Film nie wymaga żadnego wysiłku umysłowego, bezpardonowa jatka w staro stylowym wykonaniu przez największego brzydala kina z mordą przypominającą worek bokserski Andrzeja Gołoty - Dannyego Trejo, którego absolutnie kocham i który jest genialny w swoich rolach. Raziło mnie brak efektów robionych ręcznie - jak w Planet terror, użycie komputera - mniejszy budżet i momentami to kuleje. Jednak film przeznaczony głównie dla tych, którzy w kinie nie szukają autentyczności tylko mocnego rżnięcia maczetą, flaków, potu i to wszystko robione za garść dolarów przez brudne od pracy meksykańskie ręce.