Na pewno jest długi. Za długi. A Gibson ma twarz i zachowanie Mariana Dziędziela :) Zastanawia mnie czym kierował się reżyser wprowadzając postać Carpenter. Poza tym dość dużo drobnych nielogiczności. Ale oglądało się względnie dobrze.
Ludzie ktorzy , nie maja nic , do powiedzenia
(odkrywcze: za dlugi...) ,nie powinno tracic , czasu , na probe , napisania "czegokolwiek"...
To film - ogólnie rzecz biorąc - o tym, jak system wykorzystuje zwykłego obywatela i o emocjach - o panowaniu nad nimi i nie. Gibson grał oczami, ciałem. Np. o Dalajlamie też można powiedzieć, że cały czas ma ten sam wyraz twarzy - niezależnie od emocji, a o niczym to nie świadczy. Wszystko odbija się w oczach. Postać Carpenter była ukłonem w stronę kobiet - 3 miesiące na macierzyńskim to tragedia - dla matki i dziecka. W np. Polsce jest rok. I scena, w której wraca do pracy - utopia, nigdzie tak nie ma, a powinno - ukierunkowanie na pracownika, jego sprawy osobiste, a nie tyranie po 10 h dziennie i zero czasu dla rodziny.