Spore nadzieje i kolejne rozczarowanie.Film nie jest całkowicie spartaczony, ale trochę brakuje mu do poziomu Od Zmierzchu do Świtu czy choćby Planet Terror, a od Sin City dzielą go lata świetlne. Gdyby cały film byłby tak dobry jak prolog, byłbym w pełni usatysfakcjonowany .Filtr starej taśmy tak świetnie budujący klimat kina exploitation został użyty tylko w tej rewelacyjnej pierwszej scenie. Później było tylko gorzej z małymi przebłyskami, a w finale miałem wrażenie jakby cała ekipa miała już serdecznie dosyć i chciała jak najszybciej skończyć pracę. W rezultacie skończyli niedbale, po prostu byle jak. To tak jakby chęć nakręcenia filmu z gwiazdorską obsadą przyćmiła trochę pasję widoczną w poprzednich filmach Rodrigueza (czy nawet w pierwszym, jeszcze fałszywym trailerze Maczety).
Żeby było jasne, obraz ten nie jest klapą, ma kilka mocnych momentów i ogląda się go nieźle, po prostu wyraźnie odstaje od najlepszych dokonań reżysera.