Tajny agent postanawia na własną rękę rozwiązać sprawę zabójstwa swojego kolegi z pracy, który to prowadził dochodzenie przeciwko lokalnym dealerom narkotyków. Jednak droga do prawdy staje się z czasem zbyt niebezpieczna, by mógł działać w pojedynkę. Zwłaszcza, że nowych trupów wciąż przybywa. Czy ambitny i pragmatyczny bohater zwolni, bojąc się o swoje życie?
Znany mi z "La Notte che Evelyn usci dalla Tomba" Anthony Steffen ponownie wciela się w rolę brutala i dziwaka, któremu jednak od poczatku kibicujemy. I tak jak we wspomnianym horrorze z 1971 roku, dwa lata pózniej znowu zabawia się on z rudymi pannami, ponownie sięga po niecodzienne metody dociekania prawdy i nie chce zaufać nikomu. Jest kilka pościgów, porcja przemocy i krwi (ale nie dojdę czyjej) oraz świetna scenografia i muzyka Marcella Giombiniego. Pojawiają się tu też czarne rękawiczki, a pierwszego morderstwa dokonuje człowiek umalowany na klauna (!), ale jako giallo film wypada przeciętnie. Lepszy jako kryminał. 6/10.