Widocznie panowie Tarantino, Rodriguez i reszta tego typu reżyserów zdążyła nas przyzwyczaić do groteskowych, przegiętych w każdą stronę i całkowicie odrealnionych filmów, będących jazdą bez trzymanki. Dlatego z każdym obrazem będzie coraz ciężej zrobić coś, co by zaskoczyło widza. "Machete" okazał się dla mnie jedynie kolejnym filmem Rodrigueza. Bezkompromisowym i będącym totalna zabawą konwencją, ale jednak typowym dla tego twórcy. W uproszczeniu: dobry, ale nie zaskakujący - śmieszny, ale nie zwalający z nóg. Fajnie popatrzeć na piękną Albę, na śliczniutką Michelle, na masakrującego przeciwników oprychowatego Trejo. Ale żebym piał z zachwytu to nie powiem...
6/10