Jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam ostatnio. Rewelacyjne studium zdrady, rozpaczy plus genialna muzyka.
Wytłumaczcie mi proszę, gdzie w tym fimie dostrzegacie studium zdrady?
Żona nie ukrywa przed mężem, że go zdradza, zostawia go w pustym domu i wybiera noce z kochankiem. Nie ma tu intymności, nie ma tajemniczości, nie ma domyślania, dowiadywania.
Dokładnie;) W rozmowach, w spojrzeniach i w pragnieniach- u jednego z małżonków nawet niezrealizowanych. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest to studium zdrady nie tyle cielesnej (choć oczywiście także), ile emocjonalnej.
Tak ślamazarnych i nieżyciowych zagrań jakie były prezentowane w filmie dawno nie widziałem. Miałem wrażenie, że aktorzy musieli brać po kilka valium przed każdą sceną nawet emocjonującą. Studium to było ale nieudane.
SPOILER!
Mnie też ten film się podobał. Ale studium zdrady? Chyba nie o to chodziło. Ja odebrałem to tak, że dusza Alice zamieszkała w ciele Bénédicte. Skąd inaczej Bénédicte znałaby szczegóły rozmowy Alaina i Alice? Zresztą Richard też wspomniał o "odrodzeniu" się w nowym ciele. Gdzie tu zdrada zatem?