Lista Schindlera

Schindler's List
1993
8,4 375 tys. ocen
8,4 10 1 375038
7,9 55 krytyków
Lista Schindlera
powrót do forum filmu Lista Schindlera

Spielberg zrobił film po aptekarsku. Warstwie wizualnej "Liście Schindlera" nie można nie można absolutnie nic zarzucić. Cieszy fakt, iż w tej stronie filmu bardzo dużą rolę stanowili Polacy(Starski i Kamiński). Spielberg robi film potężny, wielowątkowy i chyba najgłębszy ze wszystkich jakie tworzy. Ale nadal brakuje mu tej autentycznośc... albo inaczej... emocji. Tak, historia Schindlera nie trafiła w moje serducho z taką mocą jak podróż przez piekło Szpilmana w "Pianiście" czy Salomona Perela w "Europa, Europa". Może dlatego, że jednostkę stanowi tu nie stricte ofiara, tylko Schindler, z którym ciężko się utożsamiać. Szkoda, że Spielberg pokazał Żydów powierzchownie, nie wszedł w ich psychikę, nie pokazał nam w pełni świata z ich perspektywy. W efekcie Spielberg ima się symboliki(vide dziewczynka w czerwonym płaszczyku), co pod względem estetycznym jest zabiegiem rewelacyjny, ale jako przyczynek do przemiany Schindlera jest trochę sztuczne i wieje tanim Holywoodzkim manewrem. Niemniej "Lista Schindlera" to ważne dzieło, które wielkimi literami zapisało się w historii kina, ale o Holokauście mówiono już w sposób bardziej przejmujący.

8/10

użytkownik usunięty
duude

ja tylko powiem ze pianista mi sie o wiele mniej podobal. pare lat temu jak bylam w kinie to bardzo sie wzruszylam polubilam ten film jak chyba wszyscy bylam wtedy pare lat mlodsza. teraz jak go ogladam to nie dostrzegam juz w nim tyle co kiedys... i troche mnie ten film nudzi. jednak nie mowie ze jest zly.
lista schindlera jest jak dla mnie o wiele wiele lepszym filmem.
to oczywiscie moje osobiste zdanie.

ocenił(a) film na 8
duude

Muszę się nie zgodzić. "Lista Schindlera" pozwala sobie wierzyć o wiele bardziej niż "Pianista" Polańskiego. Nie wiem, skąd się też bierze Twój zarzut dotyczący autentyczności emocji.. Nie rozumiem do końca; być może to zależy od konkretnego już odbiorcy, aczkolwiek ja osobiście płakałam jak dawno mi się nie zdarzyło. I Schindlerem nie można się utożsamiać? Dziwny pogląd na sprawę. Nie trzeba być "stricte ofiarą", by być dobrym człowiekiem, który szanuje innych i widzi zbrodnie. Czego bohaterskiego w nim nie widzisz? Uratował ponad tysiąc ludzi, a czy autorytetami nie stają się ludzie, którzy uratowali 2 osoby, 5 czy 10?
Odnośnie zarzutu o sztuczność i manewr hollywoodzki w kwestii dziewczynki w czerwonym płaszczyku, to.. wiesz, chciałabym tylko powiedzieć, że zdarzają się w życiu człowieka sekundowe chwile, które zmieniają człowieka całkowicie. Czasem pojedyncza śmierć porusza bardziej niż śmierć milionów. Nie wiem, czemu nie jesteś w stanie zrozumieć, że autentyczne może być to, co drobne i nieistotne, i to, co błędnie wsadzasz do szuflady z "hollywoodzkim zabiegiem".
Ja w każdym razie nie straciłam jeszcze wiary w ludzi i tym samym jestem przekonana, że takie dziewczynki w czerwonych płaszczykach w rzeczy samej mogły kogoś zmienić. To nie tylko kwestia impulsu, to kwestia człowieka, który jest podatny na to, by przejrzeć na oczy.

I "ten hollywoodzki manewr dziewczynki w czerwonym płaszczyku" sprawił również, że Roma Ligocka postanowiła dać świadectwo swoich przeżyć. Coś jednak musi w niej być, nie sądzisz?

10/10
Bo uwierzyłam w autentyczność i nie obchodzi mnie, kto film wyprodukował. Ja widzę w tym świadectwo prawdziwych wydarzeń.

panna_niesmiala

I "ten hollywoodzki manewr dziewczynki w czerwonym płaszczyku" sprawił również, że Roma Ligocka postanowiła dać świadectwo swoich przeżyć. Coś jednak musi w niej być, nie sądzisz?

Faktycznie, nazwanie symbolicznej dziewczynki w czerwonym płaszczu "hollywoodzkim manewrem" było sporym nadużyciem z mojej strony. Po dłuższym "przetrawieniu" filmu oraz zapoznaniu się z historią Romy Ligockiej, uświadomiłem sobie, że Spielberg nie poszedł na łatwiznę, nie chciał na siłę nas poruszyć, a pojedyncze i wyraziste kadry miały w sobie cel.

"Czasem pojedyncza śmierć porusza bardziej niż śmierć milionów. Nie wiem, czemu nie jesteś w stanie zrozumieć, że autentyczne może być to, co drobne i nieistotne, i to, co błędnie wsadzasz do szuflady z "hollywoodzkim zabiegiem"."

I właśnie dlatego tak ubóstwiam "Pianistę". Bo to swoiste studium wojennego cierpienia, obraz o zniewolonej jednostce, która musi odnaleźć się w morderczej rzeczywistości. W "Liście Schindlera" są mocne i przerażająco realistyczne sceny obozowe, ale o wiele bardziej trafiającym jest widok bezradnego i samotnego człowieka na tle opustoszałej i zniszczonej Warszawy. Nie wiemy jakim człowiekiem był i jakim jest Szpilman - Polański "wrzucił" go po prostu do piekła wojny, skupił się tylko na jego postaci, przez co widz może obserwować każdy jego ruch i "wejść" w jego skórę.

"Nie trzeba być "stricte ofiarą", by być dobrym człowiekiem, który szanuje innych i widzi zbrodnie. Czego bohaterskiego w nim nie widzisz? Uratował ponad tysiąc ludzi, a czy autorytetami nie stają się ludzie, którzy uratowali 2 osoby, 5 czy 10?"

Nie odmawiam Schindlerowi męskości i bohaterstwa - ba, uważam, że tak autentycznego herosa kino nie widziało i jeszcze długo pewnie nie ujrzy. Ale do momentu spotkania dziewczynki, oglądałem ten film beznamiętnie. Być może dlatego, iż Schindler nie przejmował się specjalnie losami Żydów - dla niego byli tanią siłą roboczą, którą zapewniała mu zyski. Stąd mało emocjonalne i zimne(w pewnych proporcjach) spojrzenie na Holocaust. Stąd ciężko mi się było z nim utożsamiać, a Żydów Spielberg pokazał w osobie statystów, czego nie mogę mu wybaczyć.(Helen Hirsch to raczej dopełnienie złożoności charakteru Goetha, a niżeli wyraźny głos prześladowanych). Niemniej "Pianista" i "Lista Schindlera" to dwa różne filmy, dwie różne perspektywy.

"Twój zarzut dotyczący autentyczności emocji.. Nie rozumiem do końca; być może to zależy od konkretnego już odbiorcy"

Dyskutujemy, dyskutujemy, a przecież to jedno zdanie wyjaśnia wszystko. ;)

Pozdrawiam!