To prawda, że "kraina traw" jest pretensjonalna i pod pewnymi względami beznadziejna, ale w życiu nie oglądałam filmu, który tak oddawałby atmosferę dzieciństwa. wszystko jest pożywką dla wyobraźni, wszystko jest groźne, wszystko pociąga. Na ogół filmy o dzieciństwie są przesłodzone i idylliczne, pokazują jakieś czułe matki, gry i zabawy na świeżym powietrzu, opiekę nad zwierzątkami... Gilliam zrobił jakby karykaturę czegoś takiego. pewnie wiedział, że to się nie przyjmie
No ja nie wiem... atmosfera była bardzo dorosła w gruncie rzeczy. Prawdę mówiąc był to chyba najbardziej - no cóż - powalony film, jaki widziałam. I nie używam określenia "powalony" w negatywnym znaczeniu. Był nieprzewidywalny i wzbudzał strach przed kolejną sceną, w której kolejne tabu zostanie przełamane. Przez cały czas bałam się, że główna bohaterka padnie ofiarą pedofilskich zapędów Dickensa. Byłam wręcz pewna, że tak się stanie. Ona sama też nie była typowym dzieckiem - było w niej jakieś takie wyuzdanie, pewnie naśladownicze, ale jednak. Lubię takie szaleństwo. Oglądać na ekranie.