Gdyby nie efekty specjalne, ocena wypadłaby na minus. Akcja żywcem nie trzyma się kupy, pojawia się za dużo postaci, a "metafizyka" staje się coraz bardziej nieznośna. Monica Bellucci wygląda okropnie, na dodatek wyraźnie pokazuje, że aktorką jest zerową. Prostota fabuły oryginalnego "Matrixa" okazuje się cnotą, której utrata przez kontynuacje jest niewybaczalnym grzechem. No i te romansowe dłużyzny...