowa potepionych'- spartolone wykonanie: denne aktorstwo, glupie sceny, dialogi takie, ze wolaja o pomste do nieba, kretynskie kostiumy no i zero dramatyzmu jakiegokolwiek.

Gdyby zabral sie za to czlowiek z wyobraznia to nawet z tak mizernego scenariusza daloby sie wyklarowac film o klase albo i nawet 2 klasy lepszy.

ocenił(a) film na 10
Eri

Piszesz, że pomysł na wampira przyglądającego się światu wymyśliła Rice - no i ok - na tym właśnie polega czerpanie z cudzych pomysłów występujące w każdej twórczości bo nawet jeśli tworzy się coś na podstawie życia to także jest to czerpanie inspiracji czy pomysłów z tego czego nie stworzyliśmy sami. Czyli jest to normalny proces twórczy. Rice napisała książki, kto inny zrobił film - książki stały się więc inspiracją. Czasem, a może nawet często pewne rzeczy (książki, ale nie tylko - nawet choćby rozmowa, czy obraz) są w stanie zainspirować inną osobę tak jakby na inny temat. I to jest właśnie fajne. Jedna osoba może coś zrobić co drugiej osobie skojarzy się z czymś o czym nawet nie myślała pierwsza osoba. Chodzi mi o całą rozległość możliwych inspiracji. Film tutaj jest fantazją jego twórców - fantazją powstałą w wyniku zetknięcia się z książką i współczesną kulturą rockową. Nie ma znaczenia czy film zgadza się z tym co jest w książce. Liczy się mnogość możliwych fantazji. Powstało coś nowego i choćby czepiać się sposobu realizacji, doboru aktorów czy innych rzeczy, to jednak powstały film nie jest wtórny i nie przypomina pomysłem żadnego innego dotychczas powstałego filmu. To, że częściowo czerpie inspiracje z książki to jest rzecz normalna bo zawsze pod wpływem czegoś tworzy się film. Jednak oryginalność tego filmu jest niezaprzeczalna bo dotychczas nikt czegoś takiego w filmie nie przedstawił - takiego zamysłu wampira w połączeniu jeszcze z takim stylem/formą filmu.
To, że film ma postać teledysku uważam właśnie za udane i celowe. Film przypomina biografię rockmana, a co może lepiej oddawać charakter/zamysł/ideę takiego artysty jak nie jego naturalny język obrazu zlanego z muzyką czyli forma teledysku. Uważam za bardzo udane stworzenie megateledysku o życiu twórcy teledysków - wykorzystanie takiej formy do przedstawienia biografii takiej postaci. Już choćby w tym jest to drugie dno, którego filmowi odmawiasz.
Ponadto kiedy patrzy się na ten film właśnie w ten sposób czyli jak na teledysk to doskonale pasują tu te niewyjaśnione do końca wątki czy proste, nie rozwinięte i nieszczegółowe sytuacje - wszystko jest pokazane dokładnie jak w teledysku - maksimum muzyki i minimalna ilość treści, a raczej kondensacja treści - ograniczenie jej do przedstawienia tylko wybranych scenek, bez wdawania się w szczegóły. Tak właśnie jest w teledyskach. Pare scenek i muzyka, a resztę możemy stworzyć we własnej wyobraźni - mamy tą dowolność, mamy miejsce dla wyobraźni, bo film nie przedstawił historii szczegółowo.
Dla mnie ten fim jest ciekawy pod wieloma względami i również właśnie przez dobór jego formy do przedstawianego tematu. Myślę, że większość osób po prostu się nad tym nie zastanawia. Nastawiając się na film o wampirach oczekują, że będzie to albo horror, albo mroczny film z muzyką w stylu tej z 'Wywiadu z wampirem' - czyli jednym słowem z muzyką stylizowaną na dawną, czy poważną. Stale powtarzalne te same obrazy przedstawiane w nawet pięknych (nie wszystkich rzecz jasna:) filmach jednak w kółko podobnych stylem. I dlatego mi właśnie pasuje to, że ktoś miał nareszcie nowy pomysł na pokazanie wampirów i że pomysł ten jest tak inny od tego co widzimy w pozostałych filmach.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

No dobra, co kto lubi; podoba ci sie maniera filmu skondensowanego do postaci teledysku to oki. Tylko ze takich filmow w sumie jest duzo, ba! powiedzmy, ze ostatnie filmy o wampirach, w tym 'blejdy' i 'underworldy' wygladaja wlasnie tak; skondensowane, sprasowane i ozdobione stalowo-błekitna stylistyką ujęc, piorunujacym montazem, obowiazkowymi scenami walk i muzyka rockowo-metalowo-industrialna.

Ja nie jestem zwolenniczka tej stylistyki, wlasnie dlatego, ze w obecnym kinie jest tego na peczki(nie tylko w nurcie wampirycznym)i nie proponuje sie wlasnie wytesknionych przez Ciebie, oryginalnych rozwiazan. Filmy typu 'Wywiad z wampirem', opowiadajace o krwiopijcach powstaly tlko 2: to jest wlasnie 'Wywiad' i 'Dracula' Coppoli, czyli barokowe, stylizowane widowiska z waznym przeslaniem i doskonalymi komponentami (rezyseria, scenariusz, aktorstwo, muzyka)- Dorzucic mozna jeszcze 'Zagadke niesmiertelnosci' Scotta z lat 80-tych. Czyli, jak widac z tego, filmow stylowych o wampirach nie ma az tak duzo, zeby czuc przesyt. Wrecz przeciwnie, ja osobiscie czuje orgomny niedosyt i szlag mnie trafia jak widze kolejne Dracule 2000, 3000 i w kosmosie. 'Krolowa potepionych' dlatego mnie denerwuje, ze jest oparta wlasnie na stylowej bardzo prozie Rice, a zrobiono z niej tandetny, niby-nowoczesny teledysk.

Uzywasz dziwnego argumetu w dyskusji o oryginalnosci pomyslu. Oryginalnosc nalezy przypisac Rice bo ona dokonala wszelkich przelomow, o ktorych piszesz. Podobnie jest w wypadku 'Wywiadu'- to takze adpatacja, wiec fabula, oryginalna perspektywa narracyjna, bohaterowie itp. to zasługa Ryżej. ale oryginalnosc tworcow filmowych to duzy wklad wlasny w film, co przy okazji nie pozbawia dzielo klimatu i ducha pierwowzoru. Neil Jordan, zrobil po prostu idealna adpatcje (studenci filmowek powinni sie na tym przykladzie uczyc), tak wierna jak sie da, i na tyle oryginalna by byla swietnym 'partnerem' dla ksiazki. I powiesc, i film w tym wypadku praktycznie sie wzajemnie przeplataja i uzupelniaja. O 'Krolowej' tego nie da sie powiedziec, bo tu pomyslowosc autorow ograniczyla sie do obcinania wiekszosci ciekawych faktow z powiesci albo polaczeniu Mariusa i Magnusa w jedna postac, bo tak bylo wygodniej scenarzyscie i pozwolilo zaoszczedzic czas. 'Krolowa potepionych' odbiega mocno od ksiazki, ale nie dlatego, ze jest oryginalna, ale dlatego, ze jest pocieta i poprzekrecana (no dobra, niech bedzie: romans Lestata i Jesse to rzeczywiscie cos nowego, ale jakie to tendencjne!) dziwi mnie, ze tego nie widzisz.

Jeszcze slowko o wykonaniu: wykonanie filmu wlasnie decyduje o tym jak on wyglada i jak bedzie odbierany, a zatem nie mozna tego po prostu pominac. Ja nie o adptacje sie wlasciwie czepiam i nie szukam oryginalnosci, ale o to, ze tworcy nie zadali sobie trudu zeby ten film potraktowac powaznie i uszlachetnic material, bo podejrzewam, ze z tych wszystkich zalozen scenariuszowych przy dobrych aktorach, dialogach i bez tego kiczu wszechobecnego, wyszedlby film conajmniej przyzwoity. A tak jest, co jest, czyli 'byleco'.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
Eri

Jeśli chodzi o film w postaci teledysku to nie uważam, żeby szybkie tempo i duża ilość muzyki były wystarczające by mówić już o stylu teledysku. Np. taki 'Van Helsing'(z 2004) ma i ładne efekty i mega szybkie tempo i aż za dużo muzyki, a całość jest po prostu tragiczna i jedynie męcząca. Według Twoich kryteriów podpadałby pod styl teledysku jednak tak naprawdę w ogóle go nie przypomina. Z kolei np. w 'Magnolii', którą uwielbiam, muzyka jest prawie non stop, a akcja jest szybsza niż w większości filmów, ale przez rozbudowanie poszczególnych tematów, dużą ilość szczegółów w opisie życia czy psychiki poszczególnych bohaterów, ten film także nie przypomina współczesnego teledysku.
To co widzę oryginalnego w 'Królowej potępionych' w kwestii wykorzystania stylu teledysku to to, że faktycznie ten film jest stylizowany na teledysk i nie polega to tylko na dużej ilości muzyki czy szybkości akcji. Akcja znowuż nie jest aż tak szybka. Chodzi o styl kręcenia - symboliczne/wyrywkowe przedstawianie pewnych zdarzeń - bardzo specyficzne dla teledysku. Choćby samo zakończenie kiedy Lestat odchodzi z Jessie jest typowo teledyskowe zarówno jeśli chodzi o to jak to przedstawiono (wygląd tej sceny), jak i sam teledyskowy happy end. I cały ten film jest właśnie tak nakręcony, czego wcale w innych filmach nie widzę. Następną sprawą jest to co opisuje ten film. Czyli to, że opisuje biografię muzyka rockowego bardzo przypominającego Villego Valo. I nieważne w tym momencie czy ktoś go lubi, czy nie, choć oczywiście jeśli ktoś go nie lubi to będzie mieć to wpływ na niechęć do 'Królowej potępionych'. Oryginalne jest wykorzystanie stylu teledysku do przedstawienia biografii muzyka, czyli teledysk opowiadający o twórcy teledysku (wiem, że w zasadzie teledysku nie tworzy muzyk czy wokalista, jednak teledysk powstaje do jego utworu więc bez jego twórczości by nie powstał). Jaki znasz inny film w ten sposób zrealizowany? Ja osobiście nie znam innego. Z filmów takich odrealnionych (czyli idących w stronę fantazji) o muzykach znam np. 'Idola' i chociaż film jest świetny i piękny wizualnie to jednak nie mogę powiedzieć żeby przypominał teledysk (mimo dużej ilości muzyki, szybkiej akcji itp. Twoich kryteriów). Dlatego nadal uważam, że 'Królowa potępionych' jest filmem oryginalnym. Dodatkowo jak już pisałam film jest o wampirach czy raczej głównie o jednym wampirze, będącym rockmanem. I jak pisałam ciekawe jest dla mnie to, że w obecnych czasach jest sporo muzyków kreujących się na wampiry, a przede wszystkim jest Ville Valo, który to robi w nieco inny niż pozostali sposób (często rzecz jasna krytykowany) stawiając główny nacisk na wampiryczną miłość (czyli Love Metal). Ciekawe jest zrobienie filmu tak jakby o Villim, którego bohater jest prawdziwym wampirem i ciekawe jest nadal to że jest to teledysk o biografii rockmana. Czyli mamy coś w rodzaju filmowej sztuki Eschera (chodzi o grafiki Eschera, gdyby w tym momencie ktoś nie wiedział) - taka filmowa wstęga Mobiusa. Połączenia tych wszystkich elementów w takim jak tu kontekście nie było raczej w innym filmie, choćby dlatego, że dotychczas nie było kogoś takiego jak Ville z kim taki film tak dobrze by korespondował. W tym przypadku istnienie Villego pozwala 'Królowej potępionych' przeplatać się, albo chociaż insynuować przeplatanie, z realnym światem w którym żyje widz.
Napisałaś, że 'romans Jesse i Lestata to coś nowego, ale jakie to tendencyjne' - no mi akurat nie chodziło o doszukiwanie się oryginalności w tym, że jest ta różnica z książką. Tak naprawdę z książką prawie nic się nie zgadza więc w ten sposób można by wymienić całe mnóstwo innych przykładów, które jednak nie przesądzają według mnie o oryginalności tego filmu, bo jak napisałam wyżej, ta oryginalność polega na zupełnie czymś innym. Jednak jeśli już mówimy o tym romansie to choć ta aktorka kompletnie mi nie pasuje (bo jest zbyt brzydka i prymitywna) to jednak maniera teledysku prawie narzuca jakieś love story więc uważam, że samo jego występowanie jest jak najbardziej na miejscu i pochwalam ten pomysł. Nie widzę sensu żeby wszystko zmieniać i jednocześnie oprzeć się wpleceniu historii miłosnej. Ostatecznie przecież i tak wiadomo, że twórcy filmu poszli własną drogą i nie mieli zamiaru trzymać się książki, która była jedynie luźną inspiracją.

Poza tym akurat cieszę się, że ten film tak odbiega od książki bo można go traktować jako zupełnie odrębną rzecz. Nie ma problemu, że się to ogląda i myśli 'ale zaraz, przecież on by tego nie zrobił' albo 'w książce było inaczej'. Film jest tak inny od książki, że swobodnie można o niej zapomnieć oglądając film i to mi się właśnie podoba. W 'Wywiadzie z wampirem' jest ten problem, że on bardzo chce być wierny książce, ale mu ne wychodzi. Ogólnie film jest dobry. Ma świetny klimat, ale to jak odbiega od książki, jak zniekształca ją jednocześnie udając wierną adaptację - to jest naprawdę ciężkie do zniesienia, kiedy się go ogląda. Jeśli ktoś nie czytał Wywiadu z wampirem tylko najpierw obejrzał film to nie ma tego problemu i film wydaje się wybitny, ale jak się ogląda po przeczytaniu książki to jest ciężko. Louis jest taki głupi, taki ckliwy. Sam fakt, że niby umiera mu żona - że od tego się zaczyna - to tak kompletnie zniekształca książkę. W książce umiera brat Louisa i to w konkretnych okolicznościach - bardzo ważnych dla duchowej przemiany Louisa. W filmie jest to zupełnie zlekceważone przez co już od samego początku Louis wychodzi na smętnego kretyna. Już pomijam fakt, że jedynymi wampirami podobnymi do pierwowzorów z książki są Lestat i Klaudia. Albo np. ten teatr wampirów - ogólnie fajnie przedstawiony - tyle, że jak się przeczytało książkę to te postacie wampirów wydają się zbyt brzydkie i stare. Taka wizja jest oczywiście ok, ale przy zderzeniu z książką strasznie kuleje. Największą porażką (o ile nie jest to Brad Pitt w roli Louisa) jest Banderas w roli Armanda. Armanda, który miał być bardzo młodym smukłym i urodziwym chłopcem, a w filmie jest krępym, starym Banderasem. I tak jak mówię - ja bym się nie czepiała 'Wywiadu z wampirem' bo jako film traktowany oddzielnie od książki, jest on bardzo ciekawy i ładnie zrobiony. Tylko problemem jest dla mnie to, że on tak bardzo chce przypominać książkę więc szatkuje ją niemiłosiernie, a do tego przekręca w głupawy sposób (i zdarzenia, i charaktery, i wygląd bohaterów). Gdyby film mocniej odbiegał od książki nie zwracałoby się na to uwagi, jednak tak jak jest to po prostu nawet jak się chce nie myśleć o książce to on i tak co chwila ściąga widza do tego tematu. Dlatego nie popadałabym w taki zachwyt nad 'Wywiadem z wampirem' bo twórcy filmu mogli się trochę bardziej zdecydować czy właściwie chcą być wierni książce, czy chcą od jej treści odbiegać. W 'Królowej potępionych' decyzja została podjęta i przynajmniej to jest na plus, że oglądając film można w ogóle zapomnieć o książce i traktować go jako odrębną fantazję na wampiryczny temat.
Nie rozumiem jak dla Ciebie Eri 'Wywiad z wampirem' może być idealnym partnerem książki. Poza przekręcaniem książki ten film nie poszedł nigdzie dalej - nie rozbudował żadnego wątku czy myśli, tak żeby można było sobie pomyśleć 'o, ciekawy pomysł, ciekawe jak by to się tak właśnie potoczyło, a nie w ten sposób jak w książce'. Jedyny taki pomysł jest na końcu filmu w tym, że Lestat gryzie reportera, no i na tym cała oryginalność się kończy.

Jeszcze tylko napiszę odnośnie filmów o wampirach i wśród nich adaptacji książek. Dziwi mnie, że doceniasz tylko 'Wywiad z wampirem', 'Dracule' Coppoli i 'Zagadkę nieśmiertelności'. 'Zagadka..' lubię średnio, ale duży plus za oryginalność tematu filmu i też to doceniam. 'Dracule' Coppoli uwielbiam, ale sukces tego filmu polega na tym, że nie przypomina książki Brama Stokera (która jest beznadziejna) więc jeśli chodzi o wierną adaptację to na pewno nią nie jest. I tu pytanie - czy to faktycznie jest korzystne dla końcowego efektu, jeśli twórcy filmu usilnie chcą stworzyć wierną adaptację? Patrząc na 'Wywiad z wampirem' i 'Draculę' Coppoli można powiedzieć, że to bardzo niekorzystne.
Natomiast co do wybitnych filmów o wampirach to poza 'Draculą' Coppoli koniecznie trzeba wymienić 'Draculę' Badhama z 1979. Film, który z całą pewnością dorównuje filmowi Coppoli, a do tego jeszcze jest bardzo ciekawy pod względem muzyki, tekstów i efektów - naprawdę wyjątkowy film, nawet samo to jak niewiele jest tam słów, ale jak są dobrane. Poza tym klasyki typu 'Nosferatu wampir' Herzoga i 'Nosferatu - symfonia grozy'. No i niezapomniana 'Nadja' Michaela Almereyda - to jest dopiero wybitny film o wampirach. A z filmów w stylu komediowym, ale za to bardzo oryginalnych 'Innocent Blood' i 'Lost Boys'. Tak więc jest do czego porównywać i co oceniać. I można zwrócić uwagę na wiele elementów oceniając dany film i jego oryginalność. A co do Anne Rice to doceniam ją bardzo i trudno oczekiwać by tak złożony i bogaty świat jaki jest w jej książkach mógł być oddany w dwu godzinnym filmie, jednak jak rozważam kwestie oryginalności filmu to oddzielałabym oryginalność w świecie filmu od oryginalności w świecie literatury. Bo mieszając to wszystko razem (światy, które i tak nie dają się połączyć) można by się doszukiwać wtórności we wszystkim i każda filmowa adaptacja książki, czy nawet wykorzystanie jakiegoś pomysłu pochodzącego z książki, przesądzałoby już o tym, ze film jest wtórny.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Eleonoro, zapraszam Cie na nasze forum, bo nie lubie tu dyskutowac w tak obszerny sposob. Pare uwag; W kwestii adpatacji sie nie bede wypowiadac bo juz sie nagadalam i mi sie nie chce powtarzac sto razy. Wywiad z wampirem to temat osobny, nie atakuj go zeby poprawic wizerunek Krolowej, prosze. Dlaczego jest wedlug mnie doskonala adpatacja napisalam niemalze rozprawe, do ktorej chetnie dam Ci linka, jesli bedziesz zainteresowana lektura
Napisze tylko tyle, ze dla mnie dobra adpatacja nie oznacza niewolniczego trzymania sie pierwowzoru, a wrecz naklada na tworce obowiazek dokonania pewnych zmian. I jesli te zmiany nie naruszaja jednak w sposob znaczacy fabuly, przeslania, klimatu i charakteru bohaterow z pierwowzoru, a przy tym sluza filmowi i sie sprawdzaja w tym, to jest oki. Dlatego dla mnie zmiana Armanda na silnego przywodce, wampira machissimo, ktora tak krytukujesz to nie wada ale zaleta, zmiana koncepcji tetaru wampirow tez jest bardziej filmowa, ale przeciez idea jej, oś tego wszystkiego jest taka sama. To samo Pitt, tu sie zgodze, mozna bylo inaczej i mam pare 'ale' do takiego wyboru rezysera, ale to rozumiem, poniewaz nalezalo poglebic kontrast dramatyczny miedzy dwoma panami 'L'. I tak dalej i tym podobne. w WZW jest duzo zmian ale one dzialaja na korzysc filmu, ale nie burza tej ideii z pierwowzoru. Krolowa zas burzy wszystko i wywraca kota ogonem. Moze to jest jakies novum, ale, dla mnie przynajmniej, nie w pozytywnym tego slowa znaczeniu (po co bylo w takim razie siegac po ksiazke w ogole?)

Z filmow, ktore wymienilam wybralam tylko te, ktore laczy podobna stylistyka. Nie zapominam o Nosfertach dwoch, nie zapominam o Nieustraszonych pogromcach, Martinie, Cieniu wampira i tych z lat 80-tych dla mlodziezy. Po prostu dla mnie Dracula, Wywiad i The Hunger maja wspolny mianownik pewien. Prezentuja uczlowieczony, emocjonalny, złożony portret wampira w gotycko-barokowo-romantycznej stylistyce.

Przyczepilas sie do tej oryginalnosci, podczas gdy ja caly czas powtarzam, ze dla mnie wykonanie tego filmu go skresla, nie kwestie jego adpatacji. Juz pisalam, ze moge sie zgodzic ze dla widza nie znajacego ksiazki ten film od strony formalnej moze wydawac sie inny czy niespotykany, ale mimo tego nie jest dobry; jest zwyczajnie biedny, razaco glupi, plytki, plaski, oszpecony kiczem i niezamierzona smiesznoscia. jak to powiedzial pewien recenzent, z czym sie musze zgodzic: gdyby nie to, ze rezyser ma ciezka reke i naprawde robi ten film na powaznie, to Krolowa potepionych moglaby byc doskonala parodia.

Niestety film ten nie trafia totalnie w moje gusta: nie naleze do pokolenia MTV i nie pasuje mi ta stylistyka, muzyke rockowa lubie ale nie lubie gdy caly film jest jej podporzadkowany. Inne wady juz wymienialam wyzej.

link do forum na ktore zapraszam, czytelnikow Anne Rice. o KP tez tam rozmawiamy:
http://www.annerice.amizan.org/forum/

ocenił(a) film na 10
Eri

Ależ ja nie atakuję 'Wywiadu z wampirem' żeby poprawić wizerunek 'Królowej'. Po prostu tak się akurat złożyło, że do 'Wywiadu..' zawsze miałam duży sentyment i pierwszy raz obejrzałam go przed przeczytaniem książki. Po przeczytaniu książki nadal myślałam, że no ok - naprzekręcali, ale jest mroczny, fajny itd. - będę go traktować jak oddzielne od książki dzieło. Problem jednak w tym, że jak go obejrzałam już spory czas po przeczytaniu książki to stwierdziłam, że bardzo bardzo trudno, znając książkę traktować ten film jako oddzielne dzieło, a jednocześnie w stosunku do tego co jest w książce jest on dość głupi. Dla mnie dobra adaptacja jeśli faktycznie ma mieć związek z książką (czyli nie tak jak w przypadku 'Draculi' Coppoli) to jest adaptacja która podtrzymuje klimat książki i mimo innych niż w książce zdarzeń nie kłóci się z książką tylko przedstawia nieco odmienną historię lub poszerza nurty nie opisane w książce. Niezłą adaptacją jest 'Milczenie owiec' - jest wyjątkowo wierne książce, zachowuje klimat i nie jest pustym powtarzaniem zdarzeń z książki. Idealną adaptacją jest 'Manhunter' (nie mylić z póżniejszym Czerwonym smokiem). To jest najlepsza adaptacja jaką widziałam - w tym sensie jak dorównuje doskonałej książce i jednocześnie tworzy własne oryginalne elementy i emocje. W 'Wywiadzie z wampirem' tego niestety nie ma. Ma dobry mroczny klimat, ale innny niż w książce. To akurat nawet by mogło być na plus bo lubie coś nowego, ale na minus jest to, że właśnie za bardzo ściąga uwagę do książki silnymi nawiązaniami jednocześnie lekceważąc różne ważne przesłania czy opisy z książki. No to jest po prostu trudne w oglądaniu - trudno zapomnieć tak mocno książkę żeby móc traktować to jak oddzielne oryginalne dzieło, natomiast jeśli pamięta się książkę to trudno znieść przekręcenia i klimatu i znaczenia poszczególnych osób i wydarzeń. Co więcej jak się ogląda film to ciężko zrozumieć o co właściwie chodzi Armandowi z tą jego fascynacją Louisem. Ma się więc wrażenie, że zostało napchane zbyt wiele zdarzeń po to żeby przepchnąć historię dalej żeby móc dojść do pożaru (bo jakoś trzeba do niego dotrzeć). Czyli wygląda to tak, że film stara się pozaliczać kolejne wydarzenia na siłę byle tylko dojść do końca, a ja bym chciała chociaż trochę inicjatywy od twórców filmu, a nie tylko powtarzania po kolei wybranych scen z książki. Po przeczytaniu książki rozumie się o co chodzi Armandowi, ale wtedy już nie pasuje filmowy charakter Louisa więc jest jeszcze gorzej niż bez czytania książki. Po prostu wolałabym żeby to było mniej wierne książce (skoro i tak już poszło w tą stronę) - na tyle mniej, aby można było nie myśleć o książce oglądając to. Aby mogło to być samo logiczną całością.
W 'Królowej..' podoba mi się to, że jest na tyle niewierna książce, że nie ma żadnego problemu żeby oglądając ją traktować ją jako zupełnie oddzielną historię. Nie ma problemu z niezgodnościami bo ona z założenia jest tylko dotknięta do książki. Pytasz po co było sięgać po książkę w takiej sytuacji - a no po to, że twórcy wpadli na pomysł takiego filmu z taką historią po przeczytaniu tej książki i chyba wykorzystując nawet małą ilość rzeczy z książki to chyba musieli (względem prawa) podać, że jest to na podstawie tej właśnie książki.

Podsumowując ja Cię nie przekonuję do tego filmu - rozumiem, że Ci się nie podoba. Ja po prostu dyskutuję i piszę swoje argumenty w odpowiedzi na Twoje zarzuty wobec tego filmu. Zdania co do 'Królowej potępionych' są podzielone i pewnie wpadnie na tą dyskusję jeszcze nie jedna osoba, która będzie uważać za sensowne Twoje lub moje argumenty i temu właśnie służy filmweb i za to go lubię. Nie staram się Ciebie na siłę przekonać tylko po prostu dyskutuję.

ocenił(a) film na 1
Sinthexe

Nie porównując z książką - Film 0,5/10
Porównując z książką - Film 0/10

Film bardzo kiepski. Nie twierdzę tak tylko dlatego, że czytałam Kroniki Wampirów, nie trzeba tej wiedzy żeby stwierdzić, że filmidło to jest wtórne, źle zagrane, bez jakiegokolwiek starania o oryginalność, czy spójność fabuły.
Zacznę od tego, co wszyscy tak wychwalają - obsada i strona wizualna. Podstarzała Lina Olin z fryzurą Miss Floryda '85 - dajcie spokój. Lestat nie najgorszy, tylko potargana peruczka odejmuje mu sporo uroku, no i nie wiem czemu jest kreowany na V. Vallo i jego hermafrodytyczny look. Złota, prześwitująca bluzeczka na koncercie takiej muzyki...? Wygląda jak mizdrząca się ciota! Głos Davisa niesamowicie kontratuje ze stylizacją na nieokreślone seksualnie bożyszcze 15-latek. Dalej - Akasha. Co prawda jej rola to tylko seksowne syczenie, wyginanie i epatowanie umięśnionym brzuszkiem - ok, ale mimo wszystko spodziewałam się więcej po pradawnej Matce niż to, że da się zabić kilkorgu wampirom przez wyssanie sobie krwi. Panienka grająca Jesse, która porywa serce 300-letniego Lestata, poza zgrabną pupą i przeczytaniem pamiętnika nie wiem czym się wyróżnia na tle setek groupies które wyssał. Marius... Matko Boska, czym ta postać zasłużyła, żeby ją tak przedstawić?! Podstarzała ciotka, wymalowana, z gestykulacją i mimiką zmanierowanej drag queen!
Fabuła i poprowadzenie akcji... Może powiem tak - wolę bzdurność Blade III, debilność Underworld 2, śmieszność Draculi 2000 od TEGO.

ocenił(a) film na 10
pris

No rozumiem, że się nie podoba, ale w stosunku do czego jest wtórne?

Eleonora

Film bardzo mi się podobał.
Ale patrząc obiektywnie widzę też parę braków. Przede wszystkim uważam, że dialogi są ubogie, a fabuła zdecydowanie za krótka.
Gdyby ją rozwinąć, wprowadzić więcej wątków (byleby nie za dużo) film na pewno wiele by zyskał. Przykładem może być rola Aaliyah - niby główna, a Akasha pojawia się na ekranie tylko na 15 min :-/
Eri skrytykowała kostiumy...dla mnie bez zarzutu :D
Stroje Lestata ukazywały klatę niezłą Stuarta (heh, a jak :)), a kostiumy Akashy były naprawdę oryginalne i niezwykłe (jedyny, który nie przypadł mi do gustu, to ten ostatni - w scenie śmierci).
Co do obsady, zacznijmy od Townsenda. Ten uśmiech, ten wzrok, sposób poruszania się, ale jednak czasem za bardzo wczuwał się w rolę. Szczególnie nie lubię sceny koncertu, kiedy to Lestat "robi wygibasy" na scenie i wg. mnie wygląda nienaturalnie. Zupełnie nie pasuje do niego głos Jonathana Davisa (z całym szacunkiem dla tego pana, ale wyszło to koszmarnie). Może powodem tego, że tak uważam jest fakt, że przed obejrzeniem filmu sprawiłam sobie ścieżkę dzwiękową i przyzwyczaiłam się do oryginalnych wersji. Aczkolwiek czytałam, iż podczas kręcenia filmu okazało się, że Stuart też ma niezły głos, ale był już podpisany kontrakt z Davisem :(
Szkoda, bo według mnie wypadłoby to lepiej.A tak między nami - najlepiej słyszałabym Jay'a Gordona (utwór Slept so long) w roli podkładającego głos. Ale odbiegam od tematu :P
Wracając do aktorstwa. Według mnie najlepiej wypadła Aaliyah - te sexowne ruchy, sposób mówienia, wzrok, uśmiech, wszystko składało się w świetną całość. W przeciwieństwie do innych uważam, że nie była to łatwa rola. Nie każdy potrafiłby poruszać się w taki sposób jak Ona. Dokładnie taka powinna być Akasha.
Lecimy dalej. Jesse to postać, która absolutnie nie pasowała mi do tego filmu. Po jakiego woła musieli ją tam wcisnąć? I kto wymyślił jej romans z Lestatem? Jestem absolutnie na nie, choć może Moreau nie jest złą aktorką ( nie wiem - nie widziałam jej w innych filmach). Myślę, że większość niedociągnięć filmu jest winą jego twórców.
Podsumowując, jeśli nie porównując Królowej z książką, wypada ona nieźle. Nie porównując z Wywiadem jeszcze lepiej. Ogólnie myślę, że niestosowne jest porównywać te dwa, bardzo różne filmy. W Wywiadzie wampiry ukazane są bardziej dostojnie, elegancko, wytwornie - są calkiem odległe od naszego świata. W Królowej są bardziej bliskie naszemu codziennemu światu - to sprawia, że czujemy się podobni do nich.
Dlatego bezsensowne jest też porównanie roli Toma Cruise'a i Stuarta Townsend'a. Lestat Toma jest ukazany z punktu widzenia Louisa - a więc mamy tu Lestata cynicznego,czarującego i nieobliczlanego. Lestat Stuarta jest bardziej "człowieczy", choć i temu nie brakuje pewnej złośliwości :)
Tak więc pozostaje nam zostawić jako 2 różne i cieszyć się urokiem każdego z osobna :)

ocenił(a) film na 3
alexa_2

Wiesz, te kostiumy to w zasadzie niby pierdoly i nie wszystkie sa jakies okropne, ale pojawilo sie pare perelek takich, ze mnie oslabily. To rzutuje w zasadzie na cos bardzo waznego: klimat filmu. Stroj Lestka na koncercie byl straszny: przezroczysta, dziurawa szmata, nie mogli mu dac czegos jednak bardziej 'rockowego', a nie 'ciotkowatego'? Mezczyzna w takim stroju wyglada smiesznie, no sorry nawet muzyk-artysta, chyba ze sam siebie wykreuje na jedno wielkie 'chodzace dzielo sztuki' - vide M. Manson, to mu wszystko ujdzie. W Przypadku lestata-muzyka calosc stylizacji to skorzane gacie i gotycka koszulina-podfruwajka, dziekuje, postoje. Stroje gotow moga byc naprawde ladne i ciekawe, tu wybrano chyba najgorszy odlam.

Stroje Akaszy: ja nie wiem czy to jest oryginalne, jezeli tak to tylko pod wzgledem kiczowatosci. Mozna to porownac do strojow panienek z Las Vegas co kloci sie z wizerunkiem groznej, starozytnej krolowej. Poza tym cholernie widac, ze to plastik...

Stroje starozytnych wampirow- juz nie wspomne o sensie wprowadzania tych postaci- i ogolnie ich 'wyglad': 'banda przebierancow z zoo wybiera sie na halloween, ino zapomnieli ze dawno skonczyli 10 lat'. Ja rozumiem, ze wampiry musza sie wyrozniac, ale czy naprawde musza sie wyrozniac w tak cyrkowym stylu? I przez to wlasnie ten film kuleje, przez takie pierdoly. A jak sie takich pierdol nalozy na siebie za duzo to powstaje niedobry film.

Zgadzam sie z ostatnim zdaniem, jak najbardziej. Od siebie tylko dorzuce mala parafraze: 'ewentualnie cieszyc sie urokiem tylko jednego z nich' :)

ocenił(a) film na 10
Eri

Wiesz dziwi mnie, że tak usilnie chcesz doszukiwać się w filmie zgodności z książką, a jednocześnie jako wielkie dzieła uznajesz 'Wywiad z wampirem' i 'Dracule' Coppoli. W 'Wywiadzie..' jest całe mnóstwo bardzo bolesnych przekręceń książki, a w 'Draculi' prawie nic się nie zgadza z książką. Czyli dajesz dwa przykłady wielkiego kina przeciwstawne pod względem zgodności z adaptowaną książką.
I dziwi mnie też, że oglądasz taką 'Królową potępionych', która tak bardzo odbiega od książki, a jednak cały czas niestrudzenie usiłujesz znaleźć w tym filmie elementy z książki, tak jak byś nie zauważyła, że z założenia zostały one porzucone.

Omawiasz strój Akaszy zapominając, że w filmie gra ją murzynka podczas, gdy w książce ma ona skórę białą jak mleko. To chyba jest ważniejsze niż strój? Na Twoim miejscu - gdybym tak bardzo chciała widzieć w filmie odwzorowanie książki - to właśnie na coś takiego zwróciłabym uwagę. Tak samo jak w 'Wywiadzie z wampirem' na wiek i wygląd Armanda, albo żałosne zachowanie Louisa.
Na dziwne rzeczy zwracasz uwagę. Gdyby strój Akaszy był bardziej według tego co sobie wyobrażasz nie miałby dla Ciebie znaczenia kolor jej skóry??

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Jeszcze raz, ostatni bo nie mam sily powtarzac tego 100 razy: w Wywiadzie jest pare przekrecen, a nawet wiele, ale idea pozostaje ta sama, ta sama jest fabula w przewazajacej czesci. To ze mamy zmiany jest oczywiste w przpadku KAZDEGO filmu.
Dracula- poza miloscia Draculi i prologiem historyczno-legendarnym znow: os powiesci stokera sie zgadza, choc jest mnostwo przekrecen po drodze i na okolo, ale to swiete prawo rezysera. Coppola zrobil z Lucy dziwke, z Draco zakochanego rycerza (ale tez potwora), z Van Helsinga postac rownie chyba poparana psychicznie jak Dracula, a mimo tego wyszedl mu swietny film bo wszystko ze soba gra. gra aktoraka jest doskonala, oprawa wizualna swietna, dialogi dobre, dramaturgia miedzy postaciami swietnie zarysowana i poprowadzona. I w tym momencie naprawde nie ma sie co czepiac. A np kostiumy w Draculi sa rownie ekscentryczne, ale maja klase i to sie liczy.

Ja nie jestem ortodoksyjna, choc moze Ci sie taka wydaje, ale potrafie docenic i uznac pewne rzeczy, jesli sa naprawde porzadnie i z głową zrobione. Wtedy przymykam oko i nie porownuje na sile wszystkiego z ksiazkami.
Analogicznie moglabym opisac Wywiad z wampirem- zmiany tam dokonane wacle mnie nie bola bo film sie doskonale broni.

Krolowa potepionych sie nie broni, jest spartaczona juz na poziomie scenariusza, albo i pomyslu wyjsciwego. Powtorze jeszcze raz: osobno takie elementy jak kostiumy, wyglad postaci, makijaz, czy nie do konca dobrze wygladajace efkety specjalne lub nieciekawa muzyka to sa pierdoly, wymienilam kostiumy w zalewie innej tandety. Gdyby film caly byl dobry, ale kostiumy kiczowate toby sie przebolalo. A tu w tym filmie nie ma nic dobrego, cobym mogla wymienic (muzyka- dla fanow gatunku). Wszystko jest infantylne, traci kiczem i filmem robionym z mysla o nastolatkach sluchajacych Korna (i pokrewnych gatunkow), taka jest smutna prawda. Dlatego mnie dziwi z kolei gdy ktos sie doszukuje w tej miernocie wyzszych ideii jakichs i broni za wszelka cene, zupelnie ignorujac powysze fakty.

Wywiad z wampirem i Dracula mialy mi, jako widzowi cos do zaoferowania, wykreowaly wiarygodny swiat, wiarygodnych bohaterow, pokazaly ich z niecodziennej perspektwy i przemycaly pewne rozwazania czy prawdy, nad ktorymi warto sie pochylic i zastanowic (to jest zupelnie nietypowe dla horroru, raczej dla dramatu). A przy tym byly uczta dla oka i ucha. To jest naprawde wartosciowe kino.

Co ma mi do zaoferowania Krolowa potepionych? Wizerunek wampira-rockmana i troche wrzaskliwych szarpidrutow? To nie bylo ani straszne, ani smieszne, ani romantyczne, ani wzruszajace, ani nawet ładne. Mielizna i tyle.

koniec dyskusji z mojej strony :)

ocenił(a) film na 10
Eri

Co do 'Wywiadu..' to napisałam wyżej o co mi chodzi więc nie będę się powtarzać.
Co do 'Draculi' Coppoli to właściwie nic poza nazwiskami bohaterów nie zgadza się z książką. W książce nie ma też miłości Miny i Draculi, charaktery postaci są inne i wydarzenia są inne, więc nie wiem jak można powiedzieć, że oś powieści Stokera się zgadza skoro wszystko łącznie z wydźwiękiem całej historii jest inne. Nie zgodzę się, że filmowa Lucy to dziwka - nie o to w ogóle chodzi w tej postaci. Z tymże powtórzę jeszcze żeby nie było wątpliwości, że 'Draculę' Coppoli bardzo wysoko cenię.

Słuchaj Eri ja dyskutuję. Nie bierz takiej dyskusji tak bardzo do siebie. Z osobistych wstawek mogę Ci tylko napisać, że nie jestem głupią, czy naiwną nastolatką. Jeśli bronię jakiegoś filmu to dlatego, że mam takie zdanie i nie boję się do niego przyznać. Jestem na tyle dorosła i inteligentna, że nie zmienię swojego zdania tylko po to żeby lepiej wyglądać w czyichś oczach, np. Twoich. I jeśli wygłaszam swoje opinie to też nie po to żebyś Ty się nagięła w moją stronę. Traktuję dyskusje jako ciekawe zajęcie. Często dochodzi się w jej toku do ciekawych przemyśleń i odkrywa ciekawe elemetny omawianych filmów, na które wcześniej nie zwracało się uwagi.

Jeszcze tylko napiszę, że nie traktuję 'Draculi', ani 'Wywiadu z wampirem' jak horrorów i zresztą zaliczanie 'Królowej potępionych' do tego gatunku wydaje mi się dość dziwne. Nawet nie mam pomysłu do jakiego gatunku zaliczyć takie filmy. To jest trochę jak fantazy.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Wiedzialam ze tak bedzie, jak napisze ze rymer zrobil film dla nastolatkow, sluchajacych Korna to ktos pomysli sobie, ze go atakuje osobiscie. Otoz nie, nie mysle ze jestes nastolatka zakochana w Ville Vallo i popiskujaca na widok Stu. Po prostu podoba ci sie Krolowa, oki. Chodzi mi tylko o to pod jaka publicznosc rezyser skroil ten film i to wlasnie sprawilo ze Krolowa jest tworem z deka hermetycznym jak dla mnie, bo ja np nic dla siebie w nim nie znajde. Tak tez pax romana, daleka jetem od uprzedzen.
Co do Twoich uwag wzglednie Wywiadu nie moge sie zgodzic z wiekszoscia rzeczy, bo chyba inaczej podchodze do zagadnienia adaptacji filmowej i czego innego od filmow takich oczekuje. A juz na pewneo nie zgadzam sie z brakiem pokrewienstwa klimatu. Jak dla mnie klimat idealnie odpowiada temu co bylo w ksiazce, chociaz mozna by i inaczej do tego podejsc, zrobic to bardziej w natualnym, romantycznym stylu, jak w filmach Herzoga i tez by to pasowalo, ale tak jak jest, jest idealnie. Czuje sie zwrotnikową atmosfere tej powiesci, czuje sie klimat jeszcze dzikiego Poludnia Amerki, czuje sie gotycyzm i czuje sie barokowosc. No i wampiryzm tez sie czuje. Wszystko jest wiec oki.

Czy adpatacja ma byc odkrywcza na sile? Jak dla mnie nie, dlatego ja doceniam to ze Wywiad jest wierny, zmiany fundowane przez rezysera sa tak naprawde drobne i na pierwszy rzut oka niezauwazalne, ale uzupelniaja jakos ten swiat Rice, np. wprowdzenie postaci, ktorych w ksiazkach nie bylo. Mi sie podoba to ze Jordan swietnie film zbilansowal, zostawil serce powiesci Rice, ale dodal tez wiele od siebie, mial np. inne spojrzenie na bohaterow. Nie jest Jordan jakos super gienialnie odkrywczy pod tym wzgledem, nigdy tego nie napisalam, ale pytanie powstaje czy mial byc? Czy wtedy film bylby rzeczywiscie dobry, gdyby z ksiazka wspolny mial tylko tytul, a rezyser dajmy na to dorobil do niego wlasna idee. Dla mnie tak jak jest,jest dobrze, nic bym nie zmienila, moze tylko dodala te sceny, ktore zostaly w niemiosiernym procesie montowania filmu usuniete. Tez byly ciekawe bo nie mialy miejsca w powiesci.

W Draculi chodzi mi o to, ze os fabularna jest taka sama, poza miloscia Draculi i poza wstepem historycznym: Jonathan jedzie do zamku hrabiego, tam zostaje uwieziony, sprzedaje mu posiadlosc w Londynie, Dracula jedzie do Londynu, tam ma niecne zakusy wobec Lucy i Miny, Lucy umiera, banda naszych 'pogromcow' odkrywa ze byla wampirem, Jonathan uwalnia sie cudem z zmaku draculi od trzech strzyg, bierze w Rumunii slub z Mina, wracaja do Londynu, tam wychodzi na jaw ze szlachcic transylwanski i zabojca Lucy to ta sama osoba. Drcula atakuje Mine (tu jest inaczej niz w powiesci oczywiscie), wszyscy wyruszaja na lowy na Dracule, ktory dal noge za morze. Rozpoczyna sie polowanie, ginie quincy, Mina zostaje 'odczarowana' a wampir ginie.

Wszystko sie zgadza od strony fabularnej, nie ma tu jakis przekretow. Te zmiany, o ktorych obie doskonale wiemy zmieniaja jednak wydzwiek powiesci, czyniac z Draculi bohatera bardziej romantycznego i uczlowieczonego. Jednak powiem Ci, ze z Dracula jest o tyle latwiej cos pokombinowac, poniewaz jako bohater jest u Stokera zaledwie naszkicowany. Mozna wiec sobie o nim fantazjowac do woli, co dziesiejsze kino czasem bezczelnie robi, stale wykorzystujac jego wizerunek i tak naprawde kazdy film o Draculi (zaczynajac od Nosferatu Murnaua) to wariacja na temat. Wampiry Anne rice to pelnokrwiste psychologicznie postacie juz od poczataku. Chcac zachowac idee jej powiesci nie mozna robic z nich kogos zupelnie innego, a jednak Jordan ich zmienil, poprzez uwypuklenie wybranych cech a zlagodzenie innych. Jedyna niekorzyscia jest tu postac Louisa, ale trzeba wiedziec pod kogo ten film byl pisany, wszak od razu widac, ze cala uwaga widza skupia sie na Cruisie :)) Poza tym Pitt nie rozumial postaci, ktora gral, przez co poglebia sie ten wizerunek Louisa- ciapy.

no i znow sie rozpisalam...
a chcialam tylko wyjasnic, ze ja osobiscie nic do nikogo nie mam. Gdybym Cie nie uwazala za dobra dyskutantke to bym:
1 nie dyskutowala
2 nie zapraszala na forum :)

ocenił(a) film na 10
Eri

Wcześniej kiedy chciałam odpisać filmweb nie działał, a później jakoś już mi się odechciało. Nasza dyskusja bardzo się rozrosła i nie ma co w kółko powtarzać tych samych argumentów choć i tak uważam, że to wartościowa dyskusja i pare ciekawych przemyśleń zostało w niej uchwyconych.

Co do "Wywiadu z wampirem" nie krytykuję go jako filmu samego w sobie i nie twierdzę, że adaptacja ma być zawsze wierna treści książki, albo że ma być na siłę odkrywcza. Doceniam różne rozwiązania - i takie dalekie od książki i jej bliskie. Oczywiście jeśli adaptacja bardzo daleko odbiega od książki i film zawiera dużo nowych i własnych pomysłów to bardzo to doceniam ponieważ jest to twórcze i taki film jest oryginalny. Lubię poznawać czyjeś pomysły czy fantazje, które wywołała w nim dana książka. Oglądając więc taką 'niewierną' adaptację mogę przeniknąć umysł jej twórcy dlatego, że opowiada mi on swoją fantazję, swoje myśli. Traktuję to jak nową historię, jak nową książkę/opowieść/film.
"Wywiad z wampirem" nie odbiega zbytnio od książki, mało poznaje jakichś obcych fantazji/wariacji na temat. Nie mówię, że są one konieczne, bo oczywiście nie, tylko, że film ten tak solidnie 'siedzi' w treści książki, a jednocześnie w pewnych kwestiach tak nieładnie ją zniekształca. Gdyby od niej mocniej odbiegł to zniekształcenia te nie raziłyby mnie i mogłabym oddać się w pełni innym wyobrażeniom niż te wynikające z książki. Czyli np. wyobrażać sobie sceny, których w filmie nie ma, ale jako widz je przeczuwam - tak się zwykle robi, gdy ma się tylko film - bez żadnych ograniczeń treści. "Wywiad.." mnie w tym wyhamowuje poniewać domyka go książka, a jednocześnie fantazje z książki są daleko piękniejsze i inteligentniejsze. No, ale na tym skończę nie ciągnąc tego tematu w nieskończoność. Przy czym zaznaczam, że mam dvd z "Wywaidaem.." i nie potępiam go całkowicie, dostrzegam tylko jego wady (choć wolałabym żeby ich nie miał bo wizualnie, muzycznie, aktorsko - zwłaszcza jeśli chodzi o Cruise'a i młodziutką Kirsten - jest świetny).

Co do wieku - bycia czy nie bycia nastolatką. Eri dyskutujesz ze mną (głównie) więc siłą rzeczy mówiąc o tym, że "Potępiona.." jest zrobiona pod gust nastolatków, jednak możesz być zrozumiana w ten personalny jak go nazywasz sposób. Nie wiem czy tu można mówić o atakaku czy nie ataku. Mi się wydaje, że to ma więcej wspólnego z lekceważeniem młodszych osób.
Generalnie to o co mi chodziło, gdy napisałam, że nie jestem nastolatką to chodziło o to, że prawdę mówiąc wszystkie osoby z którymi się zetknęłam i które lubią HIM'a, Korna (czy inny zespół z wymienionych) lub/i którym podobała się "Królowa potępionych", mają ponad 20 lat (częśc sporo ponad). Jest bardzo popularny pogląd o tym, że HIM'a słuchają tylko nastoletnie dziewczyny, ale nie wiem tak naprawdę ile to ma wspólnego z rzeczywistością. Kiedy patrzy się na widownie na jakimś koncercie to są młodsi i starsi ludzie obydwu płci. Na pewno jak w przypadku każdego sexownego wokalisty Ville zawsze miał powodzenie u sporej ilości kobiet także nastoletnich, ale tak samo jest np. z Johnym Deppem i wcale to nie znaczy, że on gra pod tą widownię lub, że jego styl gry, czy praca są pod nastoletnią publikę lub mało poważne, czy mało profesjonalne. Zresztą można też wspomnieć o innej tendencji związanej z zespołami grającymi black metal czy po prostu metal. Takie zespoły są poważnymi grupami, w większości z porządnym przygotowaniem muzycznym, bardzo inteligentnymi i rozwiniętymi tekastami piosenek. I jednocześnie większość lub powiedzmy połowa ich fanów to są osoby młode, często nastoletnie. Część z nich z wiekiem przestaje słuchać tego typu muzyki, część (tych poważniej ją traktujących) pozostaje jej wierna. To o co mi w tym momencie chodzi to o podkreślenie tego, że w sferze rzeczy interesujących dla nastoletnich osób znajduje się wiele profesjonalnych twórczości. Dlatego nawet gdyby "Królowa.." miała być kierowana do tych młodych ludzi to jednocześnie wcale nie musi oznaczać, że nie jest filmem dobrze zrobionym (tak jak utwory należące do metalu przewyższają w większości przypadków - jeśli chodzi o poziom wykonania i przesłanie - utwory np. rockowe czy popowe). Przy czym tak jak pisałam ja osobiście znam jedynie nienastoletnie osoby lubiące tą muzykę i ten film. No, a Villego Valo uwielbiam:) i się tego nie wstydzę, bo niby z jakiego powodu bym miała? Weźmy takiego Bama Margere - facet 28-io letni i też lubi HIM'a, także nie ma co się wstydzić i wieku i ulubionych artystów:)

pris

Zgadzam się w 100%. Film jest żałosny. Nie chciało mi się nawet oglądać do końca.

ocenił(a) film na 7
Sa_iL

Film może nie jest aż tak bardzo "oczarowujący", jak można by tego było oczekiwać ,po przeczytaniu ksiazki jakoś traci swój urok. Ale za to muzyka.............boska ;))
A,i apropos ma ktoś może "Królowa Potepionych" na e-booku?? (mój m@il- agusia22221@wp.pl ;)

Sinthexe

Akurat film jest gówniany, przynajmniej dla mnie .. Wypierdek zwany Lestatem, nie jest Lestatem (Tom Cruise jest 100x lepszy, ale filmidło pewnie miało za mały budżet.) Akahsha... Strasznie sztucznie zagrana, Aaliyah jako piosenkarka spoko, ale od aktorstwa mogła się trzymać z daleka. Ogólnie mnóstwo dziur w scenariuszu, naiwna historyjka o pannie zakochanej w idolu... Tragic :|