Powody? Czytałam książki, bardzo lubię pisarstwo Anne Rice, film był inspirowany jej
dziełem, nie miał być 100 centowym odzwierciedleniem. Wielu ludzi narzeka, że całość się
nie ima, moim zdaniem wyciągnęli co ciekawsze wątki i po prostu ponaciągali całość, aby
była ciekawa. Moim zdaniem jest to dynamiczne dzieło, przepełnione przecudowną muzyką, sex appeal'em, zmysłową miłością i fantazją. Jedynym drobnym mankamentem jest dobór
,,śmiertelniczki", wg. mnie jest dosyć... mysia, ale jak wiadomo - każdemu podoba się co
innego :) Podoba mi się również to, że nie uparli się na Cruse'a, dajmy szanse też innym,
zwłaszcza, że ten aktor spisał się całkiem nieźle, nie jest super przystojniaczkiem, co nie
powoduje przynajmniej chęci wyłączenia zanim się rozpocznie (przystojniaczek, znany aktor
= kolejne nudne badziewie). Film nie jest arcydziełem pierwszej klasy, ale na pewno jest
przyjemnym przerywnikiem, czymś lekkim, odprężającym - dlatego polecam :)