Zależnie od gustu można mieć zastrzeżenia do aktorstwa, momentami banalnych dialogów czy jakichś przekombinowanych efektów, ale jedna rzecz jest nie do podważenia - to najlepsza filmowa adaptacja gry jaka do tej pory powstała. Ma mnóstwo analogii z pierwowzorem (postacie, świat, wyczyny księcia, miecz, przesycony obraz), a mimo to ogląda go się przyjemnie. Inaczej było z Larą, Hitmanem, Doomem, a w szczególności z produkcjami, które wyszły z pod ręki Uwe Bowla. Tam brano tylko głównego bohatera i wymyślano na siłę nową (tandetną) fabułę. Książę udowadnia, że nie trzeba robić takich zagrań.
Książe jedynie potwierdza tezę że filmy na podstawie gier dzielimy na słabsze i słabe.
Gry nie poznałem, ale film oceniam max na 2/10?
Nic ciekawego, nudny, banalny, bez wyrazu jakiegokolwiek, każdy element można było odkryć już na samym początku..
Przeraża mnie to że w dzisiejszym kinie są same takie filmy..