PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7603}

Matrix Reaktywacja

The Matrix Reloaded
2003
7,2 246 tys. ocen
7,2 10 1 245526
5,8 49 krytyków
Matrix Reaktywacja
powrót do forum filmu Matrix Reaktywacja

Musze przyznać, że sporo sobie obiecywałem po Matrixie 2. Zapowiedzi stworzeniu czegoś czego nie da się podrobić i wszędzie zachwalana i ciągle podkreślana że 14 minutowa scena pościgu, ale okazało się, że to wszystko niestety tylko przechwałki. Film zaczyna się strzelaniną Trinity z agentem i kiedy tak sobie na to patrzyłem aż mnie zamurowało w takim obrazie takie partactwo. Po prostu nie mogłem uwierzyć własnym oczom przecież to była robota na miarę kina klasy B takie sztuczne i paskudne, że aż się słabo robi. Natomiast scena w której motor spada na budkę ochroniarską aż mnie wcisnęła w fotel i mało nie wpadłem na faceta za mną. To zdecydowanie najlepsza scena w filmie. Potem jest kilka walk kung-fu za bardzo niczym nie różniących się od tych z części pierwszej jest tylko więcej ludzi do okopania i tak dochodzimy do walki Neo z agentami i tutaj szczena mi opadła dwa razy. Za pierwszym razem jak bił się prawdziwy Reeves. To było naprawdę coś. Tu chylę czoła przed Wachowskimi, taką walkę bardzo trudno będzie podrobić, człowiek tylko wybałusza oczy i podziwia prawdziwy majstersztyk, ale potem wchodzi do akcji komputer i ... tu mi szczena opadła raz drugi bo, sekwencje wygenerowane komputerowo są żałosne, beznadziejnie sztuczne, śmieszne i jak z plasteliny od razu można odróżnić prawdziwego Neo od komputerowego a to jest niewybaczalne jeśli się robi taki film i tyle obiecuje. Natomiast jeśli chodzi o pościg to również się rozczarowałem miałem nadzieję a coś o niebo lepszego, a to co pokazali reżyserzy wyszło jedynie poprawnie, bez większych rewelacji. Po filmie odczułem wrażenie że ekipa robiąca Matrixa chyba się przeliczyła i chciała pokazać jednak zbyt wiele przez co dużo rzeczy wyszło nie najlepiej. Najwyraźniej dzisiejsza technika komputerowa nie jest jeszcze tak dobra żeby pokazać jak Neo napiera się rurka z czterdziestoma agentami. Może za pięć lat wyszło by to o wiele lepiej. Kolejnym powodem dla którego Reaktywacja nie robi już takiego wrażenie jest odległość jaka dzieli cześć pierwszą od drugiej. Niestety jest ona zbyt wielka i zanim Wachowscy zdążyli rozwinąć skrzydła wielu ich wyprzedziło i zdążyło nas przyzwyczaić do Bullet Time i walk kung-fu. A jeśli weźmiemy np. takiego Władcę Pierścieni tu każda część będzie imponowała rozmachem ponieważ są one puszczane tylko w rocznych odstępach a nikt nie zrobi takiego Baldur's Gate w tak krótkim czasie przez to jedyne wielkie epickie historie jakie pojawiają się na naszych ekranach serwuje nam Jackson i między bitwą o Helmowy Jar i tą na polach Pelennoru nie pojawi się nic podobnego. Więc Jackson wejdzie zrobi trzęsienie ziemi jednym filmem i potem jeszcze większe drugim a ludzie oglądając Powrót Króla nie będą myśleli że już gdzieś widzieli takie rzeczy. Podobny zabieg zastosowano przy 2 i 3 części Matrixa ale czy to się uda to tylko zależy od Rewolucji i czy będzie to film naprawdę taki którego nie można podrobić. Jednak to czego zabrakło mi w tym filmie najbardziej to to co było w części pierwszej najlepsze. Chodzi mi o strzelaniny jak dla mnie za dużo tu kopania a za mało strzelania. Jedno wielkie BUUU za takie proporcje.

Jeśli chodzi o fabułę i konstrukcje filmu Wachowscy nie przegonili części pierwszej. Reaktywacja wydała mi się śmiesznie prosta. Film dzieli się tylko na dwie części w jednej poszczególny aktor dostaje jakiś głębszy monolog do wypowiedzenia a kiedy kończy zaczyna się kopanina. I tak to właściwie wygląda. Ja odniosłem wrażenie że Wachowscy robiąc pierwszego Matrixa zrobili film za dobry nawet jak na samych siebie w dwójce i już nie umieli tego wszystkiego zrównoważyć. A tak chcąc przemycić jak najwięcej filozoficznych wywodów i widowiskowych scena zrobili film taki jaki zrobili. Tutaj akcje napędzają tylko dialogi. Jak dla mnie to jest to trochę nie udane. Choć musze przyznać że pomysł z szóstym wybrańcem był rewelacyjny.

Jeśli chodzi o aktorstwo to przyznaje, że mimo bardzo małej sympatii jaka darze Reeves'a to zgrał dobrze i na pewno o niebo lepiej niż w części pierwszej gdzie praktycznie kładł cały film. Tutaj jego postać ma mniej kwestii i uległa sporej przemianie przez co jest odgrywana zupełnie inaczej niż Neo z jedynki. Reaktywacją Keanu Neo Reeves sporo zyskał w moich oczach. Jakoś słabiej wyszedł Fishburne, nie wiem czy on do tej robi przytył czy tak się przypakował, ale wydawał mi się dwa razy większy niż w Matrixie. Poza tym jakoś za mało go na ekranie. Bardzo dobrze wypadła Carrie-Anne Moss tylko ta z kolei była o niebo chudsza niż w części poprzedniej i źle uczesana, ale chyba się już czepiam. Moim zdaniem postać Trinity przejdzie do historii kina jako jedna z ciekawszych postaci kobiecych (pewnie zaraz obok kobiety kotJ tak jak i jej odtwórczyni. Natomiast jeśli chodzi o drugą postać kobiecą w Matrixie to jak dla mnie jest to odkrycie. Boże może ta Bellucci jest ładna ale jak ona kiepsko gra aż głowa mała. Jak dla mnie Malina. Madonnie dostało się za 30 sekund grania w Bondzie to jej się powinno dostać z 5 minut w Reaktywacji. Myślałem że ona zdolniejsza jest, ale teraz wiem, ze karierę zrobiła tylko dzięki twarzy. Na koniec zostawiłem sobie najlepszego w całym gronie Hugo Weaving'a jest nadzwyczajnie doskonały. Widać, że świetnie bawił się rolą Agenta Smitha. Do roli już praktycznie legendy dodał sporą dawkę humoru, ale nie przerysował swojej postaci. Jak dla mnie mimo iż rola mniejsza (choć liczniejsza) niż w jedynce to jedna z najlepszych w roku 2003.

Reasumując Matrix Reaktywacja to obraz dobry, ale nie dorównujący jedynce. Druga część nie robi już takiego wrażenia, ale pozostaje filmem dobrym i godnym zobaczenia.

P.S Przepraszam, że nie trzymam się obecnie panujących norm pisania dwu linijkowych komentarzy i przez to skazuje się na nie czytanie mego posta. A tym którym jakoś udało się dotrwać do końca dziękuję za uwagę i mam nadzieje że nie było tak strasznie jak podczas oglądanie Titanica.