Co tak naprawdę było przyczyną tego odwrócenia instynktu rodzicielskiego? Sama tęsknota za lepszymi czasami mnie nie przekonuje. Tym bardziej, że choćby scena na porodówce pokazuje ten dziwny wpływ jakiś fal radiowych, czy czegoś w tym guście. Siostra Kendall była zachwycona nowo narodzoną córeczką, gdy nagle na respiratorze pojawił się zaśnieżony ekran i zaczęła ją ściskać. Tak samo w domu głównych bohaterów, w domu przyjaciółki Carly oraz u jej chłopaka. Pod koniec jeszcze ta "wymiana pokoleniowa" ze skądinąd rewelacyjnym epizodem Lance'a Henriksena. I czemu każdy chciał zamordować tylko własne dzieci, a nie całą rzeszę młodych ludzi? Albo skąd pokłady samoświadomości u rodziców podczas ataku, gdzie to owe "coś" jedynie zmieniało ich nastawienie do pociech a cała reszta była bez zmian? Za dużo tu pytań i wątpliwości. Nie wymagam kompletnej ekspozycji, ale jakiekolwiek najdrobniejsze wyjaśnienie, które po samodzielnym przemyśleniu pozwoli dopisać sobie resztę. No ale ogólnie oglądało się dobrze, a Cage ze swoją ekspresją był do tej roli stworzony. :)