Film pomyłka...bardzo slaby, zrobiony na siłe. Widać ze Rodrigez bez Tarantino nie istnieje....
No tak. Co może powiedzieć człowiek , który w ulubionych ma takie klasyki jak Iron Man ;)
Film bezdennie głupi, nie polecam.
Twoja wypowiedź jest równie pusta i bezwartościowa, jak jego, bo również niepoparta ani jednym słowem konstruktywnego wyjaśnienia, więc nie bądź taki do przodu z tą swoją śmieszną protekcjonalnością.
A Iron Man mi osobiście też się podobał - może nie jest to jakieś wielce ambitne kino, ani "10/10 + ulubione", ale film nawet niezły, jak na obraz oparty na komiksie - efekty w porządku, i wystąpił w nim Robert Downey Junior, któego uwielbiam... I wcale nie uważam, żeby oznaczało to, iż nie jestem w stanie wypowiedzieć się konstruktywnie w kwestii kinematografii.
durny jesteś, jak ch*jów sto, 'Rodrigez' zarówno z, jak i bez Tarantino ma się dobrze. Swoją drogą przygodę z Tarantino pewnie zakończyłeś w połowie Pulp Fiction.
Raczej po "Od zmierzchu do świtu" oraz "Czterech Pokojach" bo to filmy z tego samego roku czyli 97' ; )
Nie wiem czemu film w odpowiedzi na mój post, bo nijak się na do treści, ani do rzeczywistości, bo filmów Tarantino widziałem kilka i jego twórczość darzę wielką sympatią...