na pewno nie jest to western... film bardzo słaby.... bardziej wątek psychologiczny.... nie zachwyca nic i na pewno nie będziesz chciał oglądać ponownie.
Nie jest to dla mnie ośmieszenie westernu, ale raczej western bardzo specyficzny, z zacięciem psychologicznym. Nie ma rewelacji ale film dosyć ciekawy z intrygującą końcówką
Nie no nie wmawiaj że ta końcówka była intrygująca.Wiadomo że miało to być coś ciekawego a nie zwykła wymiana kulek,ale scenarzysta po prostu się ośmieszył próbując wyczarować coś na siłę:pierwszy gość ucieka przed drugim,tamten go dogania,pierwszy strzela do tamtego raniąc go by później oddać mu swój pistolet by tamten go zabił-śmiech na sali!!!
I nie róbmy z tego filmu psychologicznego ,proszę, chyba że psychprostacki.
Gdyby ludzie nie wypowiadali się na temat filmów, których nie zrozumieli, na Filmwebie (i w Internecie w ogóle) byłoby znacznie mniej śmiecia.
[uwaga, spoilery]
Gideon oddał mu swój pistolet, ponieważ miał tego dosyć. Miał dosyć uciekania. Może zdawał sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie nie ucieknie. Wciąż nawiedzały go wizje wydarzeń z przeszłości. A jednocześnie był przeklęty czymś w rodzaju nietykalności. Pomimo różnych podejść wciąż udawało mu się przeżyć. Postrzelenie, kąpiel w lodowatej wodzie, kilka pojedynków. Włącznie z tym finałowym, gdzie wyczerpany bardziej od pułkownika Carvera potrafił go mimo wszystko ranić. To samo powiedział jeden z trzech rabusiów, którzy napadli na bank.
Wracając jednak do tego oddania rewolweru Carverowi - sądzę, iż liczył, że w końcu się to skończy, ale po raz kolejny dała o sobie znać jego "klątwa".
Następnym razem proszę byś zadał sobie trud przed napisaniem wypowiedzi gdziekolwiek.
Co to znaczy ośmieszyć western????? To raczej tworzenie filmów z Roy'em Rogersem czy innymi gniociarzami bo nie oszukujmy się początki tego gatunku były trudne. W pierwszych latach jego bytu powstawały bardzo słabe schematyczne badziewia z brakiem dobrych aktorów. Były wyjątki. Dopiero Ford, John Ford wyznaczył prawdziwy kierunek tworzemia filmów z tegoż gatunku. Oczywiście nie twierdzę że słabe westerny powstawały tylko w tamtych latach. Nie, nie takie filmy były zawsze. Na ogół chodzi mi o produkcje w których szeryf to reklama pasty do zębów Colgate, a bandyci to tarcze do strzelania. To znaczy ośmieszyć western, pokazać jego cukierkowe, żałosne oblicze. Uwielbiam Johna Wayne'a lecz przed "Dyliżansem" grał w gniotach. Niestety. Tutaj rezyser tylko i wyłącznie stwożył realia Dzikiego Zachodu, a NIE ROZRYWKOWY WESTERN. Film jest dramatem. Nie wiem kolego przyda się ponowne zobaczenie filmu i jego głębsza analiza.
Pozdrowienia