Bardzo wielkie rozczarowanie...Po Rodriguezie spodziewałem się trochę więcej niż
ponownego powrotu do stylistyki grindhousowej w znacznie gorszej wersji niż w tej
oferowanej w PT. Oczywiście odczuwalne jest ,że Machete to totalny kicz, niemniej jednak
praktycznie wszystkie poprzednie filmy Rodrigueza (nie licząc małych agentów i innego
badziewia dla dzieci) oferowały coś więcej niż zlepek niespójnych scen i tandetnych
efektów. Cieszę się ,że Danny Trejo dostał w końcu pierwszoplanową rolę, ale z drugiej
strony szkoda ,że grana przez niego postać jest całkowicie bezpłciowa. Serwuje parę
kretyńskich tekstów ("Machete nie sms-uje, machete improwizuje!" mnie chyba najbardziej
dobiło), pieprzy każdą laskę która spotka i zabija samuraja Seagala w najbardziej żałosnej
walce jaką widziałem w historii pieprzonej kinematografii.
Do końca też nie rozumiem jak ludzie znający się na kinie (a przynajmniej tak twierdzący)
mogą wychwalać ten film pod niebiosa i stawiać go w ścisłej czołówce roku. Od niedawna
szerzy się teoria ,że filmy tego typu są"jazzy, trendy" (tego typu czyli powracające do totalnego
debilizmu fabularnego/aktorskiego kina akcji lat 80) i zajebiście modne...JA SIĘ PYTAM O
CO TUTAJ CHODZI ?!