Do Legend ringu podchodzilem z duza doza wyrozumialosci. Cenie sobie odtworcow glownych ol za ich kreacje sprzed lat, ale obawialem sie ze film bedzie mocno odgrzewanym pasztetem. Okazalo sie ze moje obawy byly kompletnie nieuzasadnione. Film jest nakrecony w sposob jaki powstawaly hity lat 80-tych (mnie przywodzil na mysl Over the Top) czyli tak by w lekki sposob podac wciagajaca widza tresc okraszona seria komediowych wrzutek I dodajac szczypte dramatu.Nie ma tu skomplikowanej fabuly, zawilosci scenariusza czy montazowych trikow. Jest za to swietne aktorskie rzemioslo, dobrze dobrana muzyka (w koncu to Trevor Rabin) I ta ciezka do okreslenia lekkosc ktora powoduje ze film oglada sie z zainteresowaniem do samego konca, a ktorej tak czesto brak wspolczesnym obrazom.
Ogromnym plusem sa role drugoplanowe, w szczegolnosci Alan Arkin, Kevin Hart I rewelacyjnie wygladajaca szescdziesiecioletnia Kim Basinger (myslalem ze ja wkleili z Burtonowskiego Batmana bo zmiany sa niewielkie). Trzeba tylko dodac ze z dwojki glownych bohaterow to Stallone zdecydowanie lepiej wstrzelil sie w konwencje i wypadl po prostu lepiej od niestety "dziadkowatego" Roberta.
Prawdziwą wisienką na torcie I komediowym dialogiem roku jest wstawka w trakcie napisow z udzialem Tysona I Holyfielda. Za ten wtrecik tworcom filmu Chapeau Bas !
Jednym slowem - doskonaly film na weekendowe popoludnie. NIe napinajacy sie by byc dzielem roku.
Sam nie wyraziłbym tego lepiej. Zgadzam się prawie w stu procentach :) Bo według mnie De Niro, bardzo dobrze odnalazł się w tej konwencji i jego wygląd jest uzasadniony w scenariuszu. A podczas treningów które pokazuje w filmie naprawdę wygląda jak młodzieniaszek.
Naprawdę dobry film będący świadomą autoparodią dokonań obydwu świetnych aktorów.
Do tego mnóstwo ciekawych nawiązań do Rockyego(a nawet rambo),a motyw wypicia jajek ze szklanki genialny.
Zgadzam się z Wami w 100% film lekki, przyjemny i godny polecenia. Pozytywne spostrzeżenia, które mi również nasuwają się na temat tego filmu, zostały już przez Was wymienione. Podobnie jak tricky666p jestem zdania, że De Niro stanął na wysokości zadania.
Obejrzalem z przyjemnoscia, Stallone gral w swoim stylu, de Niro pare swoich "firmowych" min. Na plus Alan Arkin (swietny w kazdej roli ) a takze Kevin Hart ktory nie 'przepajacowal" tej roli, byl glosny, ale nie draznil i za to duzy plus.
Wstawka z legendami boksu na koncu perelka! Co do Ki. Basinger nigdy nie cenilem jej warsztatu aktorskiego zbyt wysoko, tutaj zagrala swoja role dobrze.
Taki "oldschoolowy" format filmu przypomina mi ze kiedys krecono filmy o ludziach a nie przedstawiano masowo ekranizacje komiksow i superbohaterow tak jak w dzisiejszych czasach.