Pierwsza część Matrixa jest filmem na tyle cooltowym, że idąc na jej kontynuację, chcąc nie chcąc, spodziewamy się czegoś podobnego. Jednak Reaktywacja nie zaskakuje błyskotliwą fabułą, tak jak Matrix (part one). Trzeba niestety powiedzieć że fabuła jest dość wątła. Do tego dla mnie nie wszstko było zrozumiałe - mam tu na myśli romowę Neo z Architektem. Być może nie oglądałem uważnie, za duże wrażenie zrobiły na mnie efekty, które były wcześniej (szczególnie walka Neo z replikującym się agentem Smithem i scena pościgu). Efekty są naprawdę przednie i warto choćby dla nich zobaczyć drugą część matrixowej sagi. Niezłe było też wprowadzenie nowych, ciekawych postaci, takich jak bliźniacy dredmeni. Fajnie jakby pojawili się oni też w następnym Matrixie (ale obawiam się że ich rola się skończyła). Z drugiej strony patrząc, początek filmu był z lekka "przydługawy", mam tu na myśli niepotrzebną moim zdaniem scenę z dyskoteką (a'la Blade) oraz łóżkowe zbliżenia Neo i Trinity. Ogólnie - starałem się podejść do całości z przymróżeniem oka i nie doszukiwałem się "głębszy treści" - mam wrażenie że nie o to już w tym wszystkim chodzi. Mimo wszystko, moje ogólne wrażenia są raczej pozytywne (pewnien dystans jest konieczny!), ale bez zachwytu jaki wywołał u mnie Matrix przed dwoma laty (a może było to troche dawniej?). Warto obejrzeć też Animatrix - niektóre odcinki robią wrażenie i wnoszą dużo informacji (w zasadzie należałoby to chyba obejrzeć przed Reaktywacją). Troche się rozpisałem, ale kończę już... do następnego komentarza :)