W zasadzie o czym jest ten film - spytala moja żona. Rozumiałbym to pytanie po części pierwszej, w której pojawila się zupełnie nowa linia fantazji filmowej, wiało świeżością , czuc było klimat nowej ideologii.
Nie dziwie się jednak mojej żonie , której bliżej do filmów romantycznych ale zdziwiło mnie moje wrażenie po spektaklu.
Gdzie treść , gdzie przesłanie. Nudne, przekombinowane - za duże fundusze za małe efekty. Sceny walk to prawdziwy koszmar - nie wnoszą nic nowego i mogły powalać w jedynce. Scena na autostradzie to już wogóla kapucha - po cholere tak długo. No a przekomiczny talent a la SUPERMan w wykonaniu Neo, wybaczcie bracia Wachowski, to już totalny shit. Bajka bez wyobrażni i keju , który stworzył by sensowną całośc. Czekam na Rewolucję, chociaż bliski jestem zakończyć trylogię na nierewolucyjnej reaktywacji.
Szkoda Panowie W. - powaliliście przesłaniem jedynki, a hero w stylu amerykańskich komiksów w kinie juz wystarczy....