Nieżyjąca od dwóch lat Catherine w dziwnych okolicznościach powstaje z martwych i od razu zabija wszystkich napotkanych ludzi i pije ich krew. Dziewczyna wydaje się żyć w swoim świecie, ledwo rozpoznaje Helene, swoją "przyjaciółkę" z lat młodzieńczych. Mimo, że tytuł sugerowałby film o zombie, bliżej temu obrazowi jednak do tematyki wampirycznej, ulubionej dla Jeana Rollina. Jest tu trochę niezłych scen gore i trochę golizny, są bardzo ładne lokacje, ale niestety film się bardzo ciągnie, jak inne dzieła tego reżysera i ma kiepski scenariusz.
Trudno ocenić ten film. Na pewno podoba mi się jego surowość- praktycznie brak muzyki(od czasu do czasu słychać jedynie basowe dźwięki), dialogi pojawiają się rzadko, a wszystko ukazane w prostych, acz długich ujęciach. Niektóre sceny aż kipią od emocji co jest zasługą aktorek. Z drugiej strony ta dość interesująca historia miłosna ubrana jest w szatę bardzo tandetnego horroru. Trochę tu scen rozbieranych, krewi i makabry jest tu cholernie dużo, a scenariusz obfituje w głupotę. Do tego wątek z parą amerykanów wydaje się nijaki. Szkoda że tyle tu wad, bo oglądało mi się ten film znakomicie i dałem się wciągnąć w ten klimat. Tylko -6/10