Szkoda, że tak dobrze się zapowiadający film w końcówce staje się kiczem, na który nie da się patrzeć. Początek naprawdę mi się podobał. Ostatnich scen nie jestem w stanie strawić. Wiem, że "tak miało być", ale mi ten styl nie odpowiada. Rodriguez chyba nie miał pomysłu na zakończenie. Mam też wrażenie, że wyjątkowo mu się spieszyło i pozamykał wszystko wątki możliwie najprostszym sposobem. Domyślam się też, że ogarnięcie tylu wielkich nazwisk nie jest rzeczą łatwą. Każdy chciał mieć w tym filmie godne miejsce i to widać. Zrobił się taki zlot starych znajomych, którzy bawią się przed kamerą. Niestety kosztem widza. To mogło być wielkie dzieło, ale wówczas musiałby się za to wziąć Tarantino. Ogólnie - niestety - zawód i rozczarowanie. Szkoda mi D.T. :( Ocena początku filmu to 8 może nawet 9, końcówki zaś to 1/2. Średnia 4 i nic więcej.