W tej roli wypadł niesamowicie, jestem pod wrażeniem, Jackman zagrał trochę drętwo , ale to
przecież Rosomak .
Jackman też wypadł na poziomie, ale jego rola była troche schematyczna(twardziel który chce zapanować nad czymś co nie leży w jego gestii(kompleks superbohatera)), moim zdaniem Gyllenhaal był bardziej realny(autentyczny).
A mi w przypadku obu postaci zabrakło mocniejszego zarysu, tak jakby reżyser lub scenarzysta skupił się na budowaniu skomplikowanej łamigłówki niemal kompletnie zapominając o bohaterach, którzy też powinni mieć swoją historię. Sporo cech osobowości obydwu zostało gdzieś tam lekko zasygnalizowane, a potem po prostu porzucone.
Trochę jest w tym racji, ale nie do końca się zgadzam, osobowość bohaterów uwidoczniła się w ich zachowaniu wobec zaistniałych zdarzeń, film nie sugeruje ocen ich postaw(przynajmniej ja tak to odebrałem), dlatego nie skupia się na bohaterach tylko na toczącej się historii,
Reżyser nakręcił to co chciał pokazać, ale jak dla mnie jednak czegoś w tym brakuje. Rola Jackmana jak pisałeś wyżej jest dosyć schematyczna: ojciec twardziel szuka swojego dziecka za wszelką cenę i to jest zrozumiałe (choć np. uważam, że wprowadzenie wątku alkoholizmu jest nieco zbyt... nieoczekiwane), natomiast jeśli chodzi o Gyllenhaala to jest już gorzej. Wizerunek postaci w ogóle nie pasuje do roli małomiasteczkowego gliniarza. Tatuaże, sposób rozmawiania z ludźmi, relacja między nim, a szefem... to jest ciekawa postać, a reżyser w zasadzie cały jej background tłumaczy się jednym zdaniem. Podobnie jest z postaciami drugoplanowymi. W tym filmie jest sporo wątków psychologicznych (zwłaszcza w kwestii motywów poszczególnych postaci), które z jednej strony się pojawiają, a z drugiej zostały potraktowane per noga. Przynajmniej tak go odbieram.
Masz rację detektyw Loki nie pasuje do małomiasteczkowego klimatu, jest zbyt "wyrobiony", ale z drugiej strony te niedopowiedzenia jak dla mnie są intrygujące, jak wspomniałeś tatuaże, tiki , dojrzałość zachowania Lokiego nasuwa na myśl że mógł mieć bogatą,pogmatwaną przeszłość , robi wrażenie samotnika i jest bardzo zaangażowany w to co robi, może znalazł się w tym miasteczku z jakiegoś powodu, faktycznie psychologia w filmie jest potraktowana po macoszemu, ale może jest to zamierzone, tak jak w rzeczywistości spotyka się ludzi o których niewiele wiemy, nie znamy ich przeszłości, nie mamy pojęcia że ich zachowanie może być motywowane jakimś przeżyciami,przejściami, a psychologia nie zawsze potrafi wszystko wytłumaczyć.
Pewnie znasz powiedzenie, że jak w pierwszym akcie pojawia się strzelba to w ostatnim musi wypalić. W tym filmie ta strzelba pod postacią różnych wątków pojawia się co chwilę, a wypala bardzo rzadko. Np. wątek samobójstwa ojca, Jackman wspomina swojego ojca kilka razy, dom ojca przewija się wiele razy, Gyllehaal odszukuje informacje o samobójstwie tego ojca i... kompletnie nic z tego nie wynika. Wydawało by się, że takie nagromadzenie informacji o ojcu wpłynie jakoś na bieg zdarzeń, na rozwój postaci, może będzie się z tym wiązał jakiś zwrot akcji, a tu nic. Wprawdzie dom stanowi scenerię, ale równie dobrze mógłby być to dom rodzica, który zmarł na raka, albo w ogóle dom kogoś obcego komu Jackman tą chałupę remontuje. Można się domyślić, a przynajmniej ja tak wykombinowałem, że samobójstwo ojca jakoś wpłynęło na Jackmana, ale nie wiemy ani czy wtedy zaczął pić czy przestał i czy w ogóle te fakty mają z sobą jakiś związek. Z resztą samo picie pojawia się znikąd (przez połowę filmu nic nie wskazuje na to żeby Jackman miał jakiś problem), przewija się w 3 czy 4 scenach i... znika. Jeden poboczny wątek wspiera inny poboczny wątek, ale w żaden sposób nie popycha to akcji do przodu. Ten film mógłby być trzy razy prostszy i wtedy byłby filmem akcji, albo fajnym kryminałem. Mógłby być też bardziej rozbudowany i wtedy byłby thrillerem psychologicznym, zamiast tego dostaliśmy coś innego, coś ciekawego, ale też coś bardzo pośrodku.
I znowu masz rację, film ma sporo niedoróbek, ale mój stosunek emocjonalny do Lokiego sprawia że oceniam ten film tak a nie inaczej, tylko nie rozumiem dlaczego odniosłeś wrażenie że Jackman(ojciec porwanej) ma problem z alkoholem , alkoholizm wykorzystuje przecież tylko jako zasłonę dymną.
Dover rzeczywiście był alkoholikiem, było to zawarte w scenariuszu, więc 'odniesione wrażenie' jest poprawne.
podczas promocji filmu, rok temu, Jackman sam mówił, że jego bohater jest alkoholikiem, który rzeczywiście nie pił od lat, jak było to powiedziane w scenie w samochodzie.
Dover rzeczywiście był alkoholikiem, było to zawarte w scenariuszu, więc 'odniesione wrażenie' jest poprawne.
podczas promocji filmu, rok temu, Jackman sam mówił, że jego bohater jest alkoholikiem, który rzeczywiście nie pił od lat, jak było to powiedziane w scenie w samochodzie.
Skoro jak piszesz faktycznie miał być alkoholikiem powinno to być wyraźniej podkreślone, scena kiedy kupuje alkohol by zmylić detektywa i gdy niby przyłapuje go jak śpi przy pustych butelkach to jak dla mnie za mało by wyciągnąć takie wnioski.
nie mnie osądzać, czy podkreślili to za słabo, ponieważ o wątku z alkoholizmem wiedziałam jeszcze zanim film pojawił się w kinach.
nie wyciągnąłeś/wyciągnęłaś takiego wniosku, gdy Dover powiedział, że nie pił od lat? (nie pamiętam, ile dokładnie, aczkolwiek powiedział to Lokiemu) bo wydaje mi się, że ta wypowiedź była w scenariuszu właśnie po to, by do tego nawiązać.
zgadza się w rozmowie w aucie jest coś takiego(że nie pił od iluś tam lat), ale czy takie stwierdzenie jest jednoznaczne z tym że był alkoholikiem?, można tak przypuszczać, ale nie jest to oczywiste,
nie lepiej przypuszczać niż mieć wszystko podane na tacy? wątek alkoholizmu był wątkiem pobocznym, więc nie widzę problemu, że tylko o tym wspomniano. mnie wydaje się, że to było oczywiste, ale jak już wspomniałam, nie mogę ocenić tego obiektywnie.
twierdzę, że słabiej poruszono wątek o tym, że Dover był stolarzem. o tym też wiedziałam z wywiadów i przyznaję, że gdyby nie to, być może nie wysnułabym takiego wniosku z filmu. owszem, miał na samochodzie coś o tym, że oferuje naprawy, czy coś takiego, ale akurat to było słabo zaznaczone.
i do tego rzeczywiście można się przyczepić, przynajmniej wg mnie, bardziej niż to przypuszczeń o alkoholizmie.
masz sporą wiedzę o tym filmie,może wiesz coś o tym, czy jest on na podstawie jakiejś książki, czy scenariusz powstał na potrzeby tego filmu,
Jest to scenariusz oryginalny. Guzikowski napisał ten scenariusz już kilka lat temu i w 2009 roku znalazł się on na 4 miejscu sławnej Black List, czyli liście najlepszych niezrealizowanych scenariuszy i już w 2010 pojawiły się plotki odnośnie planów realizacji filmu.
ok, dzięki za info, w związku z tym zastanowiło mnie jaki wpływ na powstawanie filmu mają scenarzyści(i czy w ogóle go mają), czy to jest tak że ktoś kupuje ich scenariusz i realizuje to tak jak jemu się podoba, co ty o tym myślisz?
Myślę, że to zależy od reżysera i producentów. Czasami też od scenarzystów. Jedni dają swój scenariusz mówiąc, że nie interesuje ich co się dalej wydarzy, inni chcą mieć czynny udział w tworzeniu filmu.
W przypadku "Prisoners" myślę, że Guzikowski miał wpływ na realizację swojego tekstu. Wiem, że w pierwotnej wersji scenariusza nie było otwartego zakończenia, był plan żeby pokazać, co się wydarzy po ostatniej scenie filmu (piszę o tym w taki sposób, bo na wszelki wypadek chcę uniknąć spoilerów). Zresztą scenarzysta pojawił się na konferencji chyba podczas TIFF wraz z całą obsadą, reżyserem i producentem. A twierdzę, że gdyby nie miał wpływu na postępy filmu nie uczestniczyłby w promowaniu.
Mam nadzieję, że pasuje Ci taka odpowiedź.
dzięki za odpowiedz, szczerze mówiąc nigdy nie wnikałem w tę kwestię, ani specjalnie sie nad tym nie zastanawiałem, to wyszło akurat w tej rozmowie z tobą,ale wszystko wskazuje na to że jeśli chodzi o widza to zagadnienie jest zbyt złożone by się nad tym zastanawiać,
nie wiem, czy powiedziałabym, że zagadnienie jest złożone, ale faktycznie nie da się udzielić na to pytanie jednej jasnej odpowiedzi. :)