Ja przez pierwszą połowę byłam zaciekawiona co się dalej wydarzy, przez drugą i długo po zakończeniu filmu płakałam tak że łzy po prostu leciały mi ciurkiem. Był też taki moment, że (oglądałam z przyjaciółką) ona zatrzymała 15 min przed zakończeniem i spojrzałyśmy na siebie - obydwie czerwone, zasmarkane i takie tam... zaczęłyśmy się śmiać i płakać jednocześnie, nie potrafię powiedzieć jakie emocje wtedy czułam ale to było niesamowite. Bynajmniej uważam film za bardzo wrażliwy i przejmujący... sądzę że zrozumieją go ludzie z jakąś głębią, bo nie jest to film dla wszystkich :)
Ja ogladalam raz , przyznam sie , ze poczatek nie byl dla mnie ciekawy. Natomiast druga polowa naprawde wzruszajaca;) Plakalam razem z mama. Mysle , ze film zasluguje na dobre 8 , moze nawet 9.
Moja rodzina oglądała ten film, mówili mi, że wszyscy płakali, nawet mój tata. Wyśmiałam ich trochę, ale jak sama obejrzałam..... ech, chyba nie da się nie płakać :')
Ja może nie płakałem, ale czułem coś niesamowitego. Smutek, w sercu mnie ściskało i ogarnęła mnie ogólnie nostalgia i taki stan depresyjny po obejrzeniu filmu. Piękny film. Jeśli dorobię się dzieci to będę im go puszczał, aby nauczyły się szacunku do zwierząt.
Masz całkowitą rację. Ten film doskonale ukazuje, że zwięrzęta są niesamowitymi stworzeniami i należy mieć do nich wielki szacunek.
Ja nie płakałam, ja wyłam !!! Od połowy filmu ryk, szlochy itd., a później boląca głowa, ale warto było :)Piękna historia, ciężko się nie wzruszyć. Jeszcze nie poznałam osoby, która by się nie rozkleiła na tym filmie. :)
Oglądałam z moją siostrą i obydwie po prostu wyłyśmy! Nie wiem jak możliwe jest oglądnięcie tego filmu bez łez, po prostu nie potrafiłabym.tego zrobić.
Pierwszy film i pewnie ostatni na którym łezka się zakręciła u mnie (nie ze śmiechu a wzruszenia). Mam psa i wiem jak przywiązuje się pies do człowieka i na odwrót. POLECAM!!!!!!!!!!! Ale nie każdemu będzie taki film pasował ;]
Przepłakałam pół filmu, ale muszę przyznać, że nie rozumiem postawy córki i żony profesora. Jak można psa zostawić samemu sobie, nie walczyć o niego? Gdyby to był mój pies codziennie bym po niego przychodziła, nawet jakby za każdym razem uciekał.
Domyślam się, że fabuła musiała być dopasowana do historii, ale trochę mnie to drażniło. Nie wyobrażam sobie zostawić psa na pastwę losu, nie zaglądać do niego, nie interesować się co się z nim dzieje i liczyć, że może dobrzy ludzi go nakarmią.... Pies zdał egzamin z uczuc na szóstkę, jego rodzina niestety nie...