Od dawna panuje mit, że człowiek wykorzystuje zaledwie 10% potencjału swojego mózgu. Po
pierwsze żeby to stwierdzić musiałby znaleźć się ktoś kto potrafi go choćby na chwile rozkręcić do
tych 100% i wtedy można te dwa stany porównać i wyciągnąć wnioski jaka jest różnica.
Po drugie mózg jest podzielony na różne części odpowiadające za różne funkcję np. pamięć,
wyobraźnie, zdolność logicznego myślenia, odbierane zmysłów, uwalnianie hormonów,
kontrolowanie ciała itp. Człowiek w życiu codziennym nie potrzebuje korzystać ze wszystkich
funkcji mózgu na raz. W zależności od potrzeb jedne części są bardziej aktywne drugie mniej np.
uczeń rozwiązujący test nie potrzebuje rozbudzać części odpowiedzialnej za koordynację nóg, czy
odbierającej zmysł smaku. Oczywiście i one działają ale są jakby w stanie uśpienia. To wręcz
sprzyja funkcjonowaniu ponieważ człowiek skupia się na danej czynności i jej podporządkowuje
działanie organizmu tak aby było one najefektywniejsze. To dlatego mówimy np. siatkarzowi skup
się na piłce, uczniowi skup się na lekcji, kierowcy skup się na drodze
.
I po trzecie mózgu nie kupiliśmy w sklepie, tylko do obecnej formy doskonaliśmy go przez tysiące
lat. Ewolucja weryfikowała co jest dla nas potrzebne a co zbędne. Jeśli wystarczyło by owe 10% to
pewnie nieużywane części lub funkcje zostały by zredukowane. Trzeba wiedzieć, że mózg
człowieka stanowi ok 2% jego masy to zużywa 20% energii dostarczanej organizmowi. Cóż by to
było za marnotrawstwo jeśli dany organ chodziłby tylko na 10% swoich możliwości, natura by tego
nie zniosła...
Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że ludzki mózg nadal pozostaje najbardziej fascynującą częścią
ludzkiego organizmu, która jeszcze długo będzie dostarczać nowych informacji o swoim
funkcjonowaniu. Najprawdopodobniej także w przyszłości człowiek w dalszym ciągu będzie starał
się rozwijać swoje zdolności umysłowe co będzie prowadzić do zmian jego rozmiarów i struktury.
Dwa zdania jeszcze o filmie, skądinąd bardzo inspirującym. Choć momentami troche nie racjonalny
(np. zabicie taksówkarza a nie zabicie szefa mafii) ogólne jest bardzo ciekawy, ze względu na
tematykę głównie - trochę brakuje takich filmów. Jeśli będzie się film oglądać z pewnym dystansem
a zarazem wyciągnie kilka myśli nadbłyskotliwej Lucy to z pewnością poświęcone 1,5h życia okaże
się pożyteczne.
Wreszcie ktoś wypowiedział się z sensem. Szkoda tylko, że nikt przed nakręceniem filmu nie zweryfikował tej popularnonaukowej bzdury. A jak zobaczyłam Morgana mówiącego o tym w tak przekonujący sposób to myślałam że uduszę jego i Bessona przez monitor.
Serio myślisz, że Besson nie wiedział o obalonym micie? Poza tym musisz zdać sobie sprawę, że Freeman, to tylko aktor i on tylko mówi wyuczonej kwestii.
Po co ktoś mialby nawet to weryfikować - to nie jest film popularnonaukowy tylko sci-fi ... jak czytam wypociny takich tłumoków to zaczynam wątpić w ludzkość....
Science-fiction to nauka połączona z fikcją, a nie pseudonauka połączona z fikcją. Już krew z komara zastygniętego w bursztynie dająca początek klonowaniu dinozaurów miała solidniejsze podstawy naukowe, by oprzeć na tym film. A tu cały film jest oparty na bzdurze kompletnej, przez co bzdura się rozrasta. Nauki w tym ZERO.
Trzeba odróżnić naukę od naszych wyobrażeń o niej (nie nazywajmy pseudonauką tego czego nie rozumiemy bazując na przestarzałej wiedzy).
Wiedza naukowa ma to do siebie, że jej przyrost bardzo przyspiesza (podobno w ostatni rok nowe odkrycia, badania sprawiły iż nasza wiedza nt. wszechświata podwoiła się).
Biorąc pod uwagę fizykę kwantowa i odkrycia Einsteina (jedna i drugie ma już sto lat) można powiedzieć, że czas i przestrzeń są swego rodzaju złudzeniem, którym podlegamy jako ludzie nie korzystający z pełnych możliwości percepcji rzeczywistości.
Np. Jak wyjaśnisz sobie, że gdy obiekt przyspiesza jego masa wzrasta, a czas z jego perspektywy biegnie wolniej (aby zatrzymać sie całkowicie z chwilą osiągnięcia prędkości światła).
Poza tym w wielu eksperymentach hipnozy to się potwierdza (można przyspieszyć lub zwolnić czas mierzony przez umysł pacjenta -bo to tylko jego percepcja).
Ponad to podobno dawno już odkryto, iż mózg ludzki jest jedynie odbiornikiem (jak ekran TV), sam umysł z którego transmitują się doń dane jest nie fizyczny (materia jest bardziej złudzeniem niż nam się wydaje jako twarda, stała -wnętrza atomu to 99,999.. pustej przestrzeni). Mózg ludzki przetwarza częstotliwości zamieniając je na bodźce, percepcję rzeczywistości.
Fizyka kwantowa kłania się (gdy o niej poczytasz, posłuchasz dowiesz się, że stawia nasze wyobrażenia nt. rzeczywistości do góry nogami). Przypomnę, że to nauka i to nie teoretyczna, ale praktycznie wykorzystywana od ok. 90-ciu lat (więc znów nie taka nowa, tyle że mało kto się tym interesuje).
Najciekawsze są jednak wnioski -zachęcam do odnalezienia cyklu wykładów Fizyka, a filozofia.
Dlaczego to Cię tak porusza (jestem niesamowicie ciekawy czemu to dla Ciebie takie ważne, że nie wykorzystujemy lu bub wykorzystujemy te dajmy na to 10% swoich możliwości jako ludzie)?
"Tłumokiem" może być ten kto szerzy bzdury a później się dziwi, że ludzie w to wierzą.
Zjonizowany- powiedzmy, że to była jedna z pierwszych informacji na studiach, którą nam wpakowali do głowy. Więc jeśli widzisz, że ktoś mówi coś niezgodnego z prawdą to go poprawiasz, prawda?
Widać w opracowywaniu strategii nauczania zapomnieli uwzględnić, faktu iż wiedza się zmienia (iż prawda jest w wielu przypadkach dynamiczna). Przez co ludzie traktują tą wpojoną im wiedzę, jak nie podważalne dogmaty -stając się jednocześnie odpornymi na postęp cywilizacji (na nową wiedzę, na ROZWÓJ swoich poglądów).
Np. kiedyś byli święcie przekonani, że Ziemia jest płaska (był to obserwowany doświadczalnie powszechnie znany FAKT). Jednak okazało się, że w miarę rozwoju możliwości percepcji, z wyższej, szerszej perspektywy Ziemia jest kulista. Z pewnością wielu w to nie uwierzyło, bo przeczyło to popasionej im poprzednio koncepcji (rozumianej jako prawdy). Najlepszy jednak spór toczył się o taki niuans jak umiejscowienie Ziemi w kosmosie. Kopernik i Galileusz omal nie splunęli na stosie za próbę obalenia znów PRAWDY o tym, że Ziemia jest w centrum świata (jeden z nich był więziony do końca życia, praca drugiego wyklęta i zakazana -TAK DZIAŁA NASZA LUDZKA PERCEPCJA, SPOSÓB MYŚLENIA, mający korzenie w tym zamierzchłych czasach, które przypomnę stanowią podwalinę całej współczesnej kultury). Tak więc niewiele się zmienia. Świat się nadal rozwija, a my nadal trzymamy się kurczowo pewnych "PRAWD" jako niezmiennych dogmatów. Wg. najnowszych odkryć nie istnieje coś takiego jak twarda materia, to tylko jej złudzenie (które jest wynikiem percepcji umysłu). Patrz fizyka kwantowa. Już Einstein wykazał dziwne zależności między czasem, a przestrzenią (czyniące je zmiennymi -nie są to stałe jak nam się wydaje).
Tego jest więcej (nowości rewelacji, negujących stare koncepcje -mające charakter wyobrażenia o "płaskiej Ziemi").
Mamy coraz większe możliwości badawcze i rozwijamy się niezwykle szybko (tak że z chwilą gdy ktoś kończy studia, wiedza którą otrzymał może być już w pewnym zakresie przestarzała).
Można zadać pytanie. Dlaczego nie uczą ludzi samodzielnego myślenia, a zapamiętywania formułek (jak święta traktowanych prawda)?
Sądzę, że jest to bardzo wygodne, do..
(być może to będzie trudne do akceptacji)
trzymania ludzi z daleka od pewnych idei, które dały by im większe możliwości (o czym było w tym filmie).
Mówi się "parapsychologia", "para nauka" i wszystko co nie poprawne polityczne ośmiesza.
Ludzi programuje się za to na ZAWĘŻONE postrzeganie rzeczywistości.
Tak jak hodowało by się stado niewolników, któryż mają o świecie wiedzieć tylko tyle by być użyteczni (jako trybiki w machinie od prostych, automatyczny prac, nie wymagających wiele pojęcia o świecie /szczególnie w zakresie działania i możliwości własnego umysłu/).
Dlaczego tak się ogranicza -bo wiedząc zbyt wiele, uniezależnili by się, zerwali ze smyczy (informacyjnego sytemu manipulacji, szkoła, media, religia -są częścią kontroli, gdzie programuje się ludzi na pewne schematy, w których poruszają się jak automaty). Nie potrzebne są już ucisk, legalne niewolnictwo -wystarczy użyć propagandy (co zauważył już Stalin i też potwierdził Goebbels, że każde kłamstwo staje się prawdą -wystarczy tylko ilość powtórzeń).
Ostatecznie mamy pogląd naukowy, religijny jako dwa większościowe (to tak jak dwie partie polityczne -prawica i lewica). Gdzie władza polega na starej formule "dziel i rządź". Trzeba dać ludziom 2 przeciwstawne alternatywy co robi zamieszanie, odwracając ich uwagę od istoty rzeczy. Obojętne co wybierzesz i tak dwie są opracowane jako zasłony dymne (jak na tacy podane, aby ludzie mieli wrażenie wolności, wyboru:)
Jest alternatywna wiedza, jak i alternatywni politycy (jednak ludźmi manipuluje się tak, aby uznawali tylko to co im podane -w szkole, w mediach). Stąd ta niechęć do wszystkiego co nowe, niezależne (chodzi bowiem o wychowanie WIERNYCH i nie ufnych nikomu, niczym w jakiejś sekcie).
Skąd taka agresja?
Zastanawiające dlaczego ludzie tak bardzo utożsamiają się nawet nie ze swoimi poglądami (ale z wprogramowanymi im w procesie edukacji -na zasadzie "prania umysłu" niczym w jakiejś sekcie. Bo tak ludzi urabia się, że bardziej wierzą niż wiedzą).
Dlatego rozmowa z nimi przypomina rozmowę z fanatykiem religijnym, który uparcie trzyma się swojej WIARY (traktując ją jak nie podważalny dogmat, jak cześć siebie, jak być lub nie być).
Myślę, że na ludziach stosuje się pewien trick, niezwykle zaawansowaną technikę manipulacji.
Przez co gdy spotkają się z odmiennymi poglądami, czują niechęć, nawet agresję.
Można tylko pogratulować takiego systemu urabiania opinii (tym którzy go wymyślili).
Bo w demokracji informacja, jej kodowanie w ludzkim umyśle to podstawy do sprawowania władzy.
Ok, z tym ze mamy do czynienia z lekkim filmem SF z ciekawym przeslaniem a nie dokumentem para naukowym ;)
Po prostu to zmierzyli. Zobrazowano aktywność mózgu i z tego wyszło te 10%. 10% komórek mózgowych było aktywnych. I to tylko wtedy, kiedy by aktywować wszystkie obszary jednocześnie.
Tak? Byłeś przy tym badaniu? Mogę się zgodzić, że prawdopodobnie człowiek w ciągu dnia ma ok 20% części mózgu aktywne, ale właśnie dlatego, że nie korzysta z wszystkich funkcji na raz na 100%, niektóre obszary są pobudzone bardziej inne mniej. Jeśli by aktywować wszystkie obszary jednocześnie to logiczne jest, że wówczas wykorzystywałby 100% całego mózgu a nie jak piszesz 10%.
To jak np. z samochodem czy musimy aby pojechać nim 200km/h i jednocześnie otwierać i zamykać szyby, regulować siedzenia, lusterka itp żeby wykorzystywać jego 100% możliwości? Możemy tylko po co? Ba wręcz aby uzyskać prędkość maksymalną zamyka się wszystkie szyby (mniejszy opór powietrza) i wyłącza klimatyzację i radio (aby nie obciążać dodatkowo silnika).
Okej. Zrobiłem to tak jak i zresztą wcześniej. A teraz Ty przeczytaj moje bo jasno się odnoszę do tego co piszesz (tylko w przykładzie z samochodem obrazuje ogólną teze).
Zdaję sobie sprawę, że już dawno robiono tomografie mózgu, magnetyczne rezonanse i inne badania mające na celu analizę aktywności mózgu, które to wykazywały że w danej chwili 10-20% całości mózgu jest aktywne. Ale nie jest to równoznaczne z 10-20% wykorzystywaniem całego dostępnego potencjału. Wg mnie potencjał wykorzystujemy często nawet w 90%.
Ty napisałeś, że nawet jeśli by aktywować wszystkie obszary jednocześnie to wówczas osiągnęlibyśmy zaledwie 10% aktywności całości mózgu. Domyślam się tego czego nie napisałeś a co może miałeś na myśli czyli twierdzisz, że wszystkie poszczególne części mózgu mogą działać jedynie na 10% swoich możliwości. Z tego co wiem to mózg działa na zasadzie przepływu informacji-bodźców-impulsów pomiędzy synapsami działającymi w obrębie sieci neuronowej. Zatem czy mózg powinien przesyłać impulsy we wszystkich kierunkach ze wszystkich dostępnych synaps? Czy jest to raczej uporządkowany tor, określonych potrzebnych w danym momencie informacji?
Przede wszystkim jednak nie słyszałem o takich badaniach w których to by aktywowano wszystkie obszary mózgu. Mózg jest się jemy bliżej przyjrzeć jest złożony z tak dużej ilości poszczególnych obszarów odpowiadającym określonym funkcją, że rzeczą nieprawdopodobną jest aktywować wszystkie jego fragmenty. Poza tym wróce do argumentu o którym pisałem w pierwszym poście: natura nie znosi marnotrawstwa, po co wykształciłyby się nam mózgi w których aż 90% pozostaje nie aktywne.
Masz rację - mózg działa na 10 % bo więcej nie potrzebuje.
Obrazowo jest jak nieobciążony procesor, a nawet gdyby go obciążyć to i tak pozostaje rezerwa np. na obumierające komórki. Tutaj odpowiedź na Twoje pytanie - po co natura uwzględniła zapas.
Z potencjałem też się zgadzam - aczkolwiek nie do końca, bo istnieją ćwiczenia poprawiające wydajność intelektualną. Istnieją suplementy diety, które usprawniają działanie mózgu (polepszają pamięć, koncentracje)
Reszta to s-f i moim zdaniem, do wpływu na materię jeszcze nam daleko, bo mózg został "zaprojektowany" raczej do backupu danych niż do kreowania fizyczności otaczającego świata.
Te 10% to symulacja - pobudzili maksymalnie ośrodki jeden po drugim, a potem dodali do siebie wyniki - wyszło ok 10 %
Te 10% to mit w który ślepo wierzysz, nie podając żadnych dowodów za tym.
jest to wielokrotnie obalany mit. Człowiek używa naraz więcej niż 10% mózgu, do tego do różnych działań wykorzystuje różne jego części.
....."Te 10% to symulacja - pobudzili maksymalnie ośrodki jeden po drugim, a potem dodali do siebie wyniki - wyszło ok 10 %'...
To moje ostatnie zdanie z postu powyżej. Co do źródła ....... poszukaj sobie sam. Jest tego trochę w sieci.
Innymi słowy nie masz źródła i piszesz swoje widzimisię bez dowodów.
Szkoda, że tylko robisz z siebie debila w ten sposób ;)
Innymi słowy nie umiesz czytać ze zrozumieniem oraz nie znasz angielskiego, (by móc poszukać w sieci to o czym piszę) a wymądrzasz się jak jakiś autorytet.
Żal mi ciebie.
Nie trzeba poszukiwać specjalnych badań, tylko się przez chwilę zastanowić. Gdyż, jak dla mnie, to wydaje się oczywiste, że przeciętny człowiek cechuje się wykorzystaniem znikomego ułamka swoich możliwości (10% to było by bardzo dużo:) Sam przychylam się bardziej do tego, że wykorzystuje max 2% możliwości umysłu. To tak jak w każdej innej dziedzinie -jeśli nie ma powodu to NIE STARAMY się, idąc po najmniejszej linii oporu. Życie przeciętnego człowieka nie przynosi wielu potrzeb do kreatywności (do myślenia -czyli TWÓRCZEGO korzystania z umysłu). Bo przeciętny człowiek bardziej przypomina zwierze egzystujące w podanym z góry schemacie (czyli wypasaną owcę, gdzie "pasterze" tak organizują stado aby zwolnić je z wysiłku myślenia samodzielnego). Są od tego wyjątki, indywidualiści, buntownicy wychodzący poza schematy. Dokonują rzeczy nie zwykłych BO CHCĄ sięgać dalej poza niemal wegetacje (schemat typu: szkoła-praca-zakupy-dom-TV-rozrywki).
Jeśli przyjemy (demonstracyjnie) że np. największy w historii geniusz wykorzystał 100%, to pomniejsi geniusze wykorzystywali by np. 50-95%. Jednostki wybitne 30-50% możliwości (bardzo orientacyjnie). To zwracając uwagę, że wynik przeciętny uwzględnia wszystkich ponadprzeciętnych. Jeśli nawet przyjmie się, że przeciętny człowiek wykorzystuje swoje możliwości w 10% to )podobnie jak ze średnią krajową) okaże się, że największa grupa osób wykorzystuje zaledwie ok. 5%!
No widzisz, to w przyszłości sprawdź specjalistyczne badania, zamiast pieprzyć głupoty ;)
Bo, bez urazy, ale nikogo nie obchodzi co myślisz w temacie neurologii, żaden z Ciebie specjalista (ze mnie zresztą też nie), liczą się właśnie specjalistyczne badania. A one jasno obalają ten śmieszny mit.
Myślisz, że zwierzęta używają jakiego procentu mózgu? Również dużej części.
Zresztą nawet ignorując badania i idąc na logikę, wszystko wskazuje na to, że używanie 10% mózgu to ewolucyjny absurd.
Ja bym przełożył te na możliwości na umiejętności i ich wykorzystanie.
Można porównać (na chłopski rozum) ile mocy umysłu wykorzystujemy do takich czynności jak "chodzenia po ulicy", "oglądania filmu ze zrozumieniem" "wykonywania prostej pracy" (jakich jest większość) z tym co robią uczeni lub choćby programiści, stratedzy, czy projektanci skomplikowanych systemów!
Łatwo zauważyć, że tak jak możliwości ciała fizycznego wydają się być ograniczone, to możliwości umysłu raczej nie. Bo umysł się ROZWIJA gdy się zeń korzysta. Jest np. gość, który nauczył się w pamięci mnożyć gigantyczne cyfry (wprawdzie zajęło jemu to 8 lat) ale to jeszcze nie kres możliwości:)
A to akurat jest kolejny mit. Zgodnie z badaniami szczyt możliwości osiąga się w okolicy 20 roku życia. Potem on tylko spada. Kwestią jest to czy ktoś jest w stanie do tego szczytu dotrzeć.
Także nie, umysł się nie rozwija. Umiejętnośc jego wykorzystania tak. Ale nie oznacza to używania większej części. Oznacza to efektywniejsze używanie praktycznie tych samych ilości.
Najlepsze jest to, że NIE ISTNIEJE żadna naukowa praca czy badanie, które wspierałoby ten mit. Kompletnie nic. KAŻDE przeprowadzona badanie i napisana praca obala to.
A co do wykorzystania mózgu. Nawet w trakcie odpoczynku używasz znacznie więcej niż te 10% mózgu. Chcesz dowodu? Pójdź do neurologa, dostań skierowanie na tomografię i zobaczysz, że nawet twój własny mózgu w stanie spoczynku jest znacznie aktywniejszy niż rzeczone 10%.
To co piszesz brzmi jak dogmat głoszony przez fanatyka.
Cytuje "KAŻDE przeprowadzona badanie i napisana praca obala to". Tego typu twierdzenia to może być raczej wyraz IGNORANCJI, braku wyobraźni i zaślepienia podobnego do religijnego sekciarstwa. Skąd możesz wiedzieć, że coś nie istnieje (nie jesteś Bogiem, aby to wiedzieć).
Np. z książki "Maksimum osiągnięć" - Brian Tracy -znana mi jest "Przeciętny człowiek w ciągu całego życia wykorzystuje tylko 10 procent swych możliwości umysłowych lub jeszcze mniej. Ocenia się, że Albert Einstein, jeden z geniuszy dwudziestego wieku, wykorzystał około 15 procent. Na podstawie analizy "myślącej" części mózgu człowieka badania przeprowadzone na Uniwersytecie Stanforda wykazały, że przeciętny człowiek wykorzystuje tylko około dwóch procent potencjału swego mózgu."
Nie, to nie wyraz ignorancji. To wyraz sprawdzenia faktów ;)
Nie jestem bogiem aby wiedzieć wszystko. Sprawdzenie takiej informacji jest relatywnie proste. Ale doprecyzuję. Żadna wiarygodna praca i żadne wiarygodne badanie tego nie potwierdziło. Nie wliczam to jakichś absurdalnych indyjskich magazynów itp.
A co do podanego przykładu... Powiedz mi ty, jaką edukację posiada pan Tracy? Jaką wiedzę by się wypowiadać? Jak popiera ją badaniami i innymi pracami? To nie jest naukowiec. To jest sprzedawca.
Aha, jeszcze precyzuje, że chodzi o KONTEKST ZWIĘKSZANIA ludzkich możliwości, a nie o puste przebiegi. Więc to nie ma niewielkie związki z neurologią i aktywnością stref w mózgu.
Mózg jest jak monitor komputera, jeśli nic nie robisz na komputerze "i odpoczywa" to wyświetla się tło lub wygaszać ekranu (wiec coś zawsze).
Chodzi o sięganie DALEJ, o rozwój ponad przeciętność.
Nie koniecznie ku parapsychologii jak w filmie Lucy, ale w kierunku geniuszu lub choć wybitnego specjalisty. Jeśli się nie próbuje nowych rzeczy, nie rozwija się to można być do końca życia przeświadczonym że przeciętny los jest nie nieunikniony.
Chodzi mi o to, aby się rozwijać (wykorzystywać umysł do kreatywnego myślenia, a nie brnięcia w gotowy schemat podany przez społeczeństwo -będąc trybikiem w machinie, wierzącym, że więcej robić nie może niż mu środowisko proponuje). Np. pracodawca. Np. kreatywność to tworzenie samemu miejsc pracy, a nie pracowanie u kogoś.
Co do kwestii "mitu".
Jeśli nie wiadomo o co chodzi -chodzi o pieniądze:)
Pomyśl dlaczego jest to wygodne /komu to opłaca się i dlaczego/ aby ludzie WIERZYLI, że wykorzystują większość lub kres swoich możliwości!
POPATRZ NA OWOCE (które rozważmy w 2 przykładach)
Wyobraź sobie 2 kraje -w jednym rządzi mafia (czarna biała -wszystko jedno, w każdym razie jej bronią jest dezinformacja -manipulacja tłumem).
Większość ludzi, żyje jak to większość na jako takim poziomie.
Być może chcieli by to zmienić ale nie wierzą w siebie, w możliwości
bo często powtarza się im, że są tacy jacy są bo tak być musi, bo genetyka, bo środowisko, bo pieniądze, bo ograniczenia. Zresztą nie mogą nic zmienić BO JUŻ WYKORZYSTUJĄ WSZYSTKIE SWOJE MOŻLIWOŚCI (innymi słowy są gorsi -podludzie, niczym bydło, stado niewolników, tanich wyrobników, bezmyślny tłum).
Gdy tylko uwierzą, że wykorzystują 100% to nie będą się rozwijać -NIC zmieniać i zostaną tam gdzie są. Tym czasem elita, która zna sekrety umysłu, będzie się stale rozwijać rządząc szarą masą, która będzie się cofać w porównaniu doń. Tym łatwiej kogoś wykorzystać (ograbiać) im jest głupszy. Na tym polega prosperity religii -szerzą ciemnotę i żerują na głupocie biorąc pieniądze w zamian za "ochronę" nad wymyślonymi zagrożeniami. Kościół to pryszcz -można by tak mnożyć i mnożyć jak ludzi nabija się w butelkę wmawiając im różne głupoty (przed którymi nie umieją się bronić bo dawno zatracili umiejętność krytycznego, samodzielnego myślenia). Myślą jak maszyny, wg. kategorii które się im poda -w szkole, w mediach (także w kinie) i z ambony.
Więc wiesz idealnie niewolnicy (bo nawet nie wiedzą, że nimi są -myśląc że tak trzeba, że to ich szczyt możliwości -nieco ponad wegetacje -małe rozrywki i praca, której zwykle nie lubią jako obowiązek zapewniający przeżycie głownie).
Komuś się to opłaca aby tak myśleli i działali.
Drugi przykład to alternatywna światła społeczność, zarządzana przez pro rozwojowe towarzystwo np. mędrców (lub bezinteresownych znawców ludzkiej natury, w tym tajników umysłu -którego możliwości są niesamowite, a o czym się nie mówi w pierwszym państwie, aby niewolnicy nie wiedzieli co potrafią).
Tu mówi się otwarcie, że możliwości umysłu są olbrzymie i że przez całe życie należy je rozwijać. Społeczność ta rośnie w siłę. Składając się głownie ze szczęśliwych, bo rozwijających się ludzi. Którzy wierząc w możliwości sięgają po nawet odległe marzenia. Którzy nigdy nie poprzestają na laurach. Doskonaląc się pod każdym względem co czyni ich fantastycznie rozwiniętym społeczeństwem. O tak dużym dostatku, materii i technologii, że decydują się zrezygnować z (zbędnego już im) środka wymiany wartości -jakim jest pieniądz. Nie ma bowiem nie dostatku i każdy może mieć to co jemu potrzebne bez pracy (którą organizują albo pasjonaci albo automaty).
Tak na marginesie -to nie żadna abstrakcja.
Pomyśl co by było gdyby prąd elektryczny był gratis.
Nie było by kosztów produkcji przy jej automatyzacji.
Z czasem wyprodukowanie czegokolwiek NIC by nie kosztowało.
A automatyzacja, którą już posiadamy na wysokim poziomie była by wstanie dostarczyć wszystkiego co materialne. Są znane od dawna metody produkcji darmowej energii, ale podobnie jak darmowa (w przeciwieństwie do chemii) medycyna alternatywna nie są nagłaśniane lub wręcz wyniszczane. Po to aby system wyzysku mógł trwać. To jest istny matrix (gorzej jak "Folwark zwierzęcy" Orwella! Jednak umysły przez masowe media i edukacje pierze się niczym w jakiejś sekcie, aby ludzie byli ślepi i nic nie zauważali, a nawet aby bronili tych kłamstw którymi się ich upośledza! Tak jak w sekcie, jej ofiara broni się przed wyzwoleniem z niewoli (choćby była ewidentnie gnębiona -jest zaślepiona, bo tak działa profesjonalna psychomanipulacja na której jest budowana świadomość zbiorowa -czyli zbiór wyobrażeń o świecie i sobie, współczesnej jednostki).
Jakie znowu teorie, przecież każdy trzeźwo myślący (SAMODZIELNIE) i znający odrobinę historii człowiek zauważy, że DZIEJE ŚWIATA, polityki obfitują w różnego rodzaju zmowy, spiski, podstępy itp.
Aby tego nie zauważyć trzeba być ślepym, głupim lub totalnie zmanipulowanym (mediami nastawionymi na ośmieszenie tej prawidłowości).
Można mnożyć godzinę mnożyć przykłady z własnego podwórka. Że wspomnę tylko iż ZUS chyli się ku bankructwu bo wpłacane latami pieniądze gdzieś zginęły. Reprywatyzacja polegała często, na sprzedaży za ułamek wartości lub likwidacje konkurencyjnych zakładów. Skoro w tak bliskich obywatelom dziedzinach robi się ich jawnie w konia, to co dopiero w bardziej zaawansowanych i ukrytych! Pomyśli człowieku jeśli umiesz (bo medialne "pranie mózgu" polega na oduczaniu myślenia i ślepej wiary w to co podadzą ex cathedra).
Dodam, że obserwowanym często majstersztykiem manipulacji jest nie tylko samo przekonanie ofiary, że nie ma żadnego zagrożenia, że wszystko jest w porządku. Ale takie jej uwarunkowanie aby była odporna na wszelkie próby uświadomienia jej!
Znów przypomina się ideał niewolnika, który nie tylko ma nie wiedzieć, że jest wykorzystywany ale bronić się wszelkimi siłami przed tym, kto chciałby oświecić go (sygnalizując trudną sytuację i zwracając wolność, czyli świadomość niezależnego decydowania o sobie -a nie podporządkowywanie się wytycznym z góry, czyli życie w ustalonym schemacie, myślenie zaprogramowanymi kategoriami -niczym w jakiejś sekcie).
To zjawisko opisywał już Platon w Jaskini Filozofów.
Twierdząc, że ludzie nie mają wiele pojęcia o świecie w którym żyją (tak jakby mieszkali w jakiejś ciemnej jaskini, a obraz świata wyrabiali na podstawie obserwowanych cieni na ścianie). Jednak (co najgorsze) gdyby tak chcieć któregoś z nich oświecić, ukazując mu prawdę o świecie ten będzie się tak przed tym bronił, że szybciej byłby skłonny zabić swego dobroczyńce niż dać się uwolnić z jarzma głupoty. Cytat oddający sens -z pamięci).
To przypomina także sytuacje przejęcia umysłu wyznawcy przez religie/sektę/. Gdy ktoś chce wyrwać delikwenta z niewoli zwykle irracjonalnych i szkodliwych dogmatów, ten trzyma się kurczowo sekty /religii/ choćby była jaskrawię destrukcja. TAK PROGRAMUJE, niewoli SIĘ UMYSŁY.
Więc jeśli masz wyobraźnie zabawkarz, że masowa informacja w mafiach działa jak sekta (ma większą siłę oddziaływania niż religia -której padają ofiarą także ludzie wybitnie inteligentni). Więc wiesz, większość odcieta od altarnatywnych źródeł nie ma szans obronić się przez perfekcyjną psychomanipulacją doskonaloną setami lat.
Dlaczego -bo głupim tłumem wygodnie rządzić w demokracji, gdzie ludzie myślą że sprawują władze, a tak naprawdę podając odpowiednie informacje sugeruje im się co mają myśleć i co wybierać.
Zresztą ta cała demokracja to farsa, prawo est łamane na tam gdzie to komuś wygodnie np. nie było referendum w sprawie wysłania Polskiej Armii do Iraku.
To medialne pranie mózgu (którego działania nawiasem mówiąc nie rozumiesz ;) działa bardzo dobrze. Jesteś pięknym przykładem.
Jeśli czegoś nie rozumiem, a Ty to rozumiesz to możesz mi wyjaśnić (!)
Jestem odcięty od mediów (ostatnich wiadomości słuchałem ostatnio pół roku temu -przypadkiem, albo z przymusu -leciały w radiu gdy wracałem do domu lawetą).
Poza tym nie czytam gazet i nie oglądam telewizji kilkanaście lat. Medialnej papki unikam jak ognia (gdy jeszcze kilka lat temu czasem muzyki w radiu równo z czołówką/zapowiedzią wiadomości przełączałem kanał).
Więc co jak co -ale jestem anty-przykładem bycia pod wpływem mediów. Owszem kiedyś byłem ich użytkownikiem jak większość. O tym, że papież zmarł, rozbił się samolot prezydenta lub był atak na WTC dowiedziałem się od ludzi -nie z mediów. Teraz to nawet mało z kim rozmawiam więc bliżej mi raczej do pustelnika niż do osoby żyjącej w medialnym społeczeństwie:)
O dziwo nue jesteś. Media nie muszą dzialac bezposrednio. Starczy wplyw na innych, ktorzy wvpewnym stopniu wplyna na ciebie. I zaznacze od razu, ze otoczenie ma wplyw na kazdego.
Czytasz filmweb, ogladasz filmy itp itd. To tez pewien wplyw.
Nie mam otoczenia, które mogło by na mnie oddziaływać.
Niemal całkiem odizolowałem się od ludzi (choć nie całkiem, bo robię sprawunki, czasem oglądam filmy i pisuję o nich na forum:)
Jestem ewenementem, który nie robi kariery wśród ludzi.
Raczej zajmuję się życiem wewnętrznym, wiele rozmyślam.
Czasem chodzę na długie spacery po lasach (na np. 7 godzin).
Nie musiałem pracować ani się uczyć (od dziecka żyjąc jak chcę), a jestem typem samotnika, który ceni sobie spokój!
Poza tym jeśli już się zadaję z ludźmi to z podobnymi sobie.
Czyli gardzącymi mediami jako źródłem syfu zaśmiecającego umysł.
Fakt, faktem w czasach szkolnych wiele rozmawiałem z ludźmi
(bardziej interesowałem się też politykom, stykając się z ludźmi, którzy się nią zajmują -stąd więcej wiem -nie z TV, a z pierwszej ręki). Ojciec przyjaciela z ławki szkolnej był szefem kampania wyborczej na prezydenta RP pewnej wymienianej w podręcznikach szkolnych postaci:) Przez tę znajomość zostałem wtajemniczony i jakiś czas obracałem się w tamtym środowisku (ale będąc nie śmiałym nie chciałem się pchać do "młodzieżówki" którą promowano, tak, że miałem już zaproszenie do udziału w programie TV -Przez to, że jednak należałem do organizacji [politycznej partii] a wyróżniłem się tam inteligencją wśród młodzieży, dlatego też tu i tam starali się mnie promować, ale wymigiwałem się, po pewnej nie udanej inicjatywie społecznej kończąc tą przygodę. Gdyby się nam udało zmienili byśmy los kraju na całe dziesięciolecia -tak jak podobna inicjatywa obywatelska w Norwegii). Polityka potrzebuje młodych, neutralnych ludzi, mogłem skorzystać ale to mnie nie interesowało bo cenię sobie wolność, spokój i rozwój osobisty -ponad wszystko! Poza tym będąc tu i ówdzie (w czasach studiów) przekonałem się, że polityka to mafijne układy, a każdą nie wygodną organizację można z łatwością rozwalić na wiele nie zauważalnych sposobów -bo Polacy nie potrafią się organizować, żyjąc w jakimś marazmie.
Sorry -że się rozpisałem, ale wyszło szydło z worka, skąd wiem to i owo. Bo jako młody ciekawy wszystkiego człowiek, ciągnęło mnie do intelektualnej elity, która wyznając wyższe wartości zajmowała się sprawami społecznymi, w tym także polityką.
Bywałem w nie jednej organizacji (choć nie we wszystkich oficjalnie). W tym na różnych wiecach/spotkaniach wyborczych mając okazję uczestniczyć w dyskusjach z posłami, opowiadających nt. konkretnych problemów (i rożnych przekrętów:)
Dobra -teraz już możesz mi wyjaśnić czego nie rozumiem?
Normalnie cenię ludzi inteligentnych, ale nie tak zadufanych w sobie bajkopisarzy.
Co masz na myśli pisząc "bajkopisarzy" (nie wierzę, że nie masz wyobraźni, co nie pozwalało by dopuszczać do siebie myśli, wizji, że wszyscy ludzie w Polsce, żyją jak większość W DANYM SCHEMACIE -Robiąc to co wszyscy, jak wszyscy, bo inni tak robią -tak ich wychowano, w szkole nauczono, ofiary ofiar systemu, które nie wiedzą, że coś w tym jest złego, że można inaczej, że coś tracą. W błogiej nieświadomości i kieracie nawyków, jak automaty. Z domu, do pracy, od godziny do godziny, za tyle i tyle i tak im biegnie życie. Owszem, krytykuje to podpuszczając Cię, grając na niebezpiecznym tonie. Zachęcam do pociągnięcia tematu. Co w tym co piszę mogło by być bajką -chętnie wyjaśnię?)
Ja zostałem siłą wyciągnięty ze "schematu", nie mniej są chwile kiedy chciałbym do niego wrócić. Życie było by łatwiejsze...
Życie jest jak prąd elektryczny (który napędza naszą cywilizacje -dawniej napisał bym jak rzeka przy młyńskim kole) MA POTENCJAŁ (dokładniej ich różnicę) DLATEGO PŁYNIE.
Różnica potencjałów (ładunków lub wysokości -wód) powoduje, że coś, denne medium naturalnie dąży do ich wyrównania, przemieszczając się (zmieniając, czyli jakby żyjąc).
Takie też jest nasze ludzkie istnienie (dlatego cywilizacje rozwijają się, dlatego my coś robimy co dziennie). Do napędza nas potrzeba wyrównania różnicy (potencjałów, poziomów) obecnej rzeczywistości do własnych wizji, marzeń, dążeń.
To jest ciągły proces powodowany różnicami (gdyby ich nie było, gdyby nagle osiągnąć wszystko, życie zwolniło by /teoretycznie możne nawet ustało, a na pewno straciło swój smak, sens, dynamikę/). Największy odsetek samobójstw jest podobno w Szwecji (kraju dość zamożnym, o wysokim standardzie życia -gdzie jest właśnie mały potencjał rozwojowy, bo jest za łatwo).
Tak więc cieszmy się, że żyjemy w Polsce (kraju dziurawych, niegdyś błotnistych dróg, które odzwierciedlają nieład i nie dbałość dbałość o wygodę). Będziemy wdzięczni za wyzwania (wszak zawsze mogło by być gorzej -np. Kazachstan, Nigeria).
Pamiętajmy, że wszystko jest względne (pesymista widzi szklankę do połowy pustą, optymista do połowy pełną).
Życie to gra, a my jesteśmy w niej jak ślepe kociaki, które dopiero niedawno przyszły na świat, próbując sobie wyobrazić czym jest, uczą się podstaw poruszania się). Świat jako taki jest wielką tajemnicą, a nasze wyobrażenie o nim (jako przeciętnego współczesnego człowieka) jest w rzeczywistości bardziej mgliste niż nam się wydaje. Ponieważ nie wiemy czego jeszcze nie wiemy nie mamy pojęcia jak wiele jeszcze przed nami (do poznania -np. jest, tu i tam krąży, nieznana powszechnie, niesamowita, gigantyczna i praktyczna dla każdego wiedza, która być może spopularyzuje się za kilkaset lat. Tak jest zawsze cywilizacja rozwija się jakby warstwami. Elity wiedzą najwięcej, większość wie niewiele (tyle co poda im się -ograniczając celowo, by byli głupi czyli łatwi do kontroli). Jest też szary koniec, jak ogon ignorancji i zabobonu -grupy oporne na wszelki postęp, żyjący jakby w zamierzchłej przeszłości, np. różne sekty i enklawy oddalone od cywilizacji -jak skanseny).
Więc zawsze jest po co sięgać, gdzie się doskonalić.
Przypomnę Platona z metaforą jaskini, który twierdził, że ludzie mają takie wyobrażenie o rzeczywistości jak żyli by głęboko w jaskini interpretując świat na podstawie cieni rzucanych z góry przez przemieszczające się obiekty (tylko tak jak właśnie ślepcy, wspomniane kociaki, które uczą się po omacku, nie widząc i nie rozumiejąc wiele). Świat naprawdę jest zupełnie inny niż nam się wydaje, rządzi się innymi prawami. Ich nieznajomość powoduje cierpienie (to tak jak by nie znając przepisów ruchu drogowego starać się przecisnąć przez zakorkowane miasto, co chwila będzie okazja do obtłuczenia się. Ktoś taki mógłby narzekać na chaos, zewsząd zagrożenia. Tym czasem pozorny nieład jest ładem -wystarczy tylko poznać kilka zasad. Są nimi tajemnice działania umysłu (które ostatnio zostały nawet potwierdzone przez oficjalną naukę -zachęcam do wysłuchania KILKU wykładów w temacie "Fizyka kwantowa, a filozofia" /YouTube/). Tajemnice zależności pomiędzy umysłem obserwatora, a doświadczeniem życia (zmianami obiektywnego świata) o których bardzo dobrze opowiada Ester Hicks).
Wiedza to potęga, od niej zależy wolność i jakość życia.
Podsumowując:
Wyzwania napędzają życie, są jego nieodłączną częścią.
Tu nie chodzi, aby mieć łatwo lub spocząć na laurach,
ale aby iść, wyznaczać i realizować się, stale sięgając dalej.
Można zaobserwować jak bogate społeczeństwa, które mają niedomiar problemów (czyli atrakcji życia) wymyślają sobie spoty ekstremalne. My w Polsce narzekamy na złe drogi, tam niektórzy szukają najgorszych do wyobrażenia bezdroży, by dla zabawy przebrnąć pojazdem terenowym po szyby, nieraz prawie po sam dach w wodzie i błocie (Bawią się wyzwaniami, sami stwarzając ogromne problemy do przezwyciężenia -bo taka jest natura życia, ono potrzebuje różnic potencjału by moc płynąc jak prąd lub woda) .
Dwa. Wszystko jest względne. To nasza interpretacja nadaje znaczenie, ze coś jest złe lub dobre, trudne lub łatwe (ile ludzi tyle opinani -jedni uwielbiają to czego inni nie lubią). To kwestia zaprogramowania umysłu przez otoczenie (wyrobienie pewnych przekonań, które stając się nieświadome uważamy za obiektywną prawdę -ale nigdy tak nie jest).
Trzy. Mamy olbrzymią władzę i wpływ na rzeczywistość, tyle że o tym nie wiemy (bo takie są trendy, to się opłaca, aby hodować ludzi jak owce, dając im minimum wiedzy pozwalającej realizować zadanie trybików w machnie). Idealny niewolnik to nieświadomy niewolnik, biorący wszystko za właściwe (zwróćmy uwagę na to czym karmią nas media, jak tandetny jest system edukacji). Uczy się sami -sięgając po wiedzę, bo jest po co (jest ogrom możliwości, przekładających się na większą władzę nad życiem). Nie jest się nigdy ofiarą świata, okoliczności chyba, że człowiek się poda i w to uwierzy (wszystko wydaje się być kwestią wiary). O tym jest dokumentalny film THE SECRET (z 2006 roku). Darmowy na TY z polskim lektorem. To jest coś co może zmienić życie o ile się zrozumie (zechce przyjąć to do swej filozofii życia, robiąc jej "abgrejt").
Nie fragmenty tylko obszary - odpowiedzialne za wzrok, słuch, mowę, kojarzenie, pamięć krótkotrwałą, pamięć długotrwałą, instynkty pierwotne, zapach i inne poznane nauce obszary w mózgu. Obszary, które są charakterystyczne dla w/w funkcji.
10% to jest to co jesteśmy w stanie zaobserwować, pozostałe 90% też pracuje tylko w sposób, którego jeszcze nie potrafimy zaobserwować, określić, opisać, skatalogować, zdefiniować. być może pozostałe 90% odpowiada za funkcje, które są dla nas tak oczywiste, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Film dotyczył zdolności określanych współcześnie jako parapsychiczne (są badania ujawniające, że szczęśniejsze, wymarłe już kultury, posiadały takie zdolności, wprawdzie ich nieliczni przedstawiciele -ale było to nauczane, nie wrodzone na uzdolnień zasadzie).
Stąd nasuwa się pytanie -czy jako ludzie współcześni nie jesteśmy zacofani pod względem wykorzystywania szerszych możliwości (które są przed nami ukrywane, bo tak jest wygodnie, na rękę władzy która kontroluje media i tworzy programy edukacyjne)?
Pomyśleć tylko o jednej gałęzi jak farmakologia (jeśli istniała by -a z tego co wiem istnieje ich wiele -alternatywna metoda leczenia i spopularyzowała by się, ludzie przestali by zasilać podobno największy biznes. Leki są bardzo drogie i niczym jedzenie, jest nań ogromne zapotrzebowanie. Forma abonamentu jest najlepsza (by wycisnąć z ludzi ostatnie grosze -jak odsetki od kredytów).
Dlatego też ukrywa się i ośmiesza wszystko co nie opłacalne, aby przeciętny człowiek był SŁABY, GŁUPI i posłuszny poddając się systemowi, który manipulując nim (poprzez informacje -szkoła, religia, media) przerabia go na niewolnika, wyzyskując na rożne sposoby.
Niektórzy znani ludzie, posiadający tzw. zdolności parapsychiczne mówią wprost, że tego można się nauczyć.
Są też podręczniki, jest cały alternatywny obieg wiedzy (która jest nieobecna w głównym nurcie jako nie poprawna politycznie).
Myślę, że na przykłady z filmu trzeba patrzeć w ten sposób, że rozwój ludzkich możliwości jest nieskończony.
My tylko sami ograniczmy się nie sięgając dalej, jakby zatrzymując się na danym poziomie (bo robią tak inni).
Bo tak nas nauczono (mało kto sięga dalej i kontynuuje naukę, poza szkołą i sięgając po to co nowe, odkrywcze).
Są ludzie, którzy widzą więcej, rozumieją więcej i mogą więcej.
Jednak są oni zagrożeniem dla władzy (niezależni, silni, mądrzy).
Jeśli ktoś coś potrafi, z dużym prawdopodobieństwem można innych tego nauczyć.
W demokracji jednak opłaca się mieć stado ciemnych owiec (którym się sugeruje jak mają myśleć i co robić, na co godzić).
Podsumowując.
Aby kontrolować ludzi, trzeba im zasugerować aby się nie rozwijali, tym czasem samemu rozwijać te zdolności (by nadeń górować pod każdym względem /co zresztą oddaje układ ekonomiczny -elita ma podobno 98% bogactw świata, a reszta ochłapy/. Podobnie jest z wiedzą i jej wykorzystania umiejętnościami. W kilku dziedzinach o których istnieniu niekiedy nawet nie wiedzą, ludzie są jak analfabeci).
Eh taki debil jeden skopiuje info z wikipedi i zgrywa naukowca. Kur.. to tylko film a ludzie to filozofuja
Debilem jest ten kto nie potrafi czytać ze zrozumieniem, debilem jest ten kto nie rozumie na czym polega na forum filmwebu, debilem jest ten kto nie znając kogoś w ten sposób go nazywa, debilem jest także ktoś kto swoją ignoracją i głupotą szerzy fałszywe informację.
Dla twojej wiedzy po pewnie nie bedzie ci sie chciało jeszcze raz wejść na wikipedię i tym razem jednak przeczytać dokładnie o czym tam piszą i wrócić tu i porównać z tym co ja pisałem, to dopiero w trzecim akapicie posłużyłem się danymi z wiki (chodzi o mase 2% do 20% energii). Pisząc wcześniej nawet nie sądziłem, że jest w wiki takie hasło jak "mit 10% mózgu". Dopiero poszukując dodatkowych informacji do akapitu trzeciego trafiłem do wiki. Żadne zdanie nie jest stamtąd skopiowane! Co natomiast jest złego, że dodatkowo opieram mój pogląd na opracowaniach naukowych które są zawarte na wiki? Chyba to lepiej niż wygłaszać swoje opinie na podstawie urojonych domysłów? Nie pozdrawiam.