Witam wszystkich, jestem świeżo po obejrzeniu "Prisoners" i generalnie z mojej strony wrażenia były jak najbardziej pozytywne, lecz jak łatwo zauważyć - film stawia wiele pytań. Na wiele z nich ciężko będzie znaleźć odpowiedzi, ale widziałem, że sporo ludzi ma problem z zakończeniem i postanowiłem zrobić mini-analizę ostatnich scen filmu, tak aby łatwiej było wszystkim innym zrozumieć lub zinterpretować finał historii.
[Temat zawiera spoilery, jest przeznaczony wyłącznie dla osób, które widziały film]
Otóż gdy weźmiemy sobie ostatnią scenę filmu, gdy detektyw Loki kroczy po podwórku przed domem Pani Milland, odpowiednio głośno ustawimy głośniki, to zauważymy, że w ostatnich chwilach tejże sceny, uwaga Pana Lokiego zostaje przykuta przez delikatny gwizd. Jeżeli ktoś uważnie oglądał film, to kilkanaście minut wcześniej widzi, jak Keller znajduje czerwony gwizdek swojej córki - sugerowałoby to, że ten ukryty w dziurze pod samochodem używa gwizdka do zaalarmowania detektywa. Do takich wniosków doszedłem z pierwszym (i dotychczas jedynym) obejrzeniem filmu. Wszystko by się może i zgadzało, ale jestem osobą ciekawską i musiałem tematowi przyjrzeć się nieco głębiej.
Scena odnalezienia gwizdka w filmie znajduje się na chwilę przed przyjazdem Lokiego na posesję Pani Milland. Ten idzie w kierunku drzwi, mijając okolicę samochodu. Zachodzi pytanie, dlaczego już teraz Keller nie wykorzystał gwizdka? Przecież z pewnością słyszałby kroki Lokiego - ziemia bardzo dobrze przewodzi dźwięk, a nawet gdyby to usłyszałby dźwięk silnika. Tutaj spieszę z potencjalną odpowiedzią: Keller mógł chcieć, aby detektyw wpierw udał się właśnie do domu, by uratować jego córkę, aczkolwiek później z pewnością w tym miejscu znalazłoby się jeszcze wielu policjantów i każdego z nich mógłby alarmować przez długi czas - widzimy z resztą potem ekipę pracującą na tym terenie. Zachodzi pytanie, dlaczego w tym czasie Keller nie alarmował?
Ale jeżeli założymy, że hałas sąsiedztwa lub inne powody spowodowały, że gwizdek Kellera nie został usłyszany, to zachodzi kolejne pytanie - ile czasu spędził Keller w dziurze? Tutaj pojawia się pewna niespójność ze strony twórców. Spieszę z wyjaśnieniami: Loki wraz z Anną trafia do szpitala tej samej nocy, w której Keller został uwięziony pod samochodem. (Prawdopodobnie) następnego dnia Pani Grace Dover zjawia się u Loki'ego, u którego wciąż widać świeże ślady postrzałowe, by podziękować mu za uratowanie córki. Te sceny sugerowałyby, że akcja dzieje się następnego dnia - jednak teraz wkrada się wyżej omawiana niespójność. Po pierwsze, Loki czyta gazetę, w której widnieje nagłówek: "Still missing", co z ang. oznacza "Wciąż poszukiwany/Wciąż zaginiony" - na samej górze gazety widzimy napis "The Daily Review", co oznacza, że jest ona dziennikiem - jeżeli w dzienniku widnieje określenie "wciąż", to znaczy, że o danym wydarzeniu wydawnictwo powinno poinformować w poprzednim numerze dziennika. Ten fakt sugerowałby, że od tamtych wydarzeń mijają przynajmniej 2 dni (pierwszego pojawia się pierwsza informacja o zaginięciu, drugiego pojawia się nagłówek: "Wciąż poszukiwany"). Co ciekawsze, żona Kellera rozmawia z Lokim tak, jakby był poszukiwany od dłuższego czasu, w takim wypadku dlaczego dopiero teraz Anna się z nim wita? Joy po odnalezieniu była zdolna do rozmów już po kilku godzinach. Jednak tutaj na usprawiedliwienie Anny pojawia się fakt, że była otruta przez Panią Milland. Z kolei zachodzi pytanie, co w tym czasie robił Loki? Czy jego rana była tak poważna, że minęłoby kilka dni?
Na potwierdzenie tego, że mija więcej niż 2 dni, cytuję kolejny fragment czytanego przez Loki'ego artykułu w gazecie:
"The manhunt of Keller Dover, (...) has been expanded to two neigbouring states."
Tekst ten oznacza w tłumaczeniu, że teren poszukiwań Kellera został rozszerzony o dwa sąsiednie stany - sugerowałoby to, że poszukiwania trwają już dość długo i policja zakłada, że poszukiwany mógł opuścić stan - to wymagałoby przynajmniej kilku dni, jeżeli nie tygodni w przypadku osoby poszukiwanej.
Tutaj rodzi się pytanie, ile przespał Loki i Anna? Z tekstu w gazecie wynika, że minęło spokojnie kilka dni, jednak rozmowy sugerują coś innego - tutaj pojawia się ta nieścisłość fabularna. Jednak, jeżeli pomyślimy logicznie i uwzględnimy napisane w gazecie teksty, to musiało minąć parę dni, a to nie dałoby Kellerowi szans na przeżycie - niska temperatura w ziemi, brak jedzenie, brak picia, rana postrzałowa - Pani Millan dawała mu maksymalnie dobę z tą raną, a każdy kto wie o takich ranach nieco więcej niż nauczył go "Rambo", to wie, że bez odpowiedniego opatrunku wykrwawienie nastąpi przy dobrych wiatrach nawet w ciągu kilku godzin.
Zakończenie wciąż pozostawiam do interpretacji, ale myślę, że pomogłem niektórym osobom w analizie tego, co wszyscy widzieliśmy :) Jako, że nawet częściowo polubiłem postać Kellera, to życzyłbym mu tego, aby wyszedł z sprawy cało i wierzę, że niespójność fabularna może być efektem ubocznym, a w zamierzeniu scenarzysty nie minęło więcej niż 1,5 dnia między tymi wydarzeniami - to wyjaśniałoby cichy dźwięk jaki już potrafił z siebie wydać Keller przez gwizdek. Jednak ostatni akapit tego tekstu jest już tylko i wyłącznie moim własnym wyimaginowanym zakończeniem filmu, takim jakiego bym chciał - po mimo, że nie mam nic do smutnych zakończeń, tak Kellerowi życzyłem dobrze i na pewno nie życzyłem mu śmierci.
Pozdrawiam, dzięki za uwagę i zapraszam do ewentualnej dyskusji :)
A czy nikt nie zauważył jak wygląda uratowana dziewczynka, jaki ma wzrok? Tak wygląda dziecko które dziękuje za uratowanie? Ktoś już miał taki wzrok w tym filmie, uważam że dziewczynka została już "zmieniona", tak samo jak więziony chłopak powiedział że nie jest Alexem czy jakoś tak. Oni wszyscy mówili nie jasno,krążyli wokół tematu.... a no i serio również odniosłam wrażenie że zakopane manekiny były przy domu tego gościa z wężami i ciuchami a nie ciotki.
On nie był Alexem, bo się nazywał tak naprawdę Barry Milliband i był porwany i przetrzymywany przez wiele lat, może nawet regularnie szprycowany przez tę staruchę. Być może odstawka od narkotyków i szoki temperaturowe pod prysznicem go trochę otrzeźwiły. Ogólnie było dużo wątków także łatwo któryś pominąć.
To byłaby bardzo sprytna analiza, gdyby nie to, ze pod zdjęciem w artykule widnieje napis "Keller Dover has been missing since yesterday". Co oznacza, że ktoś słabo się przyłożył do napisania trzymającego się kupy artykułu do gazety. Zakładamy, że momentem w którym uznajemy Kellera za zaginionego jest moment jego zniknięcia ze szpitala. Jako że film niestety jest zamontowany tragicznie i przez przeplatające się sceny, gdzie na ekranie widać albo ulewny deszcz, albo śnieg po kostki ciężko wywnioskować co to za pora roku. Ale stawiałbym na późną jesień - bohaterowie chodzą w kurtkach, matki upominają córki o zakładanie czapek, brak liści na drzewach i mnóstwo opadów.
W momencie, w którym Doverowie dowiadują się o tym, że Joy została znaleziona słońce świeci w najlepsze (mimo wszystko nadal nie jest zbyt jasno przez duże zachmurzenie. Akcja dzieje się w Bostonie, więc 10 stopni szerokości geograficznej poniżej Warszawy, załóżmy więc że nie jest później niż godzina 15, potem pewnie robiłoby się sporo ciemniej, zwłaszcza ze kilkadziesiąt minut akcji później nadal jest jasno.
Następnie akcja dzieje się już całkiem szybko - ładują się w samochód jadą do szpitala, Keller dostaje olśnienia, znowu ładuje się w samochód i ucieka. Co więcej - nadal jest zupełnie jasno jak na jesień, czyli myślę, że nadal nie ma godziny 16:00. Jasno jest nadal, kiedy Loki przyjeżdża do byłej posiadłości Dovera i ją przeszukuje, czyli musiało się to stać dość szybko.
W kolejnej scenie, którą oglądamy - czyli wizyty Kellera u babci psychopatki - mamy już stuprocentową ciemnicę. Czyli obstawiam, że minęła co najmniej godzina. Więc albo świadczyłoby to o długiej podróży ze szpitala, w co wątpię, albo przestoju w akcji. Czy zajechał do domu po to, żeby wziąć narzędzia, które miały mu zapewnić alibi wizyty u babci? Trochę bez sensu, biorąc pod uwagę to w jakim był pośpiechu jak uciekał ze szpitala i wiedział, że goni go policja. Gdyby dodać do tego jeszcze fakty jak wcześniej bez większych skrupułów torturował Alexa oraz jego pewność co do miejsca przetrzymywania jego córki to nie mógł po prostu wjechać z buta do jej domu? Zwłaszcza kiedy wiedział, że drzwi do jej domu są w rozpadającym się stanie.
Powiedzmy że ta luka czasowa to jest wina kiepskich montażystów - ok, niech będzie. Także jeżeli za moment jego zaginienia przyjmiemy moment ucieczki ze szpitala (nazwijmy to dniem X), to moment w którym Loki czyta gazetę w której jest napisane, że Dover jest missing since yesterday, to mamy dzień X+1
ALEŚ SIE ROZPISAŁ.KRÓCEJ NIE MOŻNA BYŁO? PATRZ JAK TO SIE ROBI.MOJA INTERPRETACJA-KELLER NIE PRZEŻYŁ LOKI ZACZĄŁ ODWIEDZAĆ CÓRKE KELLERA PO WYJŚCIU ZE SZPITALA.GRACE WDZIĘCZNA ŻE URATOWAŁ JEJ CÓRKE ZAKOCHUJE SIĘ W LOKIM Z WZAJEMNOŚCIĄ.WDOWA Z KAWALEREM BIERZE CHUCZNY ŚLUB.ŻYJĄ DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE DORABIAJĄC SIE JESZCZE GROMADKI DZIECI
Loki skojarzył, że anna mowila ze znalazla gwizdek i potem kiedy gwizdal dover uslyszal go skojarzyl fakty i go odkopali
Właśnie obejrzałem film po raz drugi po kilku latach. Przez cały czas zastanawiałem się czy porwanie Alexa było potrzebne. Okazało się że tak. Bez tego dziewczynki by nie przeżyły a świadczy o tym jedno zdanie. Jak holly stała przy dziurze pod samochodem z Kellerem powiedziała mu ze nie ma tam dziewczynek a potem powiedziała: powinny tam zostać, ale bez Alexa zrobiłam się samotna. Czyli to że Keller porwał Alexa spowodowało że ona zrobila się samotna i wyjęła z dziury dziewczynki. Dzięki temu nie zamarzły a jedna z nich uciekła. Porwanie Alexa nie było bezsensowne. to uratowało jego córkę.
Witam wszystkich, ciekawy jestem czy po tak długim czasie ktoś będzie w stanie mi jeszcze wyjaśnić pewną sprawę: Bowiem co wspólnego z całym porwaniem miał ten mężczyzna (fanatyk labiryntów i wężów) jest on dodany tylko jako podpowiedź do filmu ale nie mam sensownego wyjawienia jak on się łączył z Babuszką, jedyne co udało mi się doszukać to, że Alex bał się węży i tak wywołała się jego choroba ale pozatym nic nie ma wspólnego. Proszę o wyjaśnienia i z góry dziękuję.
Część postaci dodawana jest dla zmylenia widza. On był właśnie taką osobą. Był raczej jedną z porwanych osób, świadczyć może o tym jest maniakalna chęć rozwiązania labiryntu. Takiego samego jakiego pokazano przy dziewczynkach. Poza tym ta porywaczka wspomniała o tym, że już dawno o nim zapomniała. Czyli pewnie uciekł.
Gwizdek był słabo słyszalny przez prace techników, na koniec filmu jest mocno zaakcentowane jak wyłączają radio, potem kolejne generatory prądu i oświetlenie - dopiero wtedy detektyw po kilku gwizdach zaczyna coś dostrzegać - według mnie bardzo logiczne.
A o co chodzi z tą pogodą tam. Przez połowę filmu leje jak z cebra deszcz a w momencie kiedy Keller wraca z flaszką z monopolowego mamy wspaniałą zimę.
Centralna Polska 19 lub 17 kwiecień 1993 rok. Kilka dni wcześniej mieliśmy wspaniałą wiosnę, ale w tym dniu (w którymś z tych dwóch) rano zaczął sypać śnieg tak, że przed południem było go po kostki. w okolicach obiadu, temperatura wybiła na prawie 20 stopni (śnieg przestał padać chwilę wcześniej), zaś przed siedemnastą zaczęło lać jak z cebra, a w nocy był przymrozek... Pogoda lubi zaskakiwać, a dzień bardzo dobrze pamiętam, bo brałam wtedy ślub
Hej jestem świeżo po seansie, wydaje mi się, że pewną wskazówką jest fakt, że Dover jest prepsem - jest zawsze przygotowany na apokalipsę, ma pełną piwnicę akcesoriów, sprzętów i substancji, a i jego torba zawierała również wiele rzeczy. Także dysponuje on podręczną latarką - w dziurze zaś pokazany jest feralny gwizdek i on ma sznurek z którego taki ekspert mógł zrobić opaskę uciskową, co oczywiście na dłuższą metę grozi amputacją nogi, ale umożliwia przeżycie.(ewentualnie mógłby użyć np paska od spodni lub zwykły kawał szmaty, tutaj ogranicza nas jedynie wyobraźnia co może zrobić preps pod ziemią zaopatrzony w wymienione poniżej i powyżej przedmioty, zakuty w kajdanki. Dodatkowo widać jakieś stare plastikowe butelki po wodzie, które mogą zostać użyte do nawodnienia się poprzez np. picie własnego moczu lub jakichś starych kropli wody(w takich warunkach jest dość wilgotno, powietrze mogłoby się skraplać. Co więcej wciąż powołuje się na Boga, więc nie stracił wiary, która jest pewną metaforą przewodnią filmu, więc wciąż walczy o życie, a jak wiemy z jego występków u niego walka o życie córki(więc zakładam, że i później o to żeby z nią być) jest za wszelką cenę. Nie wzywając pomocy od razu przyczynił się do uratowania córki, teraz wie, że przyszła jego kolej - być może wstrzymywał się z gwizdaniem ze względu na hałas lub oszczędzał siły witalne. To ostatnie trafnie zdiagnozowałeś i kilka innych szczegółów i chwała Ci za to:)
Po prostu koniec filmu to dno. Villeneuve chciał zabłysnąć, pomyślał że pozostawi pole do interpretacji, ale przedobrzył. Tego nie da się zinterpretować, bo to są zwyczajne błędy w scenariuszu. Już sam fakt że policja pewnie znalazłaby dość szybko Dovera, zajrzałaby do auta, do bagażnika i pod auto. A pod autem właz...tymczasem policja przekopała kawał ziemi, szuka go już w innym stanie, a podejrzany grat jak stał nietknięty, tak stoi. Do kitu z takim zakończeniem.