Film jest dokładnie w takim samym klimacie co poprzednie części serii. Po części nastolatkowy slasher, po części zabawa z konwencją, pełna odniesień do wcześniejszych filmów gatunkowych. Siłą każdej części "Krzyku" jest to, że potrafi niesamowicie umiejętnie wymieszać grozę i humor tak, żeby jedno nie wchodziło w drogę drugiemu. Nowa część pod tym względem się nie różni. Sceny ataków i mordów od samego początku robią dobre wrażenie, ale chwilę później trudno nie roześmiać się słysząc cyniczny komentarz dziennikarki, która morderstwo dwójki nastolatków traktuje jako rewelacyjną nowinę. Jestem w pełni zadowolony po seansie, choć niczego odkrywczego w filmie nie ma. Ot dobra kontynuacja starszej serii. Całe szczęście, że nie remake.