Wobec tego filmu miałem duże oczekiwania. Historię tą znałem z jednego z odcinków Pitt bulla liczyłem więc, że obraz Matka Teresa od kotów będzie głębszym stadium psychologiczne matkobójcy i jego rodziny. Jak na ironię okazało się, że serial dużo lepiej nakreślił rys psychologiczny członów nieszczęsnej rodziny. Sala inspirując się tym tragicznym wydarzeniem ku mojemu zdziwieniu zrezygnował z szukania zła. Przedstawia postacie nie do końca nakreślone, tak jakby chciał powiedzieć - potwora może zrodzić każda rodzina. Moje zarzuty nie dotyczą tego, że autor wymaga od nas chwili zastanowienia i przemyślenia, że nie podaje wszystko na tacy jak to ma miejsce w filmach zza oceanu. Widzę tutaj jakieś rozmydlanie tematyki, zamiast nakierowania nas na sedno sprawy wciąga nas w intelektualną papkę.
Tak poza tym w reżyserze widać pewien potencjał, który mam nadzieję niedługo wykorzysta. Było kilka bardzo dobrych ujęć, a scena z księgarni to prawie mistrzostwo.