7,2 59 tys. ocen
7,2 10 1 58519
7,2 31 krytyków
Mad Max 2 - Wojownik szos
powrót do forum filmu Mad Max 2 - Wojownik szos

...Mad Max'a - może zaśpiewać bohater na melodię "znanego" hitu. Film wcale się nie zestarzał - obecnie może tylko sceny wybuchów byłyby bardziej spektakularne, zrobione na komputerkach... Po niewiarygodnym sukcesie ekonomicznym jedynki (stosunek produkcja-koszty bodajże 1:275!), nieomal pewne było powstanie sequela... Znów w głównej roli niezastąpiony Gibson (podobno bardzo dzielny facet...). Tym razem Max z mszczącego się ojac rodziny przeobraził się lonely rider'a, snującego się bez celu po bezdrożach Australii. Nadal Ziemia jest bardzo nieprzyjazną planetą, zamieszkaną albo przez Prawych mieszkańców, albo przez dzikich Renegatów, paradujących w strojach z sex-shopów (maski, spodnie z gołą pupą...), które musieli niechybnie okraść... Jedyną wartościa w nowym świecie jest paliwo - benzyna to życie, jak gdzieś padło w filmie... (a my tu marudzimy z powodu 3.27 PLN/litr:)). Tak więc cały przedstawiony w filmie Świat wyznaje Boga Etyliny, jeżdżąc przy tym pojazdami palącymi pewnie ze 200 litrów na setkę... Nie będę już rozwodził się nad fabułą, w każdym razie obrazki śwata po zagładzie są ładne i wiarygodne (co ja wypisuje!?:))), mamy złych i dobrych - obu łatwo poznać po oczach i i ww. strojach... Cały film został nakręcony na australijskiej pustynii - tak więc wiatr hula, pył się wzbija, dziura na dziurze, trochę skałek... Momentami kole oczy "stara szkoła" kręcenia "akcji" - np. pościg za cysterną, trwający chyba z 15 minut - normalnie Mad Max nie ulechałby nawet 300 metrów, ścigany przez watahę skórzano-metalowych renegatów, tymczasem Max jakoś ciągnie do przodu...trochę to gubi sens i logikę, ale niech będzie... Poza tym film nie trzyma tempa - raz nic się nie dzieje, a za chwlę Max wykańcza od razu cały gang... Do tego przyspieszone miejscami sceny - że niby takie szybkie bryczki mieli... Ale i tak film ogląda się świetnie, pewno głownie ze względu na specyficzny klimat - zagłada, przyszłość, dobro/zło, samotny jeździec - no wicie... Do tego miła dla ucha i oka oszczędność słów i przegadanych obrazów - czasem less is more...
Aha - Mad Max znowu dostaje mocno w kość - pewno jego towarzystwo ubezpieczeniowe nie będzie chciało go ubezpieczać, skoro taki urazowy tryb życia prowadzi...
Mad Maxa ogląda się z przyjemnością, jeśli tylko zostawimy za drzwiami pytania po co? na co? dlaczego? jak to? ciekawe jak?... to akurat w tym filmie jest mało ważne... Jak już zapomnimy o myśleniu, zostanie nam piękna(sic!) wizja westernu przyszłości. Z benzyną na wagę złota.