Jestem świeżo po seansie i – mogę powiedzieć, że odetchnąłem z ulgą. Czekałem na
ten film i miałem szczerą nadzieję, że TYM RAZEM dobra gra nie zostanie schrzaniona
przez niekompetentnych filmowców, a ja nie będę pluł sobie w brodę z powodu
niepotrzebnej inwestycji na bilet wejściowy do kina. Na szczęście, twórcy filmowych
Piasków Czasu mogą spać spokojnie – nie będę ich ścigał i upominał się o zwrot
kosztów wejściówki :). Prince of Persia jest dziełem dobrym i bardzo pozytywnie
zaskakującym! Jest to bezsprzecznie najlepszy film na podstawie gry. I tyle. Należy przed
oglądnięciem po prostu odpowiednio do niego podejść.
Filmowe Piaski Czasu nawiązują swoją fabułą do scenariusza gry komputerowej, ale
jest to nawiązanie raczej luźne, wspólne pozostają tylko pewne elementy. Przede
wszystkim, nasz Książę przestaje być postacią bezimienną i pozbawioną przeszłości.
Scenarzyści nadali mu wdzięczne imię Dastan, a poznajemy go jako małego chłopca
pochodzącego z rynsztoku. Dastan zostaje dostrzeżony przez panującego króla Persji,
kiedy staje w obronie słabszego w jednym z ulicznych zatargów. Poczciwy król był tak
bardzo zafascynowany odwagą chłopca, że postanowił go wcielić do swojej familii i –
uznać za syna. Decyzji rzecz jasna nigdy nie pożałował, bowiem Dastan wyrasta na
faceta mężnego i dzielnego, który – jak przyszłe zdarzenia miały pokazać – ocali świat
przed całkowitą destrukcją. O co dokładnie chodzi – mówił nie będę, bo nie chcę psuć
Wam frajdy z „własnoręcznego" odkrywania scenariusza. Na pewno jednak będzie
zaskakująco, niebezpiecznie i – baśniowo, bowiem wystąpi tu popularny motyw sztyletu i
piasków czasu, dzięki którym możliwe będzie cofanie się w czasie. Jest więc tu wszystko,
czego mógłby oczekiwać widz znający grę komputerową. Nie zabraknie też sporej dawki
niezłego, i… bardzo abstrakcyjnego humoru.
Już pierwsze paręnaście minut filmu wystarczyło, żeby wygodniej rozsiąść się w fotelu i
czekać na dalszy ciąg wydarzeń. Pomijając wstęp fabularny, witają nas świetnie
zrealizowane, dynamiczne sceny i równie świetne zdjęcia. Przedstawione panoramy
wykreowanego cyfrowo miasta Alamut po prostu zapierają dech w piersiach i –
przywodzą na myśl ujęcia z gry Assassin’s Creed. W ogóle trzeba powiedzieć, że
przygotowana scenografia i efekty specjalne stoją na poziomie bardzo wysokim. Choćby
sam motyw cofania się czasu wykreowano po prostu świetnie i zajmująco, a już nie
mówię o pozostałych, równie dopracowanych ujęciach. Jedynie czuję niedosyt w kwestii
realizacji walk. Wprawdzie są akrobacje i sporo machania szabelką, ale nieco zabrakło
mi tu większej widowiskowości. Przydałyby się bardziej wyeksponowane starcia i
bardziej „obrysowane" ciosów. Nie pomaga również ciut „przedobrzony" montaż – ujęcia
zmieniają się momentami zbyt dynamicznie i akcja staje się przez to mniej czytelna.
Ogólnie jednak, nie jest wcale źle i mimo paru niedociągnięć, znajdzie się tu masa
fajnych i efektownych sytuacji. Najważniejsze jednak, że film zrealizowano w sposób
sprawny – przez cały czas jego trwania nie ma w ogóle miejsca na nudę. Akcja prze do
przodu i nie zwalnia praktycznie do ostatnich scen!
Bardzo dobrze wypada też kwestia aktorska. Wcielający się w rolę Dastana Jake
Gyllenhaal (Donnie Darko, Pojutrze, Zodiak) może i początkowo wydawał się niezbyt
trafnym kandydatem na Księcia Persji, ale w praktyce jego rola okazuje się bardzo dobra
i świetnie pasująca do obrazu. Idealnie też komponuje się z drugą pierwszoplanową
postacią, jaką jest księżniczka Tamina – odgrywana przez Gemmę Arterton, kojarzoną
chyba tak naprawdę jedynie z epizodycznej roli w Quantum of Solace. Parka ta we wprost
fenomenalny sposób uracza widza swoją początkową niechęcią do siebie, która w dość
komiczny i zarazem – sympatyczny sposób, przeradza się w głębszą więź. Ich relacje
nadają filmowi niezwykłego kolorytu i dodatkowego, pozytywnego wydźwięku. Oprócz tych
dwojga, w Piaskach Czasu zobaczymy również Bena Kingsleya (Elegia, Shutter Island)
ciekawie i dobrze wcielającego się w jednego z kluczowych bohaterów Księcia Persji.
Pozostali aktorzy też wypadają nieźle, ale są to już głównie persony mniej popularne i
mniej warte wymienienia (chociaż – co podkreślam – wypadają równie dobrze co
wspomniani poprzednicy!)
No cóż, producenci filmu mają przechlapane. Teraz wszyscy sympatycy trylogii PoP będą
czekali na sfilmowanie dużo mroczniejszej Duszy Wojownika i mam przeogromną
nadzieję, że do tego przedsięwzięcia dojdzie. Piaski Czasu są bowiem jednym z
nielicznych, dobrych filmów wyprodukowanych na kanwie gier komputerowych i szkoda
by było zakończyć ten cykl tylko na jednej części. Oby tak się nie stało, bo „jedynka"
nakręciła mnie jak najbardziej pozytywnie na srebronekranowego Księcia! Oczywiście
nie jest to film jakoś nadzwyczaj wybitny, ale bez wątpienia udany i gwarantujący miło
spędzony czas!
nie przyszło ci do głowy, że nie mieszkam w Polsce ? ostatnio w moim lokalnym kinie, zrobili taką noc jak robią w multikinach od czasu do czasu z okazji Halloween, tylko że z naciskiem na filmy przygodowe/fantasy/akcji i była trzecia część opowieści z Narnii, Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata i właśnie PoP: Piaski Czasu. jeszcze jakieś pytania ? ahm, i tak przy okazji. ''poszedłeś".
Sorka chciałem napisać poszłaś ,bo pomyliłem twoją płeć ,a tak w ogóle to tylko chciałem się dowiedzieć tylko nie to żeby najeżdżał czy cioś.