Dobrze przypuszczasz... o ile ja też dobrze wyczytałem, że Samuel Maoz brał udział w tej wojnie.
Dzięki temu mamy myślę bardzo realny pogląd na to, co dzieje się na wojnie. Film może nie przypaść wielu osobom do gustu, bo brak tu jakiejś niesamowitej naparzanki, akcji, bohaterskich żołnierzy... tylko, że to są zazwyczaj sztuczne kreowane wydarzenia, a tutaj mamy duże nastawienie na realizm, właśnie dzięki temu, że jest to kawałek z życia Maoza. Nikt nie wie, jak jest naprawdę na wojnie - ja też nie, więc nie będę krytykował, że tak nie mogło być, a tam coś inaczej, że nudy itp. itd. Jak chcecie wielkich emocji i bohaterów, to szukajcie innego filmu wojennego, tylko że nie przedstawi on tak prawdziwie wojny, bo nie znam więcej reżyserów, którzy by kręcili film wojenny na podstawie własnych doświadczeń.

Tak jak napisałeś "backspace". Klaustrofobiczne uczucie zamkniętego w puszce, uczucie jakie towarzyszy kiedy pierwszy raz pociągnie się za spust do żywej osoby i sceny, o których wspomniałeś to są ogromne plusy filmu. Ja jednak dam więcej oczek:)

obejrzałem film w nocy cierpiąc na brak snu a zaraz zbieram się do roboty czytam Wasze wypowiedzi i film naprawdę urósł w moich oczach nie wiedziałem że jest oparty nas odczuciach reżysera może dla tego takie mieszane uczucia na początku..

no cóż odpuszczę sobie czytanie idiotycznych pseudoteoretyków film webu i podziękuje wam za ciekawe wypowiedzi

jak przemyślę film w nowej perspektywie to napiszę coś może jak wrócę z roboty :)

pozdrawiam

Dla mnie ten film był tragedią. W którymś momencie był tak nudny ze zasnełem, Niby zawodowi żołnierze a się boją strzelać do terrorystów.

To nie byli zawodowi żołnierze.

może i tak wygląda wojna...ale (szczanie do amunicji, wołanie do mamusi o pomoc, NIC NIE ROBIENIE to główne sceny w tym filmie i jakoś do mnie nie przemawia ukryta głębia i przemyślenia reżysera) 2/10
słaba muzyka, uczucia i emocje nie szczere...nudny, beznadziejny, nie wiem skąd ta 8, co Ty brałeś przed seansem?
pierwszych kilka minut jest śmiesznych (dokładnie ta scena z wybuchowymi kurczakami haha )
film nisko budżetowy i na pewno nie zasługuje na ocenę 8/10
omijajcie szerokim łukiem ten tytuł, NAPRAWDĘ!

Scena z kurczakami śmieszna? Mam wrażenie, że to jednak Ty coś brałeś ;-)
Moim zdaniem film znakomity. To prawda - nie ma tu akcji rodem z Commando. Jest za to rewelacyjnie odtworzone wrażenie klaustrofobii i zamknięcia w żelaznej puszce. Jest ukazanie postaw młodych chłopaków, którzy wybrali się "na wojenkę":, która miała być spacerkiem, a okazała się realną walką z realną śmiercią, którą można łatwo zadać i jeszcze łatwiej spotkać. Są genialne, naprawdę genialne zdjęcia. I obserwacja świata zewnętrznego przez wizjer czołgu - beznamiętna, bezduszna, bezdźwięczna. Nikt nie mówi, jak oceniać, nie ma żadnej propagandy czy agitacji - widz sam interpretuje to, co widzi i przeżywa to samodzielnie.
Polecam film nieco bardziej wymagającym widzom, dla których to nie wybuchy czy pseudoheroiczne "braterstwo broni" świadczą o klasie filmu wojennego.

O kolego... piszesz tak jakby film naprawdę powinien był dostać oskara, a to zwykły badziew i tandeta...
jeśli ktoś na siłę chce doszukać się piękna w kiczu to proszę bardzo OGLĄDAJCIE...
LIBAN nie pokazuje nic co warte byłoby poświęcenia naszych kilku minut z życia
Nie broń tego filmu pisząc o wybuchach itp. w innych filmach :) Po co to? W szeregowcu rayan'e było wszystko :) łowca jeleni itd.... są naprawdę dobre filmy wojenne, ale LIBAN się do nich nie zalicza.

Nie, nie piszę, jakoby film powinien dostać Oskara (choć - na marginesie - Oskar to chyba zły odnośnik, jako że coraz częściej honoruje właśnie kicz i tandetę).. Piszę, że Liban to film zdecydowanie wart uwagi, pod wieloma wzglęami wartościowy i jeśli ktoś poszukuje filmów pozostawiających po sobie refleksje, nie sięgając jednocześnie po efekciarstwo, i jeśli ktoś lubi obrazy, które siedzą potem w głowie jeszcze jakiś czas - to Liban jest czymś, czemu warto poświęcić półtorej godziny. A może i więcej - ja mam ochotę wrócić do tego filmu za jakiś czas.
Fakt, to nie jest film masowy, hollywoodzki - moim zdaniem bardziej pasuje do kin studyjnych, niż do multipleksów. Niemniej jest to film wojenny. Może nieco inny - bo ukazuje wojnę nie jako przygodę, a próbę przetrwania we wnętrzu blaszanego monstrum. Warto obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie.