Film na początku zapowiadał się dobrze jednak końcówka to totalne nieporozumienie. Wyliczę jak dla mnie najbardziej rażące błędy logiczne.
Pierwszy - gdy Keller dowiaduje się w szpital od tej murzynki miejsca przetrzymywania dzieci. Mógł powiadomić obecnych policjantów że wie gdzie jest jego córka i pojechać na miejsce z obstawą i z zaskoczenia złapać staruszkę.
Drugi błąd to jak już ten Keller chciał sam dorwać staruszkę to co robi? Bierze torbę narzędziami, pistolet, wchodzi do niej do mieszkania odwraca się tyłem i mówi że wie że to ona uprowadza dzieci dając jej możliwość spokojnego wycelowania w niego pistoletem. Normalnie szczyt inteligencji a niby był myśliwym i nie spodziewał się że taka staruszka która zabija dzieci może być niebezpieczna.
Kolejny błąd to jak już ta staruszka wrzuca go do tego dołu to przecież nie knebluje mu ust. Ten dół raczej aż taki głęboki nie był aby żadne dźwięki się z niego nie wydobywały albo nie dochodziły. Po tej strzelaninie gdy Loki zastrzelił staruszkę i zawiózł dziewczynkę do szpitala to Loki musiał też poinformować swoich o całym zajściu. Czyli policja i inne służby były w domu staruszki co najwyżej kilka godzin po wrzuceniu Kellera do dołu. To Keller musiał słyszeć jak przyjeżdżają samochody i kręci się tam pełno ludu więc wystarczyłoby jakby już wtedy pokrzyczał lub pogwizdał a nie czeka do końca kolejnego dnia.
Ostatni rażący błąd to samo zastrzelenie staruszki, co ta staruszka nagle głucha się zrobiła i nie słyszała jak Loki się dobija do jej domu, zamiast zrobić zasadzkę na tego policjanta to idzie szprycować dziecko.
Songoq - Ty za dużo anime oglądasz:) Rażący brak logiki, to by przedstawiało Twoje zakończenie :) Po pierwsze: dziewczyna nie powiedziała Kellerowi, gdzie je przetrzymywano, a jedynie, że on był w miejscu w którym je przetrzymywano - a jak pewnie zauważyłeś w filmie, nie stał w jednym miejscu - więc Keller mógł się tylko domyślać. Po drugie: policji nie zawiadomił z wiadomych przyczyn - można przecież było zauważyć, że przez 3/4 filmu było im nie po drodze. Po trzecie: powiedział babce, że wie, że te dzieciaki tam były - a nie, że ona jest porywaczką - a to się akurat trzyma kupy, bo mieszkał tam też jej porwany Alex (spokojnie mógł myśleć, że babka zna jego "skłonności" i go kryje). Co do tych krzyków...cóż...faceta wrzuciła do dziury, postrzelonego, w zimna noc, po wypiciu 1/3 jakiegoś domestosa - ja się dziwię, że jeszcze zagwizdał :) A tego, czy gwizdał wcześniej nie wiesz, bo nie bez kozery gwizdek dało się ledwo usłyszeć w grobowej ciszy. Już nie wspomnę, że końcówka z gwizdkiem, skleiła wszystko w ładną całość. Ale...można to widzieć inaczej ;))
Jeśli nawiązujesz do mojego nicku to wiedz że anime już od dawna nie oglądam, a od bajek i kina rozrywkowego jakiegoś przesadnego realizmu i logiki nie oczekuję. Jednak ten film Labirynt komedią nie jest i w stosunku do niego moje oczekiwania były inne. Aby moje zakończenie nie miało logiki musiałbym najpierw je przedstawić, w mej wypowiedzi jedynie wskazałem błędy które mnie raziły w zakończeniu filmu. Twoje tłumaczenie jak dla mnie jest mocno naciągane. Mogę się zgodzić z tym że Kellerowi nie było po drodze z policją i w przypływie emocji sam chciał załatwić sprawę ze staruszką. Jednak to co zrobił później było mocno naiwne, musiał być pewny ze to staruszka jest porywaczem, chyba ze jest na tyle tępy żeby ni skojarzyć paru faktów. Zauważ też ze wziął do tej staruszki swój pistolet i chciał ją podejść niby naprawiając drzwi, tylko strasznie kuje po oczach to że koleś który uczy syna przetrwać i aby być gotowym na wszytko odwraca się plecami do niebezpiecznego porywacza. Jeszcze tłumaczenie tej sceny gdzie wrzuciła go niezakneblowanego byłbym wstanie kupić gdyby nie rażąca niekonsekwencja, we wcześniejszej scenie wycieńczony Alex po tygodniowych torturach jest w stanie tak krzyczeć że słychać jego wołanie o pomoc na ulicy, a Keller który jest wielkim chłopem nie jest wstanie po postrzale w nogę wołać tak aby go było słychać z 3-metrowej dziury. Ale spoko rozumiem że każdy ten film może odbierać inaczej :))
zgadzam się deshe i podpisuję rękami i nogami pod jego postem ;)
"musiał być pewny ze to staruszka jest porywaczem, chyba ze jest na tyle tępy żeby ni skojarzyć paru faktów", ale jakich faktów? keller "wiedział" tylko, że to alex porwał dziewczynki. o innych faktach to on nie wiedział. Ty jako widz tak, bo miałeś obraz całości pokazany z perspektywy różnych bohaterów.
"Zauważ też ze wziął do tej staruszki swój pistolet i chciał ją podejść niby naprawiając drzwi, tylko strasznie kuje po oczach to że koleś który uczy syna przetrwać i aby być gotowym na wszytko odwraca się plecami do niebezpiecznego porywacza." jeszcze raz powtórzę, że keller nie wie, że to staruszka jest porywaczem. tak jak napisał deshe - "powiedział babce, że wie, że te dzieciaki tam były - a nie, że ona jest porywaczką - a to się akurat trzyma kupy, bo mieszkał tam też jej porwany Alex (spokojnie mógł myśleć, że babka zna jego "skłonności" i go kryje).". sam pistolet to jest tylko narzędziem. keller nie chciał jej zabić z zemsty, przyjechał wyciągnąć od niej informację. pistolet miał pewnie służyć za ostateczny "straszak" gdyby babka nie chciała gadać. keller to bardzo szara postać, rozbita między tym co powinien zrobić ojciec dla porwanej córki i tym co nakazuje mu wiara (widać, że jest człowiekiem wierzącym i nawet przed zabiciem jelonka przez jego syna odmawia ojcze nasz, co sugeruje, że ma szacunek to tego co stworzył Bóg). keller to dobry człowiek, którego desperacja zmusza do robienia złych rzecz.
"gdyby nie rażąca niekonsekwencja, we wcześniejszej scenie wycieńczony Alex po tygodniowych torturach jest w stanie tak krzyczeć że słychać jego wołanie o pomoc na ulicy, a Keller który jest wielkim chłopem nie jest wstanie po postrzale w nogę wołać tak aby go było słychać z 3-metrowej dziury. " - pamiętaj o tym, że keller wypił sporo "domestosa" ;) sama babka mówiła, że po nim będzie jej łatwiej nad nim panować. jakbyś skojarzył kilka faktów to wiedziałbyś, że w "napoju" były narkotyki. koleś po prostu otumaniony tak, że ledwno mógł dmuchać w gwizdek, który w kompletnej ciszy ledwo można było usłyszeć.
"Ostatni rażący błąd to samo zastrzelenie staruszki, co ta staruszka nagle głucha się zrobiła i nie słyszała jak Loki się dobija do jej domu, zamiast zrobić zasadzkę na tego policjanta to idzie szprycować dziecko." też trochę źle interpretujesz tą scenę. staruszka wiedziała, że to już jest koniec, dlatego nie "walczyła" z lokim. poszła dokończyć dzieła, zabić dziewczynkę.
Oj mocno próbujecie naciągnąć zakończenie aby miało to sens. Dobrze, to z tym dołem gdy wrzuciła Kellera jeszcze jestem wstanie kupić bo rzeczywiście dała mu świństwo do picia i mógł stracić przytomność i dopiero po jakimś czasie się ocknąć.
Jednak co do tego ze Keller nie wiedział ze ta staruszka jest porywaczem to się nie zgadzam, gdyby tak było jak mówicie to nie jechałby do domu po pistolet i narzędzia aby ją podejść. Po drugie musiał ją podejrzewać, gdy na parkingu ten Alex do niego powiedział to zdanie " póki nie wyszedł to nie płakały" to Alexa trzymała staruszka. Potem była scena w której Loki mówi do Kellera że staruszka która stała obok zaprzecza że Alex coś mówił, to był pierwszy sygnał dla Kellera że ona może mieć coś na sumieniu. Po drugie gdy Keller wydusił od Alexa to słowo "labirynt" pojechał najpierw do tej staruszki na rozmowę gdyż coraz bardziej zaczął ją podejrzewać, a gdy usłyszał w szpitalu słowa tej małej to wszytko Kellerowi zgrało się w całość i musiał wiedzieć ze ta staruszka jest związana z porwaniami i ma coś na sumieniu, dlatego zachowanie Kellera w jej domu było strasznie głupie i nie pasujące do obrazu osoby będącej przygotowanej na wszytko. Chyba że wolicie uważać dalej ze Keller był takim naiwniakiem i wierzył w niewinność staruszki.
"staruszka wiedziała, że to już jest koniec, dlatego nie "walczyła" z lokim" - aha dlatego wyjęła pistolet i próbowała ustrzelić Lokiego w głowę
"Po drugie gdy Keller wydusił od Alexa to słowo "labirynt" pojechał najpierw do tej staruszki na rozmowę gdyż coraz bardziej zaczął ją podejrzewać" - no nie bardzo. keller pojechał do staruszki po raz pierwszy, żeby dowiedzieć się czegoś o alexie, może dowiedziałby się co to za labirynt - może ulubione miejsce, takie tam pierdoły ;)
""staruszka wiedziała, że to już jest koniec, dlatego nie "walczyła" z lokim" - aha dlatego wyjęła pistolet i próbowała ustrzelić Lokiego w głowę" - a może po prostu wolała, żeby ją zabił zamiast gnić w więzieniu?
coś mi się wydaje, że to chyba Ty trochę naciągasz i "wmawiasz" bohaterom co powinni wiedzieć. jakoś nie potrafię sobie wyobrazić wątku przyczynowo-skutkowego miedzy wypowiedzeniem przez alexa słów "labirynt" i dojściem do wniosku, że to staruszka jest porywaczem ;)
"Oj mocno próbujecie naciągnąć zakończenie aby miało to sens."
Nic nie naciągamy, tylko tłumaczymy ci jak było. To, że nie zrozumiałeś kilku scen, nie jest winą nikogo z tu obecnych.
A ja się upieram,ze założyciel ma trochę racji w ogóle cała fabuła strasznie naciągana w tym filmie.
Witam,
Ja dziwie się, że w domu staruszki nie znaleźli torby z narzędziami Kellera i tak naprawdę nie zaczęli jego poszukiwań właśnie na tym terenie. W sumie nie jesteśmy pewni, czy Loki usłyszy gwizdanie Kellera. Mało też rozwinęli wątek trupa mężczyzny znalezionego w piwnicy księdza.... (męża Holly), generalnie brakowało mi tam jakiejś porządnej ekipy detektywów, która choć trochę pomagałaby Lokiemu w prowadzeniu śledztwa.
I Alex... nie mogli prześwietlić rodziny Jones? - ich syn zmarł, a ten miał być niby siostrzeńcem/ bratankiem.. powinni go sprawdzić, Loki długo go przesłuchiwał. Myślę, że znaleźliby jakieś niezgodności w papierach, brak dokumentów adopcyjnych ect...
Z innej beczki ;)
No i Loki, mimo wszystko mało błyskotliwy, reżyser starał się go przedstawić jako faceta, który poświęcił całe życie pracy, te tatuaże (jest kilka ujęć, które je pokazują - ale co z tym wątkiem dalej? poza rozmową z kelnerka w sajgonie...), wszystko to słabo rozwinięte, a szkoda, bo Gyllenhaal mógł stworzyć naprawdę przekonująca i ciekawą kreację aktorską.
pzdr.
Trochę kiepskie te wasze próby interpretacji, podchodzicie do tego z takimi emocjami jakby ktoś was krzywdził. Może wyjaśnię kwestię zakończenia bardziej subiektywnie. Jeśli chodzi o same poprowadzenie zakończenia, to ma ono rzeczywiście sporo niedociągnięć i tak naprawdę od początku filmu ich nie brakuje, są momenty nielogiczne i głupie, gdy się im człowiek przyjrzy z bliska po seansie. Jednak podczas oglądania te nielogiczności i niedopowiedzenia tworzą rodzaj zamętu w głowie widza, który uatrakcyjnia seans. Końcówka Labiryntu zaskoczyła, podobała mi się scena gdy dziewczynka powiedziała, że "był tam Keller", później to oczywiście s-f, bo uciekający Jackman, któremu policja siedzi na karku, która także mogła wpaść na pomysł, skąd uciekała dziewczynka, nagle pojawia się w torbą narzędzi, opanowany i grzeczny w domu starej wariatki, zamiast na wstępie przypierniczyć jej bańkę ;-) Można teoretyzować, końcówka byłą made in USA, ale nie była na tyle zła, żeby się tak wyżywać. Suma sumarum , każdy z was ma po części rację, jednak oglądało się to dobrze, emocjonalnie, aktorsko bez zarzutów, a akcja ciekawie się rozwijała;-)
Kolego Songo. Ależ przedstawiłeś swoją wersję. Przykłądowo: "gdy Keller dowiaduje się w szpital od tej murzynki miejsca przetrzymywania dzieci. Mógł powiadomić obecnych policjantów że wie gdzie jest jego córka i pojechać na miejsce z obstawą i z zaskoczenia złapać staruszkę"...dalej podobnie. Napisałeś przecież, jak to wg Ciebie powinno było wyglądać :)
Poza tym. Z całym szacunkiem, ale przerób sobie jeszcze parę razy końcówkę filmu. Może nie zauważyłeś, ale Keller spod szpitala odjechał autem, którego używa do pracy - a jak wiadomo, jest osobą, która naprawia to i owo. To, że ma narzędzia pod ręką, to oczywistość (na marginesie...skąd masz informacje, że pojechał po nie do domu...nie mam pojęcia, bo takiej sceny nie było). Kolejne Twoje zarzuty też mnie dziwią. Najwidoczniej jestem naiwny, bo ja po słowach Alexa "póki nie wyszedł to nie płakały", pierwszy raz zacząłem go podejrzewać. A babcia...kolego..ona rzeczywiście stała obok, gdy to mówił? Babcia w tym momencie była jedną z najbardziej oddalonych od sytuacji osób - stąd mój apel...obejrzyj dokładnie.
Co do słowa "labirynt" - dedukcja, że jego podróż do babki była spowodowana tym, że po usłyszeniu tego słowa ją podejrzewał :) Cóż...Na mojego nosa, to wiedział, że słowo labirynt musi mieć coś wspólnego z miejscem przetrzymywania dzieciaków, ale wiedział, że od Alexa nic więcej nie wydusi. Logiczne, że pojechał do osoby, która zna go najlepiej, aby dowiedzieć się, o co mogło mu chodzić - jednocześnie nie mógł przecież zapytać wprost, bo przecież nie mógł powiedzieć jej, że dowiedział się tego od Alexa, którego od paru dni szukali, bo "zaginął" :) Naprawdę. Może oglądaj filmy rankiem - może wtedy będziesz w lepszej formie :)
Pan surogat też na śpiąco oglądał :) Policji nie było przy tym, jak mała mówiła, że Keller też tam był...a pościg Keller zostawił już na szpitalnym parkingu - więc po czym mieli się domyślić, gdzie pojechał - po pisku opon?
Za to Roomunho - bardzo ładnie :))
Policja mogła się domyslić? Mogła...i nasz Pan detektyw domyślił się - tak odnaleźli Alexa :)) (swoją drogą normalne połączenie faktów, bo nasz pan detektyw czuł nosem, że coś jest z domem Kellera na rzeczy - tam przecież też był )
W ramach ścisłości, wydaje mi się, że w szpitalu Keller był już goniony przez policje, ustalenie jakim pojazdem się porusza i stworzenie pościgu to także nie była rzecz trudna. Poza tym dziewczynka także mogła w sposób prosty detektywów doprowadzić do staruszki., która z racji tego, że należała do kręgu znajomych osób które zamieszane były w porwanie dziewczynek, powinna być pod szczególnym dozorem. Końcówka made in USA i to nie ulega wątpliwości, ale jak pisałem wcześniej ostatecznie było ok ;-)
No i tutaj się trochę nie zgadzamy. Cóż...czy dziewczynka mogła w prosty sposób doprowadzić detektywów do staruszki? Moim zdaniem nie...przynajmniej nie na ten moment, w którym została odnaleziona. Pamiętajmy, że zdeterminowany Keller nie dał jej "oddechu" i właściwie wymusił na niej odpowiedź - nie powiedziała też mu wprost, gdzie były przetrzymywane. Babcia też nie mogła być pod szczególnym dozorem, bo pod takim nie był nawet Alex - początkowo główny podejrzany...i jak wiemy, wypuszczony z braku jakichkolwiek dowodów. Co do pościgu, to sprawa też nie jest oczywista. Keller miał nad nimi sporą przewagę - w samym szpitalu już jakieś 50 metrów :) Na parkingu, gdy rusza, oni dopiero wybiegają ze szpitala. Gdy wyskakuje na prostą, pościg właściwie dopiero wsiada do samochodów (co widać). To wystarczająco dużo czasu, żeby zniknąć z oczu - a wtedy (i to właśnie miało miejsce), można próbować go gonić, albo postawić na intuicję i pojechać w potencjalnie właściwe miejsce. Jak dla mnie, końcówka bardzo "trzyma się kupy". Zresztą, to są detale, których nie powinno się rozważać. W żuciu mamy do czynienia z takimi sytuacjami, że te rodzące między nami różnicę zdań detale, wydają się bardziej niż prawdopodobne.
Jak ja kocham rozumowanie typu: "jeśli ja coś zauważyłem, a bohater nie, to znaczy, że bohater jest ułomny". Szkoda tylko, że nie wszyscy biorą poprawkę na to, że widz przeważnie jest jak narrator - wszechwiedzący. Znacznie więcej osób szuka za to dziury w całym.
"Mógł powiadomić obecnych policjantów że wie gdzie jest jego córka i pojechać na miejsce z obstawą i z zaskoczenia złapać staruszkę."
Zwłaszcza że był poszukiwany przez policję, której ani trochę nie ufał, tak?
"Bierze torbę narzędziami, pistolet, wchodzi do niej do mieszkania odwraca się tyłem i mówi że wie że to ona uprowadza dzieci dając jej możliwość spokojnego wycelowania w niego pistoletem. Normalnie szczyt inteligencji a niby był myśliwym i nie spodziewał się że taka staruszka która zabija dzieci może być niebezpieczna."
A niby skąd miał wiedzieć, że Holly wyciągnie pistolet i zacznie w niego celować? Ona zabijała dzieci w wieku szkolnym, przeważnie bezbronne - nie trzeba być bardzo niebezpiecznym, żeby to robić. Poza tym, Keller był twardym, pewnym siebie mężczyzną. Zlekceważenie rywalki może być traktowane jako przejaw lekkomyślności, pychy czy nawet nierozsądności spowodowanej emocjami, ale nie błędem logicznym w fabule, ludzie. Poza tym, Keller nie miał nawet pewności, że to Holly jest mózgiem operacji. Powiedział po prostu, że wie, że porwane dzieci były w jej domu, a to subtelna różnica.
"Kolejny błąd to jak już ta staruszka wrzuca go do tego dołu to przecież nie knebluje mu ust. Ten dół raczej aż taki głęboki nie był aby żadne dźwięki się z niego nie wydobywały albo nie dochodziły."
A po co to miała robić, skoro wrzuciła do dołu rannego, otrutego mężczyznę, który miał zginąć w trakcie kilku lub kilkunastu następnych godzin? Warto zauważyć, że dziura została zakryta klapą i samochodem, a dom znajdował się na zupełnym odludziu.
"To Keller musiał słyszeć jak przyjeżdżają samochody i kręci się tam pełno ludu więc wystarczyłoby jakby już wtedy pokrzyczał lub pogwizdał a nie czeka do końca kolejnego dnia."
Nie pomyślałeś o tym, że jego organizm był tak wycieńczony, że nie miał on siły krzyczeć? Jeśli zaś chodzi o gwizdy, były na tyle ciche, że Loki nie był nawet pewien, czy naprawdę je słyszał, czy mu się coś przesłyszało. Zakończenie filmu jest na tyle otwarte, że nie wiadomo, jak detektyw potraktował te sygnały.
"Ostatni rażący błąd to samo zastrzelenie staruszki, co ta staruszka nagle głucha się zrobiła i nie słyszała jak Loki się dobija do jej domu, zamiast zrobić zasadzkę na tego policjanta to idzie szprycować dziecko."
Nietrudno zauważyć, że dopełnienie dzieła było dla niej najważniejsze. Wiedziała, że policja wpadła na jej trop i że lada chwila zostanie namierzona. Poza tym, wszystko było jej jedno, bo od momentu zaginięcia męża przestała zabijać - sama mówi to wprost Kellerowi. Anna i Joy były w jej domu przypadkiem (przywiózł je Alex), ta zbrodnia nie została zaplanowana. A dlaczego Holly wyciągnęła broń? To proste - chciała dać Lokiemu pretekst, by ją zabić, bo wolała śmierć od procesu i dożywotniego więzienia/kary śmierci. Jakby tego było mało, jej ostatnie słowa ("Skremujcie mnie. Nie widzi mi się gnicie w jakiejś trumnie") bezpośrednio na to wskazują. Gdybyś obejrzał "Upadek", patrzyłbyś na tę scenę inaczej.
Rażący błąd widzę jedynie w twoim rozumowaniu. Mam taką jedną przyjacielską radę dla ciebie: przestań oglądać filmy w ten sposób i oceniać bohaterów miarą tego, jak ty byś się na ich miejscu zachował. Na zdrowie ci to wyjdzie, a i filmy będzie ci się oglądać przyjemniej.
Po co ty mu w ogóle odpisujesz, niech żyje w tym swoim świecie. Jeśli nie dorósł do dojrzałego postrzegania tego co ogląda to nie twój czy kogoś innego interes by go uświadamiać. Zaburza to tylko twoją równowagę bo i tak on przeżuje , wypluje i jutro weźmie się za coś innego .
Nie rozumiem jak mógł nie mieć pewności, że to staruszka porywała dzieci. Mała murzynka powiedziała mu że był w miejscu gdzie je przetrzymywali, a więc u tej staruszki. Otóż, kiedy był tam pierwszy raz, Alex był zamknięty od tygodnie w domu Kellera. Więc kto, jak nie owa staruszka porwał dzieci?
Kolego. To przypomnij sobie, dlaczego Alex był tak torturowany? Bo Keller był przekonany, że Alex je porwał i przetrzymuje, a po jego złapaniu, są one całkowicie same - bez wody, jedzenia, itp, i że w takiej sytuacji liczy się każda sekunda. Nie wiedział tylko gdzie. I tak na marginesie. Gdy Keller był tam pierwszy raz, to był tam i Alex i babcia - nawet siedzieli razem w pokoju - scena trwała kilka minut. No ale sceptyk mógł nie zauważyć ;)
Zarzuciłem sceptycyzm, a sam wykazałem się kretynizmem :) Sorka, bo to chyba nasz detektyw tam siedział - chociaż teraz, to już nie dam sobie ręki uciąć. W każdym razie. Pamiętajmy, że to Alex faktycznie zabrał dzieciaki i przywiózł do domu (była chyba o tym mowa w końcówce). Keller wyobrażał to sobie tak: Alex je porwał...gdzieś je przetrzymuje i trzeba się szybko dowiedzieć gdzie - bo liczy się każda sekunda. To, że Keller był w miejscu przetrzymywania dziewczynek już po uwięzieniu Alexa może wskazywać najwyżej na to, że babka pomaga Alexowi, albo go kryje...ale nie zmieniało z pewnością w oczach Kellera głównego podejrzanego. Poza tym, pamiętajmy o najważniejszym pytaniu płynącym z filmu: czym byś się kierował na miejscu takiego rodzica, jak Keller i czego byś posłuchał: serca, czy rozumu? Keller wybrał pierwszą opcję i śmiało można powiedzieć, że był jej więźniem (tak samo, jak był więźniem myśli, że Alex jest porywaczem)... i w ramach takiego wyboru go rozliczajmy.
Nie kupuję czegoś takiego,że on odwraca się plecami do niej mówiąc przy tym,ze ją podejrzewa,jest to tak naiwne,że aż do bólu.
Miałem już nie odpowiadać Wam , ale niech stracę i coś jeszcze dodam. Widzę próbujecie sobie wmówić lub mi że się niby nie znam , nie rozumie albo zbyt wczuwam się w role przedstawione na ekranie. Otóż nic bardziej mylnego i nie będę się tutaj tłumaczył z mojego podejścia do filmów, ale mogę Was zapewnić że na pewno nie jest ono takie jak przedstawiacie.
Wracając do filmu to każdy ma prawo do wypowiedzenia swojej opinii i krytykowania. Zobrazuje to jakie jest moje podejście może to zrozumiecie. Gdy idę do dobrej restauracji, która ma super wystrój, miłą obsługę i podają mi ładnie wyglądające danie które okazuje się że smakuje jak gówno to za przeproszeniem nie udaje że wszytko jest ok, tylko wyrażam swoje niezadowolenie. Tak samo z tym filmem, zdjęcia są dobre a nawet bardzo dobre, obsada aktorska również przyzwoita, nawet ogólny zarys fabuły jest Ok, jednak ilość po prostu głupich scen i przewidywalność jak dla mnie nie pozwala na to aby ten film tak wysoko oceniać. Reżyser i scenarzysta mogli się bardziej wysilić.
Co do wcześniejszych moich uwag. Przyznaje się że scena z wrzuceniem do dołu niezaklebnowanego Kellera może być. Był on postrzelony i jeszcze odurzony tym świństwem to rzeczywiście mógł stracić przytomność i ocknąć się na drugi dzień a resztkami sił gwizdać. Nawet ten motyw że gwizdek który był przyczyną porwania dziewczynek stał się wybawieniem dla Kellera uznaje za dobry i ciekawy zabieg.
Natomiast pozostałe wymienione dwie sceny czyli sposób w jaki Keller dał się uwięzić i zabicie staruszki pozostają dla mnie bez sensu.
Wracając do sceny zabicia staruszki owszem wypowiada słowa w stylu aby jej nie chować w trumnie jednak zaraz po tym wyciąga rewolwer i próbuje zabić Lokiego. Chyba nie chcecie powiedzieć że staruszka ma takie celne oko i jej zamiarem było tylko draśnięcie w głowę Lokiego aby ten mógł ją zabić? Niby po co strzela skoro chce zginąć.
Jest jeszcze kilka głupich scen ale nie będę się o nich rozpisywał.
Na koniec dodam że kłuje mnie takie podejście że filmy są coraz głupsze i robione w taki sposób aby przypadkiem widz się nie spocił myśleniem na nich. Niestety kino Hollywood coraz bardziej obniża loty i obecne filmy nie umywają się do swoich gatunkowych odpowiedników choćby z lat 90-tych.
Reżyser i scenarzysta nic dobrego w dorobku nie mają,szczególnie scenarzysta,który zasłynął tylko słabą i również naciąganą Kontrabandą.
Dla mnie jedynym rażącym błędem jest sama akcja Policji po znalezieniu dziewcznyki. Nie przeszukali domu, nie znaleźli torby Kellera, nie znaleźli jego telefonu, ogródek zaczęli przeszukiwać od pobieżnego kopania dołków w losowym miejscu przed domem... Ogólnie zakończenie jest dobre, bo smutne, tragiczne i ukazuje nam motyw zaginięcia z innej perspektywy. Kolejnej części nie będzie, bo uważam, że to zakończenie było bardzo dobre i idealnie wymowne.
Ktoś tam czepiał się dźwiękoszczelności dołka przykrytego dechą. Przypominam, że Keller był odurzony miksturką od babci i miał ranę postrzałową.
Co wy kochani krytycy filmowi wypowiadacie się o jakiś rażących błędach???, znajdźcie mi choć jeden film w którym wszystko jest logiczne hmm. Na tym przecież polega kino aby widz miał co komentować ! Ja uważam i szczerze mogę polecić ten film w 100% - dobry scenariusz i początkujący dobrze rokujący reżyser, świetna obsada i gra aktorów. Byle więcej takich filmów!!!