pierwsza część filmu była dla mnie beznadziejna, do książki nawiązywał jedynie tytuł.. no może przesadzam: imię i nazwisko głównego bohatera i jego partnerki, miejsce akcji (Paryż), to, że został odnaleziony nad brzegiem morza i miał amnezję, nic więcej! w ogóle nie został wprowadzony Carlos i do końca filmu nie było wiadomo po co cały czas 'bourne' uciekal.. nie wiem jak bym patrzył na ten film nie będąc po lekturze wszystkich części trylogii, ale wiadomo, ze zamysłem producenta było wylansowanie filmu na znanym tytule i sukces komercyjny. mam pytanie czy druga część filmu jest chociaż ciut lepsza i czy w jakimś stopniu bardziej mnie zadowoli niż część pierwsza i czy oglądanie jej będzie marnowaniem czasu (pieniędzy raczej nie, bo do kina na to już nie mam zamiaru iść)?
Druga część jeszcze gorsza ( choć przyznam, że czytałem Tożsamość i Ultimatum, Krucjaty nie ). Co do nazwiska Marie...w książce, jak pewnie pamiętasz, nazywała sie Saint Jacques i była frankofońską Kanadyjką, w filmie nazywa się Kreutz i gra ją Niemka Potente. Żoną też Bourne'a nie jest, dzieci nie mają etc.......... Nie polecam. Zarówno Tożsamość, jak i Krucjata są przykładem jak NIE należy kręcić filmów na podstawie powieści.
Pozdrawiam fanów Roberta Ludluma.
wreszcie ktos mi odpowiedzial. dzieki za odpowiedz. ty w jakiejs dziwnej kolejnosci czytasz w takim razie ;). pewnie obejrze w koncu ten film, ale jak bede mial za duzo czasu. w pelni popieram slowa "Zarówno Tożsamość, jak i Krucjata są przykładem jak NIE należy kręcić filmów na podstawie powieści"
to tak się składa, że nie przeczytałeś najlepszej z trzech... ultimatum zdecydowanie najsłabsze jest. Polecam czym prędzej zabrać się za krucjatę! pzdr
Nie no ultimatum było nawet lepsze od krucjaty!!! Krucjata jest genialna ale troche przydugawa!!!!!!! Pozdrawiam!!!!!!!!!!
cóż, wystarczyło spojrzeć na obsadę i role. gdzie w kruciacie było coś z moskwą? echm, przeciez całość prócz początku toczyła się na dalekim wschodzie (honkong, chiny).
co do filmu "tożsamość bourne'a". była ekranizacja w 1988 roku i jest naprawdę dobra. to jest przykład jak należy robić takie rzeczy. gorąco polecam, bo w wersji reżyserskiej to jest pełne 240 minut z richardem chamberleanem w roli bournea.
pozdrawiam
dobra, uleglem i obejrzalem to w koncu.. film jeszcze gorszy od jedynki jesli patrzec o zbieznosc z ksiazka. jedyne podobienstwo to postac Bourne'a, ano i jeszcze gdzies byl Conclin wspomniany, ze niby zginal (w rzeczywistosci przetrwal do 3ciej czesci), ale mial inne imie ;)
a jesli chodzi o sam film, ktory fabuly nie ma i od poczatku do konca nie wiadomo o co biega, to spodobala mi sie jedna scena. poscig w Moskwie! trwa 10 minut co w sumie jest dlugm czasem w sumie, ale super montaz (wyglada momentami jak krecone amatorska kamera co daje ciekawy efekt) i zaje*iscie dzwiek podlozony - muzyka coraz szybsza, a na koncu nagle zupelna cisza. kilka ujec innych w tym filmie tez jest orginalnie zrobionych. fajny moment jak bohater kradnie w sklepie wodke, bierze lyka, a potem oslepia policjanta plujac mu w oczy. no ale ja tam zupelnie nie wiedzialem o co chodzi. film dla przyglupow, ktorych nie obchodzi fabula, tylko to, ze cos sie dzieje, jest szybka akcja i sie leją albo strzelaja. no i tytul kojarzy sie z jakas znana ksiazka akcji ;) przepraszam jesli kogos urazilem hehe
Diabeł nas podkusił, aby "Krucjatę" obejrzeć ;-))). I jeśli będą kręcić "Ultimatum" to też pewnie obejrzę z nadzieją (która jest matką bądź co bądź głupich), że może będzie ciut lepsza:-(.
Dziwi mnie tylko, że Paul Greengrass jest reżyserem "Krucjaty". Wcześniej nakręcił "Krwawą Niedzielę", jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem, a tu proszę - taki gniot.
Nie czytałem książki, ale czytałem recenzję filmu w jakiejś gazecie. Film nie miał byc na podstawie powieści Ludluma, tylk na motywach.
A o Carlosie nie było mowy w filmie, ponieważ, kiedy Ludlum pisał książkę, to Carlos, który jest postacią autentyczną, był jeszcze na wolności. Ale gdy policja złapała Carlosa, cała fabuła nieco straciła na znaczeniu, i dlatego w filmie o Carlosu niema mowy. Bo w sumie to tak, jakby w XXI wieku nakręcili film o kolesiu, który ściga Hitlera:P
Prędzej zamiast Carlosa mogliby wsadzic Bin Ladena, ale to by mi jakoś też nie pasowało;)
Na wstępie pozdrawiam wszystkich miłośników powieści Ludluma. Przeglądam tak sobie zamieszczone tu treści wypowiedzi na temat filmów Tożsamość i Krucjata Bourne'a i tak sobie myślę, że chyba trochę za bardzo się czepiacie. Bez urazy...to że film "odbiega" trochę od książki to nic dziwnego i ma miejsce nie pierwszy raz. Poza tym Ludlum wydał książkę pod koniec lat 80-tych a dziś mamy 21 wiek. Gdyby film miał być wierną kopią książki z tamtego okresu nikt by go dziś nie obejrzał bo byłby nie ciekawy. Technologia porusza sie do przodu z niewiarygodną szybkością...więc chcąc nie chcąc, film trzeba było osadzić w dzisiejszych realiach, a skoro tak to trzeba było przerobic też nieco fabułę. To, że film jest inny...co z tego....ale jest ciekawy, dobrze zrobiony i fajnie się go ogląda. Jeżeli ktoś już nie wie o co tam chodzi bo nie nadąża czy coś...to nie wina filmu...trzeba by trochę wiedzieć o tajnych służbach, o metodach ich działań...a nie krytykować z tego powodu film...jak nie pasuje to proponuję serię o Jamesie Bondzie gdzie wszystko jest "jasne". Jeżeli ktoś ma lepszy pomysł na zrobienie takiego filmu to niech go zrobi. Ja chętnie obejrzę Ultimatum Bourne'a jak będzie....widziałem dużo gorsze filmy kręcone na podstawie powieści lub co gorsze, na podstawie gier komputerowych. To jest dopiero beznadziejne....
Trzymajcie się....i oby Ultimatum Bourne'a zafascynowało nas wszystkich :)
ja wcale nie mowilem o tym, ze film "odbiega" od ksiazki, film nie ma z nia prawie nic wspolnego! nie raz widzialem jak w ekranizacji ksiazki rozne rzeczy byly pozmieniane i psulo to film, choc czasem wychodzilo na dobre. nie przypominam sobie zebym kiedys widzial film, ktory praktycznie nic nie ma wspolnego z ksiazka, jedynie zabiegiem marketingowym jest nadanie mu tytulu ksiazkowego bestsellera. gdybym ogladal ten film po przeczytaniu 'Krucjaty Bournea', a mialby on inny tytul, to watpie, ze bym sie polapal, ze jest to obraz na podstawie ksiazki. co najwyzej bym skomentowal 'O! bohater ma amnezje tak samo jak Bourne'. Absurdem jest twoje zdanie, ze 'gdyby film miał być wierną kopią książki z tamtego okresu nikt by go dziś nie obejrzał bo byłby nie ciekawy'. Trylogie Ludluma czytalem calkiem niedawno i bardzo duzo moglbym o niej powiedziec, oprocz tego, ze byla nieciekawa i nie wciagnela mnie. czy to znaczy, ze kazdy film osadzony w realiach konca lat osiemdziesiatych jest do niczego? jesli ksiazka taka nie jest, to film rowniez nie musi. mamy 21 wiek i filmowcy potrafia tworzyc cuda, tylko trzeba miec checi. Paul Greengrass najwyrazniej nie mial. oczywiscie jesli mial pomysl na uwspolczesnienie to mogl 'przerobic też nieco fabułę', ale nie wyrzucac wszystko lacznie z glownymi motywami i nie wspominajac o Shengu i Carlosie! kwestia czy fajnie sie oglada tez jest raczej sporna, dla mnie film byl kiepski, ciekawej fabuly tam nie zauwazylem, a techniczne kwestie pochwalilem juz w poprzednim poscie. "Jeżeli ktoś już nie wie o co tam chodzi bo nie nadąża czy coś...to nie wina filmu..." - moi zdaniem film byl robiony tak zeby nie bylo wiadomo 'o co chodzi', bo nie bylo zadnego pomyslu na ciekawy scenariusz, wiec 'Jason' przez caly film uciekal przed kims i nawet nie bylo wiadomo co tak naprawde zrobil (bardziej chodzi mi tu o 1 czesc filmu). proponujesz serie o Jamesie Bondzie? wybacz, ale ogladalem niestety ostatni epizod w tv (z Halle Berry), wlasciwie koncowke i nie wiedzialem czy wg rezysera powinienem siedziec skupiony i w napieciu sledzic akcje, czy wybuchac smiechem kiedy James leci trzymajac sie rurki w 'obdartym ze skory' samolocie kilka kilometrow nad ziemia i pozniej udaje mu sie spokojnie sfrunac helikopterem. o filmach na podstawie gier komputerowych sie nie wypowiem, bo nie ogladam takowych. w 'Krucjacie' bylo o tyle dobrze, ze w poscigach, choc byly nierealistyczne, nie bylo tak strasznej nachalnosci, absurdu, groteski i beznadziejnych efektow specjalnych.. ja osobiscie chcialbym zeby jeszcze kiedys jakis rezyser zaskoczyl nas ekranizacja powiesci sensacyjnej Ludluma, ktora moznaby nazwac ekranizacja, bo w tym wypadku zrobiono szmire i profanacje najwiekszego dziela niezyjacego juz Roberta Ludluma.
No bez jaj! Strasznie irytują mnie ludzi, którym nie podoba się dany film, tylko dlatego, że fabuła w nim jest inna, niż w pierwowzorze. Co z tego? Nie wpadliście na to, iż twórcy chcieli zrobić kino sensacyjne LUŹNO oparte na powieściach? Co to za kinoman, który deklasuje obraz (z dobrą fabułą) tylko ze względu na to, iż ten nie ma zbyt wiele wspólnego z książką, będącą pierwowzorem? Nie chcę podważać waszego filmoznawstwa, bo wiadomo gusta, gustami, ale argument, że film jest beznadziejny, bo inny niż powieść, jest dla mnie śmieszny!
Pozdrawiam i życzę przemiany!
Krucjata nie jest beznadziejna, dlatego, że różni się od powieści (a się nie różni - poza tytułem w zasadzie nic wspólnego z książką nie ma, co źle świadczy o producencie i reżyserze, bo chcieli zbić kasę kręcąc kiepski film, nabierając kinomanów, że niby oparty on jest świetnej powieści.)Ona jest beznadziejna jako film w ogóle. Ot, typowe kino sensacyjne klasy B. Film, jakich setki.
To w takim razie proszę, wymień mi filmy sensacyjne, które twoim zdaniem, zasługują na oglądnięcie, mają lepsze, dynamiczniejsze zdjecia niż Krucjata, lepiej poprowadzoną fabułę i tak realistyczne wykonanie. Na pewno będziesz w stanie wymienić zaledwie kilka tytułów (no chyba , że coś naściemniasz). Oczywiście nie twierdze, że to jakaś rewelacja, ale jak na kino sensacyjne - świetny, dostarczający rozrywki film. Czego oczekiwałeś? Czegoś w stylu ''Porozmawiaj z nią''?
taaa... typowe kino sensacyjne klasy B z doskonalymi zdjeciami, genialna muzyka i swietna rola jednego z najciekawszych aktorow mlodego pokolenia. typowe... ;P
Ej nie można porównywać książki z filmem!! To dwie odmienne dziedziny sztuki kiedy to zrozumiecie!!!!!!!!
jak sie cos robi "ekranizacje" to ma byc tak samo...
zawsze mozna to nazwać filmem "na motywach powieści"...
Bo to jest na motywach. Jak by to była ekranizacja, to by było tak same, ale nie jest:)
Ja się nie kłócę;)
tylko po prostu ekranizacja, to jak się dokładnie przenosi książkę na ekran. A na motywach, to kiedy zaczerpuje się z książki jakieś sceny, motywy. I taki jest "Bourne".
Ja przeczytałam powieści Ludluma po obejrzeniu obu filmów, więc moge silić sie na obiektywizm i ocenic film nie patrzac na to, jak bardzo nie przypomina powieści. Kicz niesamowity- akcja jest wolniejsza niż moja babka wracajaca spod kościoła, wszystko przedstawione bez jakiegokolwiek ładu i składu, cięzko dojść kto jest kim itd. etc.
Z ciekawości przeczytałam obie książki, bo chciałam się rpzekonać czy to tylko komercyjność tak spaczyła całą fabułę. Ludlum stał się jednym z moich ulubionych pisarzy... Ale trzeba przyznać, ze tak wielowątkowej książki nie da się dobrze sfilmowac. Tylko w takim razie po co sie za to brac? Pieniądze...
No dobra, ja tez czytalem ksiazke, co prawda tylko pierwsza czesc, bo pozostale jak na razie mi nie wpadly w rece, ale czytralem ja tak ze jak zaczalem to tego samego dnia musialem skonczyc, bez wzgledu ze za chwile musialem wstawac do szkoly :) Ksiazka niesamowita, film zupelnie odbiega fabula od ksiazki. Nie wiem jak jest z druga czescia, ale pewnie tez. Co z tego jednak? Bo wedlug mnie zarowno pierwsza a juz tym bardziej druga czesc jest niezlym kinem akcji i dobrym filmem sensacyjnym. Nie zwracajac uwagi na to co bylo w ksiazce mozna milo spedzic czas przy tym filmie. Mi sie podobal :)
No i nie oszukujmy sie, ale zarowno pierwsza jak i druga czesc ma cudowna muzyke i to jest naprawde 10/10.
napisałem już co mi się w tym filmie podobało, a co nie.. i tego typu 'dobrych filmów sensacyjnych' nie zamierzam już oglądać (pomijam tu zupełnie kwestię podobieństwa do książki).
jak dla mnie to jedna z lepszych sensacji jaką ostatnio miałem okazję oglądać, tożsamość także. Oczywiście rozbieżności w stosunku co do książki są bardzo widoczne, jednak film tak ogólnie jest naprawde ok. Super zagrał Matt Damon. Ciekawa fabuła, niezła akcja, polecam.
Ej stary ty jesteś powalony! Jak to nie wiadomo dla czego bourne uciekał.
CIA Chciało go zlikwidować za to że spieprzył misje i zostawił przy życiu
Wombosiego, który ujawnił to na łamach mediów i bourne musiał jeszcze chronić Marie!!! A poza tym to Bourne nie uciekał cały czas!!! Na końcu sam pojechał do biura Treadstone w Paryżu Żeby dowiedzieć się o co chodzi i za co go ścigają!!! Jeśli dalej nie wiesz czemu uciekał obejrzyj film jeszcze raz!!
Filmy były bardzo dobre, nie powiem. Ale ksiązki genialne.Tylko kurcze, Marie zginęła z filmie a w krucjata książka opierała się na tym, że Bourne'owi porwano żonę (Marie) i on cały czas próbował ją odszukać. Ksiąki były lepsze. Byłam niestety zmuszona przeczytać krucjatę na kompie (nie mogłam czekać:) nie mogłam się oderwać ale niestety przerwy musiałam robić bo książka jest długa i oczy mnie bolały. Polecam i film i ksiażkę (ale bardziej książkę).
Ja czytałem cała trylogię na kompie, bo mi sie nie chce iść do biblioteki!!! Teraz czytam Dziedzictwo!! Też zajebiste!!! Polecam każdemu!!!
Jak widać po opiniach entuzjastów by zrobić "świetne kino akcji" wystarczy:
1.Zatrudnić aktora zwiększającego wydzielanie płynów ustrojowych u kobiet-choćby pasował do roli jak świnia do siodłania.
2.Robić zdjęcia z ręki jeżdząc na rowerze wokół aktorów
3.Podkleić pod to skoczną muzykę.
4.Minimum pół filmu pościgów, im bezsensowniejszych i mniej realnych tym lepiej.
4.Dopisać na końcu listy płac "Based on......(tu wkleić tytuł książki-bestsellera)"
Scenariusz można sobie odpuścić.
brawo nadszyszlownik, rozszyfrowałeś ich bez pudła :D. właśnie tak jest wystrugana nowa "tożsamość". co nie zmienia faktu że jest to rzetelny film akcji, bez wysadzania całych miast w powietrze i podobnie przesadnych efektów. Gdyby jeszcze nie zastosowano w nim "lepów na kasę" w postaci nazwisk Ludlum i Bourne...
Nie czytałem książki, ale czytałem recenzję filmu w jakiejś gazecie. Film nie miał byc na podstawie powieści Ludluma, tylk na motywach.
A o Carlosie nie było mowy w filmie, ponieważ, kiedy Ludlum pisał książkę, to Carlos, który jest postacią autentyczną, był jeszcze na wolności. Ale gdy policja złapała Carlosa, cała fabuła nieco straciła na znaczeniu, i dlatego w filmie o Carlosu niema mowy. Bo w sumie to tak, jakby w XXI wieku nakręcili film o kolesiu, który ściga Hitlera:P
Prędzej zamiast Carlosa mogliby wsadzic Bin Ladena, ale to by mi jakoś też nie pasowało;)