Również ja udałam się na ten film z najdzieją na coś lekkiego, poprawiającego humor. Miał to być film prawdziwie "letni". Tak też było. Tyle, że rozczarowałam się jego poziomem. Lekki nie znaczy banalny, a on własnie okazał się tym drugim. Są dwie rzeczy, które mi się podobały (w tym jedna jest zdecydowanie wadą dla 90% publiczności). Po pierwsze: piękne włoskie krajobrazy, cudowne winnice i wąskie uliczki romantycznych miast. Po drugie: część dialogów była prowadzona po włosku. Nie były to może bardzo skomplikowane wypowiedzi, ale (sic!) nie były tłumaczone! Jeśli ktoś nie tłumaczy sporej części tekstu, to chyba coś nie tak. Dla widza, który ni w ząb nie zna tego języka może to być denerwujący fakt. Ogólnie rzecz biorąc....ładne zdjęcia. Nic poza tym.