PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=705791}

Le Mans '66

Ford v Ferrari
2019
7,9 97 tys. ocen
7,9 10 1 97467
7,2 84 krytyków
Le Mans '66
powrót do forum filmu Le Mans '66

Szczerze mówiąc, gwiżdżę na to, czy film jest zgodny z realną historią głównych bohaterów czy nie. Kto jest fanem motoryzacji i wyścigów samochodowych, ten tę historię zna już od lat, a kto nie jest, a chce poznać, niech poszuka informacji w sieci, w filmach dokumentalnych i w książkach. ( Ja tak zrobiłem szukając informacji o katastrofie kolejowej w Szczekocinach. Przeczytałem dwa razy książkę Bartosza Jakubowskiego pt. "Zderzenie czołowe") Jednak zasiadając do filmu, szukałem po prostu dobrego kina i w tym znalazłem.
Film ogląda się z zapartym tchem, doznając wielu uczuć. Jednocześnie trzymałem kciuki za głównego bohatera i nienawidziłem postaci Leo Bebee, na którą chciałem tutaj zwrócić uwagę.
Zwróćcie uwagę na fakt, za co on się tak mści. Otóż za jedną złośliwą uwagę, która usłyszał, kiedy zwrócił uwagę dziecku, żeby nie opierało się o samochód. On zwrócił uwagę dziecku, ojciec dziecka mu słownie "dowalił" i to "dowalenie" spowodowało, że facet jest gotów poświęcić wszystko, włącznie z własną karierą i pieniędzmi, żeby Milesowi zaszkodzić. Jeszcze dziesięć lat temu powiedziałbym, że taka zemsta jest niemożliwa, że reżyser sobie ten wątek wymyślił i w dodatku mocno przesadził.
Dzisiaj z pełną odpowiedzialnością, mogę potwierdzić, że taka nienawiść i zemsta za wszelką cenę, nie jest wyssana z palca. Ani reżyser, ani scenarzysta niczego tutaj nie wymyślili. Taka mściwość jest możliwa. Wiem o tym, ponieważ sam takiej mściwości doświadczam od byłej żony, która poświęca swoje pieniądze i zdrowie własnego dziecka, żeby tylko mi zaszkodzić.
Odnoszę wrażenie, że ona bardziej nienawidzi mnie, niż kocha własną córkę. To.. co ona wyprawia, spokojnie dało by się opisać w jakimś felietonie czy nawet w książce.
Jako przykład podam fakt, że jedzie po pracy 20 km, tylko po to, żebym ja musiał te 20 km przejechac samochodem odwożąc jej córkę, a zaraz potem wracają te 20 km z powrotem, nieomalże do miejsca z którego wystartowaliśmy.
Dziecko jedzie 20 km samochodem i wraca te same 20 km komunikacją miejską, tracąc przy tym dwie godziny, tylko po to, żebym ja stracił 20 minut odwożąc córkę do matki.
Czasami mam wrażenie, że gdybym mógł wpaść samochodem do rzeki i utopić się w tej rzece wraz z samochodem i dzieckiem, to ona by to sprawiła i poświęciłaby własne dziecko, abym tylko ja się też utopił.
Ostatnio córka zapowiedziała mi, że jak tylko skończy szkołę podstawową, to ucieknie od matki i wprowadzi sie do mnie, bo ma już dość tego, jak matka ją za każdym razem poświęca na ołtarzu zaszkodzenia ojcu. Nie pozwoliła jej pojechać na wycieczkę szkolną, tylko dlatego, że ja za tę wycieczkę chciałem zapłacić i zależało mi, aby pojechała.
Idiotka straciła męża, straci mieszkanie i jak tak dalej będzie postępowała, straci tez córkę. A ja cierpliwie czekam i się śmieję.
Jeszcze raz skróci dziecku wakacje, jeszcze ze dwa razy nie puści jej na szkolną wycieczkę czy na weekendowy wypad w góry, a straci z nią kontakt. Mała nie jest głupim dzieckiem i doskonale widzi, co się dzieje. W dodatku coraz częściej zauważa, że matka jest zwyczajnie głupia i nie chodzi o popularną obelgę. Zwyczajnie... Przynosi ze szkoły zadania z matematyki, czy dyktanda z polskiego. Daje te zadania do rozwiązania ojcu i matce, po czym porównuje.
Przyniosła mi w zeszłym roku quiz z historii z 6 klasy szkoły podstawowej. Przystąpiłem do niego z marszu i bez przygotowania. Quiz był w formie testu, a odpowiedzi ABCD. Pytań było ze 20 i zrobiłem jeden błąd. Zapytałem dziecka, ile błędów zrobiła mamusia, a córka śmiała się, że mama zrobiła 14 błędów. Kiedy przyniosła dyktando z 7 klasy, ja znów zrobiłem 1 błąd (którego się szczerze wstydziłem), a matka zrobiła 9. Z matematyki podobnie, a przecież mówimy o 7 klasie szkoły podstawowej. O przeczytanych książkach, nawet nie wspomnę. Ja z córką rywalizujemy, zakładamy się i dyskutujemy o zakończeniach. Ona przekonuje mnie do własnych książek, a ja ją do własnych. Śmiejemy się, rozmawiamy i czasem wyzłośliwiamy. Jednak kiedy zapytałem, czy mama w ogóle interesuje się tym, co ona czyta, co ogląda i jakie ma hobby, to usłyszałem że mama nawet nie wie, jakie ona książki lubi. Ja to wiem. I jakby na potwierdzenie tych słów, kiedy córka była ze mną, matka zadzwoniła do niej i zapytała jakie książki czyta, bo ona chce polecić coś koleżance dla jej córki i nie wie co.
Córcia ma prawie 14 lat, a własna mama nie wie, co lubi ogladać, co lubi czytać i czym się interesuje jej dziecko. Za to codziennie powtarza jej, że jej ojciec jest debilem. Naprawdę, nie ma skuteczniejszej metody, żeby wepchnąć córkę "w ramiona" ojca.
Zbliżają siękolejne wakacje, które "kochana" mamusia skróci dziecku, w imię jakiejś chorej zemsty i nienawiści do byłego męża.
To też ciekawe. Ona nienawidzi mnie, a krzywdzi córkę i wmawia jej, że ta musi cierpieć przez ojca. Dziecko musiałoby być ślepe, głuche i głupie, żeby nie dostrzec, że cierpi, nie przez ojca, a przez chore urojenia własnej matki.
Ja w tej sytuacji, w zasadzie powinienem się cieszyć. Tak. Cieszyć.Bo czym więcej krzywdy ta idiotka zrobi dziecku, tym większe szansę, że dziecko od niej ucieknie do mnie. Gdybym był egoistą i córki nie kochał, powinienem być szczęśliwy.
Tylko problem w tym, że mnie nie chodzi o zaszkodzenie tej garbatej francy.
Gdyby chodziło mi o zaszkodzenie jej, to zwyczajnie opublikowałbym w sieci filmy porno z jej udziałem. Mam takie nagrania i mógłbym je bezproblemowo opublikować. Tylko nie chcę, żeby wytykano nastolatkę w szkole palcami i śmiano się, że jej matka wkłada sobie ogórka czy robi loda i siłą facetowi rozpina rozporek i wyjmuje z niego zawartość, po czym wkłada do własnych ust.
Mam też nagranie, na którym się drze, że nie płacę jej alimentów i woła pieniądze, oraz nagranie na którym te alimenty zapłaciłem i liczy pieniądze.
Gdyby to dobrze zmontować, to wyszło by że w pierwszej scenie wyciąga łapę po pieniądze, w drugiej scenie dostaje je i liczy, a w trzeciej siłą rozpina mi rozporek i lapczywie wkłąda go do ust ( w domyśle za kasę). I co z tego, że chronologia wydarzeń była inna? kto by o to pytał. Większosć ludzi wierzy we wszystko, co zobaczy w sieci. Pozdrawiam