Totalne rozczarowanie. Nie było w tym filmie nic godnego uwagi. Fabuła do bólu oklepana, scenariusz pisany na kolanie, muzyka przeciętna, gra aktorów poniżej poziomu (Danny Trejo grał jak kołek, jedynie De Niro się obronił). Mam wrażenie, że Maczeta powstała z ogranych schematów z poprzednich filmów Rodrigueza (i nie chodzi mi tu tylko o Desperado). Do tego dochodzą jeszcze bezsensowne dialogi jak chociażby:
-"Gdzie jedziesz?"
-"Wszędzie"
Albo ten w którym bohaterka grana przez L.Lohan, przebrana za zakonnicę, stoi z bronią nad senatorem, mszcząc się za śmierć ojca:
-"W imieniu mego ojca..."
-"Twego ojca? April?"
Po czym padają strzały a później tekst:
-"Nie pamiętam dalej"
DNO
I nie mówcie czasem, że nie załapałem specyficznego klimatu filmów Rodrigueza, bo poprzednie jego dzieła uważam za (mniej lub bardziej) udane. Nawet przerysowany w każdym calu Grindhouse przypadł mi do gustu. Niestety Maczeta to jedno wielkie nieporozumienie, strata czasu i pieniędzy. Zdecydowanie odradzam.
Zgadzam się z Tobą. Moim zdaniem kluczową sprawą jest w tym filmie brak klimatu, który jest tak charakterystyczny dla filmów Rodrigueza. Mało akcji, dużo debilnych wręcz dialogów, a co najstraszniejsze brak poczucia humoru. Zawsze na produkcjach tego typu śmiałem się do rozpuku, a tu lipa. Te sceny które miały być w zamyśle śmieszne wyszły po prostu żałosne. Dodając jeszcze do tego wszystkiego beznadziejną końcówkę wychodzi straszny gniot, którym RR bardzo się skompromitował. Co gorsze, mają być kontynuacje tego gówna. Jak nie ma u boku Tarantino to Rodriguez potrafi wszystko spieprzyć.
Film jest dokładnie tym, czym są inne filmy tego reżysera, a mianowicie bajką. Krew się leje niesamowicie, zabili go i uciekł itp. Tego się spodziewałem i to zobaczyłem. Jeśli natomiast chodzi o aktorów to się przyczepić nie można, Trejo według mnie zagrał dobrze, trochę wyglądał jak kołek, ale taka jego rola- mało mówić dużo robić. Ogólnie film średni i gdyby nie obsada byłoby zupełnie gorzej.