,,Malowany Welon"... dlaczego? Czy to jest jekiś symbol, którego nie znam? PS. Film baardzo fajny Norton i Desplat jak zwykle niezawodni. Uwielbiam obu!
oj, pewnie jakaś przenośnia. Wzięła ślub z nim, nie kochała go. A potem się życie pokolorowało... nie umiem tego wytłumaczyć, ale rozumiem ten tytuł...
znaczenie tytułu jest wytłumaczone w książce. Czytałam ją jakiś czas temu więc mogę coś przeinaczyć, ale chodzi o sposób postrzegania świata - jak przez welon. Jeśli bardzo zależy ci na odpowiedzi daj znać, wrócę do książki.
Gdy przybyli na prowincję "Było tak jak gdyby uchylił się nagle róg zasłony ukazując świat nieznany a przedziwnie barwny. Mei-tan-fu wydawało się malowaną dekoracją". Autor zaczyna książkę słowami: "...malowana zasłona, którą żyjący Życiem zowią". Nie oglądałam filmu, ale książka jest smutna. Kitty poślubiła Waltera, bo akurat się trafił gdy była już najwyższa pora na jej zamążpójście (jej wiek i ślub jej młodszej siostry). Nigdy go nie pokochała, choć on ją kochał. Nudził ją. Nie opłakiwała jego śmierci. Chce urodzić córkę kochanka i wychować ją na niezależną osobę. Swój egoizm tłumaczy wychowaniem przez rodziców. Pobyt na prowincji uważa za nierealny, za coś co odbyło się dawno temu. Opadła zasłona. Wróciła do swojego świata.
Nie wiedziałam, że aż tak pozmieniali fabułę...Cieszę się, bo mimo że happy endy (akurat tu można mówić o połowicznym-śmierć waltera ale i jego narodzony syn)wydają się mało rzeczywistymi wnoszą radość do życia, które czasami ma mało ze szczęśliwych zakończeń.
Ta książka jest faktycznie świetnym tworzywem, miejscami potraktowano ją bardzo wiernie, jednakże w pełni popieram wprowadzone do filmu zmiany. Książkowej Kitty nie polubiłam, może i powróciła do normalnego świata odrobinę mądrzejsza, co pokazała końcowa sytuacja z ojcem (szkoda mi się zrobiło faceta, żyć tyle lat z kobietą widzącą jedynie awans społeczny, traktującą męża jak marionetkę, w czym jej w dodatku wtórowały córeczki), lecz uczuciowo wciąż pozostaje naiwną, zaślepioną gęsią. Jej chwilowe pragnienie ofiarowania spokoju Walterowi mierziło mnie. Ten facet nie zasługiwał na litość, ale na miłość. Szkoda, że w książce postać grana przez Nortona pojawia się tak mało.