Wrażenia wizualne są niezapomniane-to fakt.Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że fabuła została spłycona, a wszechobecnych w pierwszej części aluzji jest zdecydowanie mniej, lub podawane są widzom na tacy(zabijając całą zabawę matrixologom)- jak na przykład motyw z supermenem.No i scena, w której Neo ratuje życie Trinity przez "bezpośredni" masaż serca jest po prostu głupia...Przypomina mi się pierwsza filmowa część przygód supermena, kiedy to po stracie Lois okrąża ziemię tak szybko, że ta(ziemia, nie Lois:) kręci się do tyłu i cofa czas :) -ale był ubaw. Ostatecznie muszę stwierdzić, że nie można chyba oceniać połowy filmu-zobaczymy, czy w revolutions zobaczymy ten ciekawszy fragment filmu Reloaded-revolutions (ciekawszy pod względem artystyczno-filozoficznym,...itd., a nie pod względem efektów specjalnych). I tak jeszcze obejrzę 'dwójkę', a na kolejną część wybiorę się do kina-bo tylko tam jest sens zanurzać się w toń niesamowitego dźwięku i wrażeń estetycznych.

YO!