Na moim seansie z sali wyszły łącznie 4 osoby, mniej więcej w połowie filmu :)

Wczoraj wyszły dwie osoby i żałuję, że nie jestem jedną z nich. I nie, nie oczekiwałam "fruwających cycków, flaków i zwrotów akcji" tylko "Makbeta" jak Szekspir przykazał. "Makbetem" się nie rozczarowałam, dobrze skrojony tekst, żeby film nie był przegadany. I na tym się kończą plusy filmu. Rozumiem w takim razie, że nie jest to film dla mnie, bo wolę prostotę od przekombinowania? Czy jednak oczekiwałam "cycków i flaków" tylko o tym nie wiem?
Monotonna, bardziej mroczna niż sam diabeł muzyka, przekombinowane, bardziej artystyczne niż sam Apollo ujęcia (zmontowane tak, że robiło się jeszcze bardziej artystycznie), aktorzy jeszcze bardziej mroczni niż ujęcia i muzyka i dowalmy do tego czerwony filtr na koniec, bo jeszcze za mało patosu. Przykro mi jeśli to jest film nie dla każdego to dobrze. Patosowy kicz zdecydowanie nie jest dla mnie a i groteskę wolę w innej odsłonie. Ach, i ostatnie ujęcie było naprawdę urocze - śmiech na sali zwrócił mi wiarę w ludzi.

Ostatnia scena właśnie była dobra, napisałem o tym kilka postów niżej. Jest nawiązanie do przepowiedni czarownic dotyczącej Banka.