Wątki tego badziewia bez ładu i składu. Najgorszy z wujem, który nie ma kompletnie żadnej logiki. Raptem mąż czy nie mąż (niby się rozwiedli, a mieszkają razem) Dygan chce zdobyć zdjęcie jakiegoś niby złego faceta, który jest z rodziny jego żony nie żony i wymusza wyjazd do jego domu, tam biją się o jakiś naszyjniki z resztą rodziny, ale chyba to wszystko było stworzone tylko pod jedna scenę, w którą zostaje przez rudego Adamczyka wciągnięta mała dziewczynka, jest to dialog na temat tego jakie to straszne, że dwóch facetów w Polsce nie może zostać mężem i mężem. Kolejne absurdy tego filmu to dzieciak z bogatego domu udający bezdomnego, spotkanie par, które nie powinny być ze sobą bo kochają partnera z tej drugiej pary czy Karolak, który chce się nażreć i napić. Co to w'ogóle było.... shit