Pierwsze części to przereklamowane przeciętniaki a tu ostraaaaaa jazda bez trzymanki. Ostre cięcia i intrygi. W jedynce można było się domyśleć kto zabija a w czwórce takie zaskoczenie.
Podzielam zdanie, że ta część jest najlepsza. Napawałem się w końcu podziurawioną Sidney, a czekałem na to od dawna. No i to, co jeszcze mnie urzekło, to zwrot akcji, jaki najtrudniej było przewidzieć w porównaniu z poprzednikami.
A on Cię tylko prosi, żebyś possał(a), czy coś w tym złego :-) Sorry, że się wtrącam ale nie mogłem się powstrzymać.