jedynie w uroczej kobiecie oraz zabawnym chłopcu. Reszta to kicha, postacie płaskie, całość szkicowa. Nie umywa się do MoS ani nawet do BvS. Nawet te lipne łapacze kasy z Marvela są o niebo lepsze. A szkoda.
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego fani DC z taką pogardą wyrażają się o produkcjach Marvela. Przecież i w tych i w tych filmach chodzi dokładnie o to samo, prawie zawsze (Marvela raz na ruski rok stać czasem na jakieś odstępstwa od formuły). Są bohaterowie, którzy najpierw się nie lubią, ale później zmuszeni zostają do zjednoczenia się w obliczu zagrożenia, które zazwyczaj stanowi jakiś kosmita/potwór, który zagraża światu. Skąd to zawzięcie na konieczne rozróżnianie jednego od drugiego?
Nie wiem. Nie jestem fanem żadnej grupy, ani "nie pogardzam produkcjami". Trudno mi zatem to wyjaśniać. Pewnie to jakieś zachowania mityczne, podział świata, jak w przypadku kibicowania jednej drużynie i nienawiści wobec innej. Oceniam indywidualnie, czasem lubię sobie obejrzeć te filmy, regularnie chodzę na nie do kina z synem, ale często zasypiam w połowie, potem muszę oglądać ponownie. Jeżeli chodzi o ocenę filmów, to nie wypada ona w moim przypadku wysoko. Bardziej widowiskowe wydają mi się te M. Ale płytkie, z prostą fabuła, albo bez, nakręcone dla drenowania kieszeni nastolatków i ich rodziców. Całe to tworzenie uniwersum, łączenie filmów, tak że jeden jest w zasadzie wprowadzeniem do kolejnego. A treści - żadnej. Teraz jeszcze wprowadzenie Czarnej Pantery i już można dawać totalną rozp. z IW. Gdy chcę obejrzeć rozpierduchę i bezczelnego inteligenta, to oglądam filmy o Bannerze i Iron Manie, ok. Tę z IW też obejrze, z tego samego powodu. Nie oczekuję jednak już jakiejś myśli, która mogłaby się jednak pojawic. Przykładem takich filmów z morałem, choć skromnym, są KAWB oraz ostatni Logan. Pierwszy pokazuje perspektywę normalnego człowieka i koszta superbohaterstwa, drugi wprowadza wątek realistyczny w postaci choroby i śmierci. Natomiast ten ostatni film jest naprawdę - zły. Nawet w porównaniu, do uproszczonej fabuły filmów marvelowskich, którą można zazwyczaj zawrzeć w 3-5 zdaniach. Albo w porównaniu do WW, gdzie ta ostatnia ładnie biegała. Synowi Marvel się podoba, mnie zazwyczaj nie. Tu się zgodziliśmy w negatywnej ocenie. Moje posłużenie się opozycją nie wypływało z konieczności jakowejś. Nawiazałem po prostu do stosowanej opozycji. Robiąc to, nie zakładam żadnego zdania, które uznają inni ją stosujący.
To jest taki zabawny absurd. Rzeczywiście fani komiksu bez wahania sięgają do obydwu multiversów. Tak naprawdęabsurdalna wojna DC Marvel rozbuchała się przy okazji filmów i dotyczy ona przede wszystkim ludzi, którzy kontakt z komiksami mają tylko poprzez filmy na nich oparte.
Przez to w zasadzie już ani jednego ani drugiego nie da się skrytykować bo zostaniesz oskarżony o co popadnie.
Oczywiste jest również, że fani komiksów na ich ekranizacje patrzą nieco inaczej niż osoby ograniczające siędo filmów. Nie znaczy to, że jakaś opcja jest gorsza.