Sądząc po wiecznie uśmiechniętej twarzy( czyżby non stop na planie zdjęciowym paliła zakazane substancje?) Zohry Lampert, odtwórczyni tytułowej roli, nie za bardzo będzie się czego bać.
Film jest wczesnym echem ,,Wstrętu"' Polańskiego, lecz nie ma w nim próby sportretowania choroby psychicznej lecz w zamian dostajemy obrazki sielskiej prowincji, oraz lekko kuriozalną intrygę, której rozwiązania można się już domyśleć w pierwszej połowie filmu.
Zwyczajnie przynudzający obraz ratuje przyzwoita ścieżka dźwiękowa, oraz kilka momentów w których twórcom udało się stworzyć namiastkę klimatu.
Ze spokojem można sobie ten tytuł odpuścić.