gdyby nie pseudo moralny bełkot mordercy w finałowej scenie o jakżę to wątpliwym społeczeństwie gdzie każdy jest sławny z powodu jakiejś tam trałmy czy innej sraczki emocjonalnej, byłoby znacznie lepiej
poprzednie części znacznie lepsze i trzymające się całości (z księżyca wymyślili siostrę matki Sydney i tą kuzyneczkę)
film zrobiony jedynie dla kasy i odkurzenia podupadłych gwiazd