PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=132492}
7,1 796
ocen
7,1 10 1 796
Madadayo
powrót do forum filmu Madadayo

Zabawa!

ocenił(a) film na 8

Uwaga. To jest topic, w którym swoje opinie na temat tego tytułu, będą wyrażać uczestnicy naszej zabawy filmowej.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/443031/Zabawa.html

Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile widziane.

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

Drugi i ostatni film duetu Kurosawa-Honda. Nie wiem co z twórcą wielu filmów typu "Godzilla" się stało, ale dla Kurosawy było to - godne mistrza - pożegnanie się z tym światem.
Podobnie jak "Rudobrody", film ten jest filmem zostawiającym po sobie emocje pozytywne. Podobna jest też postać główna obu filmów. O ile jednak Rudobrody zarażał innych dobrem będąc osobą jednak surową i poważną, tak mentor z "Madadayo" jest człowiekiem bardzo sympatycznym i zabawnym, a i oczywiście ich dobra czynienie inne jest. Tak jak i "Rudobrody", "Madadayo" mowi takze o rzeczach innych, takich jak powołanie (pracę wykonuj tylko z sercem!) czy też starzenie się. Madadayo! Tak krzyczy nasz bohater na pytanie czy gotów jest na śmierć. Bo jego chwila jeszcze nie nadeszła. Przy okazji mamy tu w tle zdanie Kurosawy na temat II Wojny Światowej i okupacji Japoni przez armię amerykańską, bowiem akcja filmu zaczyna się w 1941 roku co chwilami jest tu bardzo widoczny i co niemały wpływ miało na życie bohatera filmu. Chwilami tzw. cesarz kina japońskiego ociera się o coś co zwie się "piękno", całość nie zostawia widza obojętnym. Pożegnanie w wielkim stylu.

8/10

PS: Bez obaw, nie jest to kopia "Rudobrodego", pewne skojarzenia były nieuniknione.

użytkownik usunięty
KYRTAPS

MADADAYO
reż.Akira Kurosawa

Piękny film. Odpowiedzieć na pytanie dlaczego jest jednak cholernie trudno, bo tyczy rzeczy zwyczajnych, codziennych, przeciętnych, zgoła banalnych nawet nadając im jednak rangę humanustycznie wysoką, co własnie decyduje o jego wartości. Ciekawy też ze wzlędu na summę życiowych przemyśleń Kurosawy po części zweryfikowaną tutaj.
Rzecz jest mianowicie w tym, że obsesją Kurosawy zawsze jest podejmowanie spraw "wielkich", dostojnych, społecznie ważnych, problmów mających wymiar zawsze szeroki, nigdy jednostkowy (u Kurosawy jednostki przeważnie są typami). I tak ogólnie rzecz biorąc, RASHOMON był zakorzenionym w buddyźmie traktatem na temat relatywizmu prawdy w świecie, której to poznać nie można, niemniej należy się starać; SIEDMIU SAMURAJÓW, następnie zaś na gruncie współczesnym ZŁY ŚPI SPOKOJNIE, to były wielkie rozprawy z ciążeniem tradycji, etyki samurajskiej, systemu feudalnego niszczącego życie ludzkie; dalej były wielkie filmy o ambicjach politycznych (RAN, STRAŻ PRZYBOCZNA), odsłaniające mechanizmy funkcjonowania władzy (TRON WE KRWI, SOBOWTÓR), wreszcie problem społecznictwa, poświęcenia się jednostki dla dobra ogółu (PIĘTNO ŚMIERCI, RUDOBRODY, PIJANY ANIOŁ) i te pe. Wszystko to są problemy o zasięgu szerokim, społecznie ważne, podejmujące sprawy w mniejszym lub większym stopniu narodowe i dla japońskiej szkoły filmowej typowe. Na dodatek jest to w większości transplantacja na grunt japoński wielkiej literatury europejskiej, bo to i Szekspir i Gorki i Goethe, też adaptacja narodowej literatury japońskiej i te pe i te de, słowem lista nazwisk zaiste imponująca że aż kręćka można dostać!
I nagle to MADADAYO, ostatni film, testament więc, ale jakby wyciszony, jakby bardziej osobisty, jakby stonowany i do wewnątrz. Treścią filmu są spotkania nauczyciela na emeryturze z wychowankami, odwiedzającymi go dwa razy w tygodniu i nic więcej. To wszystko, reszta jest w rozmowach, w ludzkim klimacie emocjonalnym tych spotkań którym film promienieje i który udziela się strasznie, w gawędach Profesora i reakcjach jego już dorosłych przecież uczniów, wreszcie w wykrzykiwanym co rusz zwrocie "madadayo!" stanowiącym tutaj symboliczny opór wobec widma śmierci ("madadayo" znaczy z japońskiego "jeszcze nie!"). Tą separacje, odcięcie sie i przeniesienie ciężaru z problemów społecznych na osobiste, odczuwamy przecie jako coś celowego, nie jest to wada, przeciwnie, nie ma tutaj nic z przypadkowości, jest to umyślny zabieg artysty świadomie budującgo film. Oto Japonia, lata 40-te, niby czas wojny, ale w filmie zgoła nieobecny. Ta nieobecność zastanawia na pierwszy rzut oka i nawet niepokoi, z czasem jednak zaczynamy chwytac o co chodzi. Kluczowa w tym względzie jest scena przyjęcia dla Profesora z okazji 60-tych urodzin: na dworze toczą się walki, żołnierze wykrzykują, bomby wybuchają, karabiny strzelają, syreny hałasują, smochody uzbrojone przejeżdżają - to wszystko jednak dzieje się za oknem, widac tylko cienie za zamkniętymi drzwiami, wszystko to jest jakby zagłuszone odgłosami przyjęcia które się tutaj odbywa i to na nie właśnie, a nie na rzeczywistość za oknem, skieruję sie tutaj symbolicznie kamerę. W innej z kolei scenie dom Profesora zostaje zbombardowany, ale nikt specjalnie nie lamentuje z tego powodu. Ważniejsze jest wcześniej zaplanowane spotkanie z przyjaciółmi, ważniejsze jest poszukiwanie kota (zdarzenie tak wydawałoby się błahe zajmuje tutaj dosłownie cała drugą połowę filmu!!), ważniejsze są gawędy, śpiew, zabawa, sake, taniec, rozmowy o sikaniu pod płotem, o sposobach na włamywaczy, o strachu przed ciemnością, o dziczyźnie i te pe i te de, słowem całe to faflunienie i peplanie, na które nikt normalnie nie zwróciłby większej uwagi, stanowi tutaj coś w rodzaju wyciszonego manifestu, symbolicznego oporu wobec rozszalałej rzeczywistości zewnętrznej. Jest więc i tutaj Kurosawa społecznikiem, ale tylko po części i na zasadzie negacji: odrzuca to co nieistotne nie pokazując tego wcale, jedynie zaznaczając fragmentrycznie tego obecność i natychmiast odwracając sie od tego. Ten odwrót jest właściwie krytyką, gani się tutaj półgębkiem poprzez przemilczenie sprawy. I słusznie skądinąd, nie jest bowiem ważne to, czy Imć Lepper włożył penisa tam gdzie rzekomo włożyc miał i inne tego typu publiczne brednie których obecnie pełno że sobie może niejako dostosuje tą myśl do współczesności;) Tzn. są to wszystko rzeczy w miare chodliwe, ale nie na tyle żeby tym żyć na codzień, no na miły bóg! Szczęście człowieka mieści się gdzie indziej i okazuje sie nim, zdaniem Kurosawy, drugi człowiek, bliskośc, porozumienie, bezinteresowana życzliwość, nie dyktowana żadnymi osobistymi korzyściami ludzka dobroć i śmiech (w filmie co pół minuty ktoś wybucha śmiechem!). Ostatni film Kurosawy jest więc optymistyczną pochwałą, aprobatą dla życia najprostszego, apoteozą radości ze spraw małych, z tego co ludzkie, z tego co pozornie błahe, w rzeczywistości jednak mających sens największy. To apologia życia jako takiego, dokonana przez kogoś u schyłku, kogoś kto patrzy na nie z perspektywy końca i być może dlatego właśnie przekonuje i być może też trzeba dopiero przeżyć je całe, żeby tą prostą skądinąd prawdę zrozumieć.

ocena: hmm hmm... 8/10

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

Wyróżnia się spośród innych dzieł Kurosawy. Sprawia wrażenie bardziej kameralnego i stonowanego. Posiada ciekawy klimat i przyjemnie go się ogląda. Opowiadana w nim historia podobał mi się i do głupich nie należała.
Film pokazywał proste sceny, zwyczajne czynności. Bawił chodź mówił m.in. o śmierci.
Bardzo ciekawa pozycja, której jednak daleko do geniuszu bijącego od Rashômon.

8+ /10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones