Z pośród tych, które oglądałem tego reżysera:
Sin City.............. 9/10
Od zmierzchu do świtu............ 9/10
Desperado.......... 8/10
Desperado 2........... 7/10
Planet Terror..........6,5/10
Oni...........6/10
Maczeta............6/10
Co ciekawe w Maczecie siada reżyseria. Niespójna, szarpana. Urywane ujęcia, jakby na siłę wepchnięte. Słabo rozwinięte postacie (Seagal, Johnson, Savini, Lohan). Nie do końca przemyślana rola de Niro. Finał (Seagal vs.Trejo) cieniutki jak kadra Smudy.
Że pozwolę sobie zacytować W.Kałużyńskiego "Rodrigez to reżyser, który ma kapitalne momenty, ale film jako całość nie zawsze wypada rewelacyjnie". Maczeta jak żaden inny film Roberta, moim zdaniem pasuje do tej teorii.
Robert de Niro jak zwykle świetny. Miałem bekę z niego w każdym momencie. Jak kicał związany, albo skradał się na końcu przy płocisku. No a tekst: "panie senatorze, zapomniał pan laski"- kapitalny.
Ale postać szarpana, pod koniec bez pomysłu. W dodatku Rodriguez trochę go wyciął przy montażu.
Film robiony na żywioł, a scenariusz pisany na kolanie. Ot, zgromadźmy kupę gwiazd, upchnijmy ich jakoś po trochu, dodamy krew i jakoś to będzie. Przy Sin City czy Desperado wypada blado.
Po części się zgadzam ale trzeba pamiętać, że pewne filmy powinno się oceniać w ich własnej kategorii. Przy Sin City wypada nijak bo ten pierwszy był dla Rodrigeza projektem zaznaczającym go na mapie Holywoodu na stałe i zasłużenie. Maczeta jest bardziej jego kaprysem, nie stara się udowodnić niczego, używa oklepanych i wypróbowanych chwytów aby zabawić widza. Sex, guns, drugs, chicks, blood and action!! Ja się bawiłem wyśmienicie. 8/10
Kolego co rozumiesz przez to że Sin City zaznaczyl na mapie Hollywood na stałe Rodrigueza ? Sugerujesz że wcześniej był nikomu nieznanym lub mało znanym reżyserem , to zdanie jest conajmniej dziwne.
Rodriguez zadebiutowal El Mariachi, potem Desperado 1 i 2, a potem Sin City - świetne filmy, pokazal, co potrafi, itp, robiąc je udowodnił, że nie jest debilem i potrafi nakręcić dobry film. Teraz (grinhouse, maczeta) po prostu się bawi, robi to co lubi i tyle i chyba ma to w dupie, ze jakims pojedynczym osobom sie to nie podoba. ten kto ma zrozumiec, ten zrozumie.
"Zaznaczył na stałe i zasłużenie" nie znaczy nie był znany i dopiero zaistniał po Sin City. Doskonale orientuję się w jego filmografii i jestem fanem jego wcześniejszych projektów jak i wielce produktywnej współpracy z Quentinem Tarantino. Sin City było jedną z głośniejszych premier swego czasu z powodu swojej nie typowej czarno-białej (tudzież krwisto-czerwonej) komiksowej formie. To spowodowało fale aplauzu i uznania dla reżysera a film stał się kultowy.
Ja trochę inaczej oceniam przytoczone przez Ciebie filmy, ale co do Maczety: pastiszuje kino 5 punktowe i takim pozostaje. Najgorsze jest to, że długi czas ostrzyłem sobie zęby na ten seans - szczególnie "Planet Terror" podsycił mój apetyt i spodziewałem się kolejnej 9, a dostałem film po prostu głupi. Boże, bezdennie głupi. A tego nie lubię. Przy skaczących samochodach, chciałem rzucić pilotem w tv. Zgroza.