6,4 110 tys. ocen
6,4 10 1 110102
4,5 27 krytyków
Lara Croft: Tomb Raider
powrót do forum filmu Lara Croft: Tomb Raider

Lara dla każdego

ocenił(a) film na 1

Pogłoski o zekranizowaniu niezwykle popularnej gry- Tomb Raider pojawiły się już "wieki temu". Wtedy, jeszcze przed taki produkcjami, jak "X-men", "Titan. Nowa ziemia", kiedy jeszcze nikt nie słyszał o planach technicznie niebywałego Final Fantasy, przed premierami Mumii, wydawało się to nieprawdopodobne; przecież nie da się zrobić filmu, którego fabuła opiera się o skakanie, zwisanie, strzelanie i bieganie. A jednak się dało.

Komputerowy pierwowzór filmu, miał w sobie coś, co niezmiernie przyciągało graczy, w tym także i mnie. Nie wiem, może ciągnął delikatny erotyzm głównej bohaterki, może świadomość, że mężczyzna mógł całkowicie kierować kobietą, może to, że bohaterką typowo męską w grze stała się płeć piękna, pewnie również doskonałe jak na grę efekty, także nieszablonowe misje. Nie da się ukryć, że Lara, zapewne nie dla każdego mężczyzny, ale na pewno dla mnie była ogromnie pociągająca.

Jak na złość wszystkie wymienione plusy gry, w filmie nie mają i w zasadzie nie mogły mieć miejsca. Potrzeba by było naprawdę zdolnego reżysera by ze scenariusza potrafił wykrzesać przygodę równej jak z "Indiana Jones", napięcia niczym w pierwszej "Mumii", czy sympatycznego poczucia humoru znanego z "Miłości, szmaragdu i krokodyla". Najważniejsze, jednak było, szczególnie dla fanów gry- czyli potencjalnej widowni, aby oddać przyjemny charakter gry, pełnej akcji i tajemnicy.

Nie da się ukryć, że pani archeolog, a razem z nią wszyscy fani gry miała pecha. Jej przygody na ekranie miał opowiedzieć twórca takich obrazów, jak "Con air", czy nieszczęsna "Córka generała"- Simon West, który nie raz wpadał w sidła schematów i dennych rozwiązań. Nie dziw, że "Tomb Raidera" potraktował czysto mechanicznie, bez większego zaangażowania emocjonalnego, bez polotu.

Fakt, że ogólny zarys fabularny, jest do bólu typowy, nawet jeszcze tak nie razi. Mamy przecież do czynienia z kinem letnim- czysto rozrywkowym. Po całkiem niezłym wstępie poznajemy bliżej Larę- najważniejszy element całej fascynacji "Tomb raiderem" Reżyser w Larze chciał umieścić dosłownie wszystko co się da. I coś dla panów i coś dla pań. Pani Croft jest silna, a zarazem delikatna, przebiegła i sprytna, a zarazem lekko naiwna. Twarda, choć nie pozbawiona skrupułów, samodzielna, jednocześnie stęskniona za oparciem, czyli mówiąc krótka męska, ale kobieca. Reżyser nie pokazując charakteru Lary z filmu tak dosłownie, może próbował nie zniszczyć Lary z gry- tej ponętnej, mądrej i co bardzo ważne tajemniczej. Niestety i ten plan spalił na panewce- zdolna pani archeolog jest całkowicie nijaka i nieciekawa. Wśród szablonowych postaci jakich w filmie od groma i trochę, nasza główna bohaterka wydaje się być najbardziej... ograniczona. Tak samo skromnie jak intelekt Lary, gra Angelina Jolie. Aktorka, ogranicza się to wydymania swoich, bądź co bądź ładnych ust. Lara Croft w jej wykonaniu wydaje się być, nie urażając nikogo... głupia jak but z lewej nogi. Pyskata, przemądrzała i wszystkowiedząca paniusia- ot co. Jeżeli chodzi o jej walory fizyczne- jest bez zwątpienia trafem w 10 i podziwianie jej urody daje również wiele satysfakcji, ale jak długo można... .

Fabuła, z początku wydawałoby się lekka, łatwa i przyjemna, po pewnym czasie robi się męcząca. West bezustannie przechodzi ze skrajności w skrajność, przez co jego film robi się śmieszny, wręcz żałośnie śmieszny, a to chyba najgorsza z wad jaką można sobie wyobrazić. Podczas sceny, w której Lara zdziela złego mężczyzne (a jakże- kobiety są idealne, a mężczyźni...)tylną oponą motoru na sali słychać ciche śmiechy- nie tylko dla mnie ta scena była pretensjonalna Nie przejmujemy się żywotem Lary, gdy ta bez większego zaangażowania, czy nawet zaskoczenia rozprawia się z kamiennymi stworami, nie interesuje nas jak rozprawia się z całym złem tego świata i co chyba najsmutniejsze, nie wzrusza, a wręcz żenuje wątek tęsknoty córeczki do tatusia ( w tej roli niezły jak zwykle Jon Voight- prawdziwy ojciec Angeliny).

Nie cieszy oka "Tomb Raider" również ze strony technicznej. Efekty znacznie mniej widowiskowe niż w Mumii, zdjęcia i ruchy kamery, złe, ze scen walki nie za wiele widać, a brak w nich takiej bajeczności jak w Matrixie czy ostatnio w "Braterstwie wilków". Film może jedynie cieszyć ucho- muzyka, która ani trochę nie asuje do gry pasuje jak ulał do filmu- to jedyna jego zaleta. 2/10