Jak mnie niemożebnie wkurza, gdy kochany tłumacz, właściwie nie, pan Franek z Ciechocinka, ogląda jakiś film i
radośnie wykrzykuje, dajmy na to w połowie: "aaaa, to ło labirynt się rozchodzi!", po czym takiż napis ląduje na plakacie,
następnie na pudełkach, trafiając do dystrybucji, tak aby doszczętnie spi*przyć potencjalnemu widzowi ten smaczek,
poszlakę, czy po prostu świetną konwencję, układankę, coby widz się zbytnio nie wysilał, oczywiście. Czekam tylko na
tytuły takie, jak: "wszystko dobrze się kończy", "Stefan w ostatniej scenie ginie", czy "ufo nie zwróciło Andrzeja rodzinie"
albo i "Czesława przegrywa z rakiem".
Co do filmu, polecam, dobry na zimowy wieczór z ukochaną osobą, do herbaty, jakkolwiek.
Temat i sam post wygenerowane celem upustu mojej frustracji, pozdrawiam :)
Hehe, wg mnie to nie tłumacz tylko jakiś "fachowiec" od marketingu. Ale dlaczego wg niego labirynt brzmi lepiej niż więźniowie ...? Zapewne każdy będzie miał swoją teorię... Pozdrawiam
Mam takie same spostrzezenia co do tlumaczenia tytulu, moze ktos powinien skorzystac chcby z translatora Google ten nas nie oszukuje :}:}
a 'Więźniowie" to tytuł zachęcający do oglądania? a jak przetłumaczysz gry słów, chociażby "Lock, stock and two smoking barrels", które jest połączeniem angielskiego idiomu "mydło i powidło" z nawiązaniem do fabuły (two smoking barrels, czyli strzelby, które są głównym przedmiotem filmu)? czasem tłumaczy się tak, jak się sprzeda, czasem pod konkretny rynek czy kulturę. oczywiście są filmy, którym można dać fajny tytuł albo go nie ruszać (np. Fight Club mógł się spokojnie nazywać Fight Club, a nie Podziemny krąg), ale czasem po prostu nie ma wyjścia i daje się coś innego. i tak zresztą jest teraz lepiej, niż kiedyś. a pod każdym filmem się zawsze znajdzie jakiś smętny domorosły tłumaczy, który musi po raz dwa miliony osiemdziesiąty czwarty pojęczeć, jacy to u nas tłumacze do dupy...
"Prisoners" taki tytuł nadali twórcy i moim zdaniem nie ma czego zmieniać. Sam tytuł na pewno nie zniechęca
Ludzie zrozumcie ze tytul filmu wcale nie musi byc tlumaczeniem.
Promotor na Polske z jakis powodow zdecydowal ze Wiezniowie nie bedzie dobry albo bedzie zle sie kojarzyl i potrafie to zrozumiec.
Zgadzam się.
Poza tym, nawiązania do tytułowego "Labiryntu" pojawiają się wyraźnie gdzieś w 75% filmu - jeśli dobrze pamiętam, to bardzo wątpliwe, by dało radę zakończenie odszyfrować się wcześniej, a co za tym idzie - by tytuł filmu sam w sobie stanowił jakiś wielki spoiler :)
Zgadzam się i się nie zgadzam,tu akurat tak bardzo mi to nie przeszkadza ale są filmy normalnie nienormalnie zatytułowane ,skoro po angielsku jest tytuł taki jaki jest i jeśli można go przetłumaczyć dosłownie na polski to powinno tak być.
"Stefan w ostatniej scenie ginie" - ktoś już o tym pomyślał. I to nie na żarty ani z przekory: http://www.filmweb.pl/film/John+ginie+na+ko%C5%84cu-2012-596885 :)
Uważam, że "Labirynt" to dobry tytuł dla tego filmu. Sam w sobie może oznaczać wiele, chociażby dążenie do odnalezienia wyjścia, miejsca, osoby. Myślę, że zbyt dużym posunięciem jest twierdzenie, iż może on zdradzać w jakikolwiek sposób fabułę czy tym bardziej rozwiązanie zagadki. Zauważcie proszę, iż na amerykańskich plakatach również występują rysunki labiryntu. W zależności od wersji plakatu, labirynt jest wkomponowany w literkę O w wyrazie "Prisoners" lub służy jako tło.
Również uważam, że tak 'tłumacząc' tytuł zrobiono krzywdę scenarzyście. Przez to polski widz nastawia się już przed seansem na gotowe rozwiązanie albo.. celowo ma go zmusić do takiego nastawienia i szukania labiryntu w(spoiler) piwnicy księdza. Tymczasem wygląda jakby polski dystrybutor zasugerował się jedynie plakatem i narysowanym na nim labiryntem. A swoją drogą..
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRjeOizdg9vwLAOVfhDBe-mmN-Y PMGVRyJJVWBYqRkhH--Qy1GCZg