Całe lata temu obejrzałem w TV film Freeway (Spojrzenie mordercy), będący fabularną wariacją na temat bajki o Czerwonym Kapturku i zostałem nim zauroczony.
Podobne odczucia miałem w trakcie seansu Malice in Wonderland. Alicja krążąca nocą po Londynie i jego okolicach ma tak szalone przygody, że aż dech zapiera.
Mamy wszystkie ważniejsze elementy Alicji w krainie czarów: spóźniony biały królik, kot z Cheshire, gąsienica, a nawet zwariowaną herbatkę. Oczywiście wszystko podane w przewrotny i ciekawy sposób.
Film tak niesamowicie psychodeliczny, że dziwię się dlaczego nikt nie podjął się jego dystrybucji w Polsce.
Trochę rozczarowuje jedynie zakończenie. Oczekiwałem czegoś dużo bardziej szalonego, ale i tak film ze wszech miar godny polecenia.
Ja zostałem nim oczarowany.
Mi się też szalenie podobał! Dodaję do ulubionych.
I szbciutko szukam "Freeway" :)
Mnie też trochę rozczarowało zakończenie :(Lubię takie filmy w których trzeba duzo myśleć ,są świetną odskocznią od normalności hehe pzdr!
Mnie właśnie usatysfakcjonowało zakończenie. Historia zatoczyła koło i zamknięto idealnie wszystkie wątki. Zwłaszcza narracja Felixa Chestera bardzo fajnie pasowała.