Ale jak byłem w kinie po premierze nie mogłem się skupić, bo jakiś pomysłowy dziadek przyszedł z wnuczkiem (coś ok. 5-6 lat), i nie dość że dziecko pier***iło co chwila, albo dziadek musiał mu czytać napisy. Ale szczytem było to, że przed filmem dziadzio kupił mu zabawkę w formie plastikowego Sztyletu Czasu, a wnuczek chodził ze sztyletem tam i z powrotem w sali kinowej. Nigdy się tak nie uśmiałem ani nie wkurzyłem :/